Reklama

Prace porządkowe na Bazarze Różyckiego. Plany długofalowe „uzależnione od uregulowania spraw właścicielskich”

Na Bazarze Różyckiego w dzielnicy Praga-Północ trwają prace porządkowe. Nie wiążą się one jednak z większym projektem rewitalizacyjnym. Chociaż w dalekiej przyszłości brana jest pod uwagę realizacja dużej inwestycji, to jednak w najbliższym czasie nie jest ona możliwa ze względu na kwestie właścicielskie. Sprawę w rozmowie z Raportem Warszawskim wyjaśnia Marcin Widawski, praprawnuk założyciela targowiska i spadkobierca części terenu.
Prace porządkowe na Bazarze Różyckiego. Plany długofalowe „uzależnione od uregulowania spraw właścicielskich”
Prace porządkowe na Bazarze Różyckiego

Źródło: Czytelnik

Bazar Różyckiego to historyczne targowisko mieszczące się na Pradze Północ. W marcu br. doszło tam do pożaru. Obiektowi przydałaby się rewitalizacja, ale na ten moment nie jest to możliwe. Obecnie trwają tam prace porządkowe.

Historia Bazaru Różyckiego

W 1882 roku przy ul. Targowej 54 w Warszawie powstało targowisko, które stało się ważnym punktem handlowym w tym rejonie. Założycielem bazaru był Juliusz Różycki – farmaceuta, właściciel kilku aptek i działacz społeczny. Pomysłodawcą i administratorem obiektu był zaś Manas Ryba, który mieszkał przy ul. Targowej 56.

Teren bazaru był otoczony zdobionym żeliwnym ogrodzeniem z pięcioma bramami. Na początku znajdowało się tam 7 zadaszonych kramów z wydzielonymi stanowiskami. Po czym zaczęto dobudowywać budki handlowo-usługowe. Około 1901 roku właściciel postawił przy bramie od ul. Targowej 7-metrowy kiosk w błękitnym kolorze i o kształcie syfonu. Sprzedawano tam wodę gazowaną. W 1935 roku spadkobierca targowiska Wacław Różycki musiał usunąć budkę ze względu na zły stan techniczny.

Okresy wojenne

I wojna światowa przyniosła kryzys, m.in. odnotowano spadek produktów w ofercie.  W 1915 roku Niemcy rekwirowali żywność i wprowadzali ograniczenia. Do gorszej sytuacji doszło w 1939 roku, gdy Niemcy narzucali ograniczenia w sprzedaży towarów. Klienci mogli kupować produkty z niemieckich transportów.

W czasie okupacji niemieckiej handlowano tam też bronią – sprzedawaną przez niemieckich żołnierzy i kolaborantów, a skupowaną przez Polskie Państwo Podziemne. Kupcy przekazywali też żywność dla rannych pacjentów Szpitala Ujazdowskiego i dla więźniów z Pawiaka, a także wspierali Dom Weteranów Powstania Styczniowego.

Przed utworzeniem warszawskiego getta w 1940 roku, większość kupców stanowili Żydzi. Po ich przesiedleniu, miejsca na straganach zajęli Polacy. W 1944 roku bazar częściowo uległ pożarowi, ale handel szybko się odrodził. Nastąpił okres rozkwitu. W PRL-u, mimo formalnego upaństwowienia w 1950 roku, prywatny handel nadal się rozwijał. W latach 60. pojawiły się plany likwidacji bazaru, co spotkało się z silnym sprzeciwem społecznym.

Czas powojenny

Jeszcze na początku lat 90. targowisko dobrze prosperowało, jednak jego znaczenie osłabło wraz z rozwojem konkurencji – szczególnie Jarmarku Europa na Stadionie Dziesięciolecia. W tamtym czasie targowisko nie posiadało renomy ze względu na rejon nazywany „Trójkątem Bermudzkim” (Ząbkowska–Brzeska–Targowa), gdzie swoją aktywność prowadziły lokalne gangi.

Pożary na targowisku

Niedawno na targowisko spadł inny problem. 19 marca br. doszło tam do pożaru. Ogień pojawił się na powierzchni ok. 100 m kw. Spłonęły drewniane budki targowe w starej części obiektu. Straż pożarna walczyła wówczas z żywiołem przez kilka godzin. Sprawą zajęli się biegły z zakresu pożarnictwa i prokuratura. Jak ustalono, przyczyną zdarzenia nie było podpalenie, a nieszczęśliwy wypadek. W kwietniu tego roku doszło do kolejnego pożaru, który objął 5 drewnianych stanowisk i śmietnik.

Plany rewitalizacji

W przyszłości Bazar Różyckiego mógłby nabrać nowego znaczenia dzięki przebudowie, co jednak jest trudne ze względu na konieczność uzyskania jednomyślności współwłaścicieli. Chodzi o uzgodnienia dotyczące własności i planów odtworzenia zabudowy.

- Nie ma w tym momencie żadnych konkretnych planów przebudowy, czy rewitalizacji – powiedział Widawski w rozmowie z naszą redakcją.

Jak wyjaśniał, „są trzy rodzaje planów – na dziś, na najbliższą przyszłość i na dalszą przyszłość”.

- Jeśli chodzi o plany na dalszą przyszłość, to są one uzależnione od uregulowania spraw właścicielskich, ponieważ od odzyskania z rąk miasta zdewastowanego bazaru przez 14 spadkobierców przedwojennych właścicieli założyciela bazaru, przez cały czas – kiedy to miasto z naruszeniem przepisów prawa próbowało nie dopuścić do tego przejęcia, kiedy miasto dewastowało bazar w sposób absolutnie dramatyczny – nie było żadnych możliwości zainwestowania większych pieniędzy. I do dziś ich nie ma, ponieważ na skutek tychże właśnie działań miasta nie udało się skupić wszystkich udziałów w jednym ręku, a dopóki jest wielu współwłaścicieli  (…) wymagana jest jednomyślność i to jest problem, bo tej jednomyślności z reguły po prostu nie ma – mówił praprawnuk założyciela bazaru.

Jak wyjaśniał, w przypadku każdego planowanego „działania, które rodzi skutki finansowe”, i które „przekracza zarząd zwykły”, według prawa wymagana jest jednomyślność wszystkich współwłaścicieli.

- W tej chwili udało nam się doprowadzić do sytuacji, że współwłaścicieli jest siedmioro, w tym osoba prawna w postaci zakonu ojców dominikanów i druga w postaci funduszu Icon Real Estate, który próbuje skupić wszystkie udziały. Jeżeli to się uda, to te plany długofalowe zostaną wcielone w życie i wówczas nastąpi tam zgodna z planem miejscowym inwestycja, która przekształci to miejsce w sposób niesłychany – wskazał współwłaściciel.

Ocenił też, że do tego czasu potrzebna jest perspektywa, które „umożliwiłaby zainwestowanie realnie dużych pieniędzy pozwalających na coś więcej niż bieżące remonty”. Jak wyjaśniał, „na dzień dzisiejszy nawet takiej sytuacji nie ma”, więc możliwe są jedynie plany krótkoterminowe, „czyli łatanie dziur”.

- Nikt nie zainwestuje kilku milionów, jeżeli może się okazać, że za trzy miesiące następuje całkowita zmiana właścicielska – dodał. 

Prace porządkowe na targowisku

Widawski potwierdził nam, że obecnie trwają „porządki w tej najkrótszej perspektywie czasowej”.

- Nic więcej na ten moment nie jesteśmy w stanie zrobić, ale prowadzimy cały czas prace prawne, działania finansowe zmierzające do uregulowania tej sytuacji przynajmniej do takiego stanu, w którym można będzie inwestować średnioterminowo, czyli kwoty rzędu 2-3 milionów złotych, bo ta inwestycja długoterminowa, to już są setki milionów złotych – tłumaczył spadkobierca części targowiska.

Porządki na Bazarze Różyckiego (fot. czytelnik)

Dodał, że w planach jest „odświeżenie na tyle, żeby to nowocześnie wyglądało”. Potrzeba jednak na to czasu. Trwają „dość szerokie negocjacje, które zmierzają w dobrym kierunku”. Jak dodał nasz rozmówca, jest za wcześnie, aby móc cokolwiek potwierdzić. Chodzi o uregulowanie sytuacji i możliwość wyłożenia kilku milionów w perspektywie kilku lat.

- Wtedy już efekty takich działań będą naprawdę widoczne, ale na razie trwają tylko bieżące działania. Na razie możemy właśnie posprzątać i uporządkować teren, żeby było schludniej niż do tej pory – wskazał Widawski.

Jak ocenił, „jest to bardzo trudna sytuacja” pod względem otrzymania pozwolenia na budowę bądź zgody wszystkich spółek nieruchomości. Praprawnuk Różyckiego zwrócił uwagę, że były już „pozawierane umowy” i „od kilku lat powinniśmy mieć skupione wszystkie udziały w jednym ręku”. Jak dodał, „rozsypały się umowy przedwstępne i teraz jest bardzo trudno spiąć to z powrotem tymi umowami”.

Bazar Różyckiego przed pracami porządkowymi (fot. czytelnik)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama