Reklama

Igrzyska Olimpijskie Warszawa 2040. Czy miasto jest na to gotowe?

Ministerstwo Sportu przygotowuje specjalną strategię, która obejmie rozwój polskiego sportu w latach 2025-40. Ich zwieńczeniem mają być Igrzyska Olimpijskie w Warszawie, o czym wypowiedzieli się już prezydent i premier, a ostatnio o rozmowach na ten temat wspomniała także wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Stolica potrzebowałaby jednak jeszcze wielu inwestycji, by sobie poradzić.
Wizualizacja stadionu Narodowego podczas Igrzysk Olimpijskich
Wizualizacja stadionu Narodowego podczas Igrzysk Olimpijskich

Autor: Wygenerowane przy pomocy sztucznej inteligencji

Wizja zorganizowania Igrzysk Olimpijskich w Warszawie sięga jeszcze czasów ówczesnego prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego. Deklarował on chęć przygotowania miasta pod ten cel jeszcze w 1937 r. Plany przerwała oczywiście wojna, a później na długie lata zapomniano o tym pomyśle. Temat powrócił w ostatnim czasie za sprawą obecnych władz państwowych i miejskich. 

Gdy prezydent Andrzej Duda wspomniał o pomyśle organizacji Igrzysk Olimpijskich w Polsce, wiele osób wyśmiało ten pomysł, mówiąc o braku infrastruktury potrzebnej do pomieszczenia wszystkich zawodów takiej rangi. Wizja Warszawy jako gospodarza największej imprezy sportowej na świecie w 2040 lub 2044 roku jest jednak podbijana przez premiera Donalda Tuska i Ministerstwo Sportu. Także władze Warszawy przyznają, że prowadzą w tym temacie rozmowy.

- Jestem po spotkaniach i rozmowach z Ministerstwem Sportu w kontekście zgłoszonej naszej akcesji do Igrzysk Olimpijskich. Chciałabym poznać odpowiedź na pytanie, jaką rolę pełnić będzie Warszawa jako miasto gospodarz Igrzysk Olimpijskich, jaka część Igrzysk odbywać się będzie w naszym mieście i to też ma związek ze Skrą. Ministerstwo Sportu podpisało umowę na Strategię Rozwoju Sportu, w którą to strategie włączone są również Igrzyska Olimpijskie. Czekamy w tej chwili na wyniki strategii - mówiła Renata Kaznowska, odpowiadając na pytanie związane z budową hali sportowej na terenie Skry.

Skoro najwyższe władze państwowe i miejskie rzeczywiście aktywnie rozmawiają na temat organizacji Igrzysk w Warszawie i tworzą wizję, jak przygotować na to miasto, warto zastanowić się, czy stolica jest gotowa na ugoszczenie sportowców i kibiców z całego świata. Gdzie mogłyby już dziś odbyć się zawody, a czego jeszcze brakuje?

Narodowy jako stadion olimpijski. Jakie będą inne areny?

Podczas zeszłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu sportowcy rywalizowali w 35 dyscyplinach. Dla każdej z nich trzeba znaleźć miejsce. Niektóre sporty mogą mieć wspólną arenę, a niektóre wymagają za to specjalistycznych torów, przygotowanych z myślą o konkretnej dyscyplinie, jak np. kolarstwo torowe czy kajakarstwo górskie. Rok temu zawody można było oglądać w prawie 30 różnych miejscach. Nie wszystkie były wielkimi halami i stadionami, nie wszystkie zawody rozgrywały się też w Paryżu. Niemniej, Warszawa i tak potrzebowałaby nowej infrastruktury.

Bez wątpienia jedna arena na światowym poziomie w Warszawie już jest. Stadion Narodowy mógłby ugościć ceremonię otwarcia i zmagania lekkoatletów. Największy stadion w Polsce sprawdził się już w takich rolach chociażby przy okazji Euro 2012 czy Memoriału Kamili Skolimowskiej. Dziś jego trybuny mogą pomieścić 58 tysięcy kibiców, choć czasem pojawia się temat ich powiększenia, aby dobić do liczby 60 tysięcy krzesełek. Taki remont jest ponoć możliwy, a dzięki temu Warszawa mogłaby być gospodarzem finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. W kontekście Igrzysk większa pojemność też na pewno by nie zaszkodziła.

Dzisiejszy stadion Legii, nowy stadion Polonii

Rozgrywki sportów drużynowych wymagają od gospodarzy zapewnienia kilku aren. Mimo że organizatorem Igrzysk jest konkretne miasto, nigdy nie jest tak, że wszystkie zawody są rozgrywane w jego granicach. Chociażby w zeszłym roku turniej piłki nożnej gościł w Paryżu, Marsylii, Lyonie, Bordeaux, Nantes, Nicei oraz Saint-Etienne. O olimpijskie złoto walczą jednocześnie mężczyźni i kobiety, co tylko zwiększa liczbę meczów. Polska mogłaby w tym przypadku wykorzystać areny z czasów Euro 2012, a zapewne i do 2040 r. powstaną jeszcze kolejne duże obiekty, chociażby dla Rakowa Częstochowa czy rozbudowany stadion Widzewa Łódź. Warszawski stadion Legii o pojemności ok. 30 tys. miejsc byłby tu jedną z mniejszych, ale na pewno intensywnie wykorzystaną areną.

Do tego czasu gotowy powinien być też nowy stadion Polonii. Według aktualnych planów ma on pomieścić 16 tysięcy widzów. Taka arena mogłaby być domem dla rozgrywek np. rugby. Międzynarodowy Komitet Olimpijski stara się też dodawać nowe sporty, aby przyciągać nowych odbiorców do Igrzysk. Możliwe, że w Warszawie, w tym na stadionach przy Konwiktorskiej lub Łazienkowskiej, mogłyby odbyć się też zawody w lacrosse czy hokeja na trawie.

Torwar i hala na Skrze

Dziś Warszawa ma beznadziejną infrastrukturę do sportów halowych. Torwar, aktualnie największa arena, mieści mniej niż 5 tysięcy osób. W planach jest budowa hali na 6 tys. osób przy ul. Wawelskiej. To dobra pojemność dla meczów Legii kosz czy Projektu Warszawa (choć i dziś czasem niewystarczająca), jednak niekoniecznie na tyle reprezentatywna, by móc tam organizować Igrzyska Olimpijskie. Niewiele hal w Paryżu było tak małych — często nawet tymczasowe trybuny ustawiane w mieście miały większe rozmiary.  W Rio de Janeiro niektóre dyscypliny rozgrywały się jednak właśnie w halach o podobnej pojemności.

Mimo wszystko prawdopodobnie można by tam zorganizować zawody sportów walki, koszykówki (z pomocą innych miast w większymi halami), badmintona, piłki ręcznej, tenisa stołowego, szermierki czy podnoszenia ciężarów. 

Wizualizacja hali na terenie Skry. Źródło: Urząd m. st. Warszawa

Duża hala widowiskowa pod Narodowym. Mniejsze areny na błoniach

Ministerstwo Sportu i władze Warszawy rozmawiają też ponoć na temat budowy dużej hali widowiskowej na 15-20 tysięcy widzów pod stadionem Narodowym. To projekt, który w powietrzu wisi od lat, ale ciągle jest pomijany. Igrzyska Olimpijskie na pewno nie mogą się odbyć dopóki taki obiekt nie powstanie. Rozegrać mogłyby się tam zawody halowych sportów drużynowych, jak siatkówka, koszykówka czy piłka ręczna.

Dużą przestrzeń wokół stadionu Narodowego (jeśli coś z niej zostanie po budowie hali) można by też wykorzystać do stworzenia tymczasowych aren, tak jak robił to chociażby Paryż, ale też inne miasta. W taki sposób w reprezentatywnym otoczeniu (w przypadku Paryża pod wieżą Eiffla, pod Pałacem Kultury raczej nie ma tyle miejsca) mogły być rozegrane zawody koszykówki 3x3, siatkówki plażowej, wspinaczki, czy deskorolki i breakdance. Podobnie można by postąpić z jeździectwem, organizując je na torze Służewiec, tworząc tam większe trybuny na środku.

Mamy jeszcze duże braki w infrastrukturze. Dużo sportów poza Warszawą

Reszta dzisiejszej infrastruktury sportowej Warszawy lub takiej, o której planach budowy wiemy, nie nadaje się do goszczenia Igrzysk. Hale, w których grają dziś warszawskie drużyny, jak OSiR Bemowo, Arena Ursynów czy Hala Koło to malutkie obiekty, które już dziś są krytykowane za absurdalnie małą pojemność i wiele niedogodności. Wydaje się też, że niezbyt możliwa jest ich gruntowna przebudowa. Mogłyby więc co najwyżej pełnić rolę baz treningowych. 

W organizacji Igrzysk pod warszawskim szyldem musiałyby wziąć udział także inne polskie miasta, w których jest lepsza infrastruktura do uprawiania niektórych sportów. Inne wymagałyby wybudowania kompleksów sportowych od zera.

Dużego basenu olimpijskiego nie ma w całej Polsce

Warszawie brakuje miejsc do uprawiania wielu dyscyplin o specyficznych potrzebach. Basen olimpijski jest dwukrotnie dłuższy od standardowego, znanego z większości pływalni. Baseny 50-metrowe są w Warszawie – na Warszawiance, Inflanckiej czy w pływalni WUM – ale brakuje tam dużych trybun. Najbliżej spełnienia olimpijskiego standardu w Polsce wydają się być Termy Maltańskie w Poznaniu. Pojemność trybun to jednak wciąż tylko nieco ponad 3 tysiące

Dla porównania, Paris La Défense Arena, gdzie odbywały się zawody w 2024 r. to stadion o pojemności 17 tysięcy miejsc. Taką infrastrukturę należałoby więc wybudować od zera lub przerobić na czas Igrzysk stadion Polonii, potrzebowałby on jednak zamykanego dachu (w Paryżu na pływalnię przerobiono stadion do rugby, jednakże on od razu był zaprojektowany jako stadion wielofunkcyjny). Można pójść śladem Rio de Janeiro, które wybudowało w 2016 roku tymczasową pływalnię na 18 tysięcy miejsc. Trzeba by o nią jednak bardziej zadbać, bo tam po Igrzyskach hala nie została rozebrana i popadła w ruinę.

Pływalnia jest potrzebna do zawodów pływackich, ale też piłki wodnej czy skoków do wody. Zazwyczaj Igrzyska mają dwie pływalnie.

Wizualizacja basenu olimpijskiego z trybunami na 10 tysięcy osób. Wygenerowana przez sztuczną inteligencję

Korty tenisowe na Legii są zbyt małe

Tenis, podobnie jak sporty drużynowe wymaga kilku miejsc do rozgrywania meczów jednocześnie. Korty Legii, nie dość, że mają za małe trybuny, by były wystarczająco reprezentatywne na ugoszczenie finału, mają za mało boisk. W całej Polsce nie ma dużego ośrodka przeznaczonego stricte na kilkanaście kortów tenisowych, w tym przynajmniej 2-3 z dość dużymi trybunami. 

Kolarstwo w Pruszkowie, wioślarstwo w Poznaniu…

W Pruszkowie, a więc niedaleko Warszawy, jest wyspecjalizowana hala do trenowania kolarstwa torowego. Jej trybuny mają pojemność 1800 miejsc, z możliwością powiększenia do ponad 3 tysięcy. MKOl musiałby więc się tym zadowolić lub nakazać rozbudowę areny. 

Domem wioślarstwa mógłby stać się za to Poznań. Tor Regatowy Malta z trybunami na mecie o pojemności 1200 kibiców. Prawdopodobnie bez większego problemu można by je rozbudować lub dostawić trybuny tymczasowe. 

Kajakarstwo górskie ma w Polsce dom w Krakowie. Tamtejszy tor jest już przystosowany do organizacji największych imprez. Gościł już Mistrzostwa Europy, Puchar Świata i Mistrzostwa Świata. To między innymi tam trenują nasi reprezentanci.

Domem dla sportów wodnych mogłoby się stać też trójmiasto lub Hel. Na Igrzyskach trzeba zorganizować bowiem zawody w surfingu, windsurfingu czy żeglarstwie, a także wodną część triathlonu. Morze Bałtyckie i zatoka Gdańska czekają, choć zapewne surfing wciąż byłby problematyczny. Nie ma u nas w końcu tak dużych fal.

Mimo kilku dobrych miejsc i pomysłów, nadal trzeba by znaleźć miejsce dla pozostałych sportów, jak kolarstwo (zapewne podobne trasy do Tour de Pologne), golf, łucznictwo, strzelectwo i innych, także takich, które dziś jeszcze nie są dyscyplinami olimpijskimi. Na pewno nie obędzie się bez budowy przynajmniej kilku nowych ośrodków sportowych.

Wioska Olimpijska na 15 tysięcy osób

Podczas organizacji Igrzysk trzeba pomieścić tysiące sportowców i ich sztabów oraz dziennikarzy. Tradycja nakazuje przygotować dla nich tzw. wioskę olimpijską, gdzie wszyscy mieszkają obok siebie. W zeszłym roku na przedmieściach Paryża powstały nowoczesne bloki, w których znalazło się 2800 mieszkań, mieszczących od czterech do ośmiu osób. Samych sportowców w imprezie brało udział 10500. Doliczając do tego trenerów i media, wioska powinna mieścić między 15 a 20 tysięcy osób.

Patrząc na przykłady kilku ostatnich gospodarzy Igrzysk widać trend, aby wioskę olimpijską wybudować od zera w formie nowoczesnego osiedla mieszkaniowego. Po zakończeniu Igrzysk nowe bloki przechodzą w prywatne ręce lub wchodzą w skład zasobów komunalnych miasta. Podobnie można by postąpić w Warszawie.

W czasach Stefana Starzyńskiego proponowano budowę wioski na terenie Czerniakowa i Siekierek. Od tamtego czasu oba rejony zostały dość mocno zabudowane i raczej nie ma szans na powstanie tam tak dużego osiedla dla sportowców, choć na Siekierkach pewnie znalazłoby się jeszcze miejsce. Paryż swoją wioskę postawił w L’Île-Saint-Denis, czyli poza granicami miasta. W kontekście Warszawy podobnie można by postąpić na obrzeżach Białołęki, Bemowa czy w Powsinie, wierząc, że komercja i konieczność znalezienia dużego obszaru pod taką inwestycję nie przeważyłaby nad losami Lasu Młocińskiego, Kabackiego czy Bródnowskiego.

Hotele i transport dla kibiców

Do Warszawy i innych miast w ciągu miesiąca przyleciałoby także mnóstwo kibiców. Nasz kraj zdał już raz test w czasie Euro 2012, lecz była to z pewnością mniejsza impreza niż Igrzyska, podczas których rywalizują sportowcy z całego świata w wielu dyscyplinach, a nie tylko piłkarze z Europy. Plany rozwojowe Polski i Warszawy do 2040 r. są oczywiście ogromne. Do tego czasu powinien powstać już Centralny Port Komunikacyjny. Do 2050 roku Warszawa chce mieć 5 linii metra, więc może do 2040 podziemne pociągi jeździłyby już chociaż na 4 nitkach. 

Warszawa jest jednym z miast o najszybciej rosnącej liczbie corocznych turystów, więc naturalnie jej oferta noclegowa powinna się rozwijać. Igrzyska Olimpijskie to jednak jednorazowy zalew miasta milionami kibiców. Paryż w zeszłym roku przygotowywał się na przyjęcie ponad 15 milionów turystów w ciągu miesiąca. To liczby wręcz niewyobrażalne w dzisiejszej Warszawie. 

Także inne polskie miasta musiałyby rozwinąć swoją infrastrukturę, nie tylko tę sportową. W całym państwie panowałoby zapewne poruszenie podobne do tego z 2012 roku. Remonty dworców i lotnisk, budowa torów kolejowych i dróg - to zafundowałaby nam wygrana w konkursie na gospodarza największej imprezy sportowej świata.

Czy Igrzyska psują miasta? Duże ryzyko, ale też szansa

Wizja zostania centrum światowego sportu i promocja Polski wśród setek milionów widzów brzmi pięknie, ale niesie za sobą mnóstwo niebezpieczeństw. Pomijając kwestię zagrożenia terrorystycznego itp., dużo mówi się o tym, że organizacja wielkich imprez sportowych nie opłaca się ekonomicznie. Chociażby chęć organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2024 r. zgłosiły początkowo m. in. Budapeszt i Hamburg. W obu przypadkach kandydatura została wycofana w wyniku negatywnych nastrojów mieszkańców, obawiających się napływu milionów ludzi i pieniędzy wyrzuconych w błoto.

Rzeczywiście, przykłady dawnych gospodarzy Igrzysk pokazują, że budowanie nowych kompleksów sportowych tylko na potrzebę jednych zawodów może być opłakane w skutkach. Wielkie areny w Atenach po 20 latach niszczeją i stanowią problem dla władz miasta. Miliardy przeznaczone na ich budowę okazały się pieniędzmi wyrzuconymi jedynie na miesięczną zabawę. Po latach grecki parlament wyliczył, że organizacja Igrzysk dołożyła do długu publicznego tego państwa ok. 10 mld euro.

W Rio de Janeiro można wymieniać wiele przykładów zapomnianych kompleksów sportowych, które już rok po Igrzyskach zaczęły popadać w ruinę, ponieważ zapomniano o nich od razu po wyjeździe sportowców. Przykładem tego może być wspomniana już pływalnia Estádio Aquático Olímpico z miejscami dla 18 tysięcy widzów. Obiekt został wybudowany specjalnie na potrzeby Igrzysk i miał być po nich rozebrany. Tak się jednak nie stało i do dziś stanowi popadający w ruinę symbol przepalenia pieniędzy na jednorazowe wydarzenie.

Igrzyska szansą na rozwój polskiego sportu?

W obliczu jawnych minusów, które raczej przeważają nad korzyściami organizacji Igrzysk Olimpijskich w Warszawie, widzę jednak szansę, która mogłaby zostać wykorzystana przez Polskę, podobnie do Euro 2012. Takie oficjalne zobowiązanie do zapewnienia nowej infrastruktury dla sportowców i kibiców może być motywacją do rzeczywistego rozwoju polskiego sportu. Piłkarskie mistrzostwa Europy rozpoczęły w naszym kraju modę na modernizację stadionów, dzięki czemu dziś Ekstraklasa rozwija się także sportowo, ponieważ kibice chcą przychodzić na mecze, a więc i sponsorzy są w stanie więcej zainwestować.

Podobnie, choć wymagałoby to dużej rozwagi i umiejętności współpracy w tym kontekście społeczeństwa i polityków poza podziałami, mogłoby być z Igrzyskami. Planowany rozwój dróg i kolei musiałby rzeczywiście się wydarzyć i to w planowanych terminach. Bezdyskusyjnie do 2040 r. musiałby powstać dobrze działający CPK, a może i elektrownia atomowa. Polscy politycy mieli by nad sobą nie tylko społeczeństwo, ale też MKOl pilnujący, aby wszystkie obietnice zostały zrealizowane w terminie.

Także rozbudowa sportowej infrastruktury mogłaby potencjalnie stać się zarzewiem dynamicznego rozwoju polskiego sportu, który nie jest dziś w najlepszej kondycji. Poza wyjątkami, nasze reprezentacje nie walczą o najwyższe cele na międzynarodowych imprezach, a społeczeństwo tyje najszybciej w Europie. Ruszamy się mało, nie interesujemy się sportem. Przygotowania do Igrzysk mogłyby iść w parze z kampaniami, które miałyby mocny argument, aby trafić do młodych osób. Może właśnie wizja zostania olimpijczykiem zachęciłaby więcej osób do uprawiania sportu. W tej imprezie piękne jest też to, że promuje nie tylko popularną piłkę nożną, ale także mnóstwo innych sportów, do których dziś w Polsce często nie ma nawet dobrej infrastruktury. Igrzyska by to zmieniły.

Budowa ośrodków sportowych musiałaby być jednak dobrze przemyślana i wyważona na realia po zakończeniu imprezy, aby nie powtórzyć błędów poprzedników. Jeśli Polska rzeczywiście zgłosi oficjalną kandydaturę Warszawy do organizacji Igrzysk, będzie to wymagało dużej odpowiedzialności i wysiłków ponad podziałami. Tutaj rodzi się kolejne pytanie - czy polskie społeczeństwo i politycy potrafiliby to udźwignąć?

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama