Reklama

Ponad tysiąc młodych z 46 krajów w Warszawie. Rozmawiamy z uczestnikami Polonia Camp 2025

Ponad tysiąc młodych osób z 6 kontynentów uczestniczyło od 17 do 20 lipca w wydarzeniu Polonia Camp. Do Warszawy zjechała się młodzież z polskimi korzeniami, aby wymienić się swoimi doświadczeniami i poznać lepiej kulturę i historię Polski. Raport Warszawski rozmawiał z niektórymi uczestnikami.
Ponad tysiąc młodych z 46 krajów w Warszawie. Rozmawiamy z uczestnikami Polonia Camp 2025
Uczestnicy Polonia Camp 2025 w Warszawie

Autor: Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak

W Polonia Camp wzięło udział ponad 1000 młodych osób z 46 krajów. Młodzież ta przyjechała do Warszawy, aby zgłębić swoją wiedzę na temat polskiego dziedzictwa, oraz aby doświadczyć naszej kultury. W wydarzeniu, które odbyło się na terenie kampusu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w dniach 17-20 lipca, mogły wziąć udział osoby w wieku 18–30 lat, mieszkające poza granicami RP i utożsamiające się z polskim pochodzeniem. Polonia Camp to pierwsze w naszym kraju takie wydarzenie, którego celem jest integracja młodej Polonii z różnych zakątków świata.

Program wydarzenia

Podczas otwarcia wydarzenia odbyło się wspólne zaśpiewanie hymnu „Mazurek Dąbrowskiego” przy akompaniamencie Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego im. Gen. Józefa Wybickiego pod kierownictwem dowódcy – kapelmistrza mjr. Mariusza Żelazka. Po czym utworzono wielobarwny korowód, aby zatańczyć poloneza.

W ramach programu odbyły się różne panele tematyczne, warsztaty, spotkania z różnymi gośćmi i koncerty. Wśród prelegentów znaleźli się m.in.: marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, członek Rady Języka Polskiego prof. Jerzy Bralczyk, prezes Towarzystwa im. Marszałka Piłsudskiego w Kurytybie – Lourival de Araujo Filho, dyrektor muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego – Piotr Dmitrowicz, prezes Związku Polaków w Rumunii – Gerwazy Longher.

Jednym z punków programu były też warsztaty kulinarne prowadzone przez Jakuba Kuronia. Opowiadał on młodej Polonii o bogactwie i tradycji polskiej kuchni. Młodzież mogła też spróbować własnych sił w gotowaniu.

Młodzi mogli też wziąć udział w warsztatach tanecznych, które poprowadził Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Odbyły się także koncerty i pokazy artystyczne, a na scenie wystąpili m.in.: Natalia Przybysz, Zespół Pieśni i Tańca Wisła z Kurytyby, Justyna Steczkowska. Nie zabrakło też spotkań językowych bądź literackich.

Rozmowy z uczestnikami Polonia Camp

Na miejscu Raport Warszawski rozmawiał z niektórymi uczestnikami, mieszkającymi na co dzień w różnych państwach, ale mającymi polskie korzenie. Opowiadali oni m.in. o krzewieniu polskości w ich krajach, o historii Polski, o swoim pochodzeniu.

Włochy

Carolina Buśko przyjechała do Warszawy z Rzymu ze względu na „możliwość poznania ludzi z całego świata”.

– Chciałabym się ewentualnie kiedyś do tej Polonii bardziej dostać oraz pomagać i integrować się bardziej z Polską. To świetna możliwość, żeby poznać bardziej ludzi; to, co Polska oferuje – wyjaśniała Carolina.

Jak przyznała, w stolicy Włoch „jest polska szkoła, która bardzo dużo robi i organizuje”, podobnie jak konsulat.

- Polonia jest tam bardzo aktywna, ale właśnie jednak można zawsze trochę więcej – stwierdziła.

Carolina zwróciła uwagę na obecność dużej grupy z Brazylii, gdzie prężnie działają polskie organizacje. Jak oceniła, „to może tak jeszcze bardziej niektórych Polaków złączyć”. Wskazała, że na Campus Camp można też poznać różne „nowe programy, które tutaj Polska oferuje”. 

- Jest ich o wiele więcej, niż ktoś mógłby sobie po prostu pomyśleć. O wielu nawet ja sama nie wiedziałam, a się trochę bardziej angażuję – dodała.

Polonia w Rzymie

Buśko przyznała, że uczestniczyła w niektórych działaniach ambasady RP w Rzymie. 

- Ostatnio nawet odbyłam praktyki w konsulacie, więc robiłam generalnie wszystko to, co było związane z konsulatem (…). Ostatnio było stulecie Polek we włoskiej policji – opowiadała nasza rozmówczyni.

Jak wymieniała, niektóre kobiety z polskim pochodzeniem pracują też we włoskiej policji finansowej (Guardia di Finanza) bądź w karabinierach (carabinieri).

Powiązania historyczne Polski i Włoch

Nasza rozmówczyni odniosła się też do kwestii hymnów narodowych, ponieważ Polska i Włochy to „jedyne dwa państwa, które wymieniają siebie nawzajem”.

–  Bardzo wiele osób we Włoszech generalnie nie wie o tym, bo we włoskim hymnie to jest niestety trzecia zwrotka, a wielu Włochów nie dochodzi do niej, ale to fakt, że jest to małe odniesienie do Polski – wskazała.

Jak dodała, „polski hymn został napisany w regionie Emilia-Romania we Włoszech”.

Buśko podkreśliła, że w Rzymie mówi się o wydarzeniach historycznych z udziałem polskich żołnierzy na Monte Cassino.

– Właśnie szczególnie ze szkołą polską, gdy organizujemy wyjazdy, a także w Bolonii. Teraz właśnie będzie w Bolonii taka możliwość pokazania, jak Polacy wyzwolili to miasto i generalnie Włochy. To jest coś, o czym nie mówi się za dużo, ale jednak ten 2. korpus Polski Bolonię wziął również udział w wyzwoleniu Bolonii – wyjaśniała mieszkanka Rzymu.

Carolina porównała też polską i włoską stolicę.

– Rzym jest o wiele bardziej historyczny, ale bardo wolno idzie do przodu na tę chwilę, a Warszawa – widać, że – w tych ostatnich latach bardzo szybko się rozwija – oceniła.

Jak zauważyła, „w Rzymie turystyka jest o wiele większa na tą chwilę”, a w centrum Warszawy ostatnio „nie było aż tak wielu turystów”. 

Polskie korzenie

Jej mama pochodzi z pobliskiego miasteczka Wyśmierzyce, a tata z Trójmiasta. Rodzice zaś poznali się już we Włoszech. Jak przyznała, „Warszawa bardzo jej się podoba”. 

– Więc mam tutaj bardzo dużo rodziny. Często widziałam to miasto jako wakacyjne, bo zawsze przyjeżdżało się tu trochę na wakacje, więc jednak Polska była zawsze bardziej związana z relaksem, a nie pracą bądź studiami. A teraz, gdy realizuję różne programy, to one mi pokazują, że jednak jest tutaj możliwość czegoś więcej. Dostałam się właśnie na program Poland Business Adventure, więc od września będę pracować w Warszawie. Myślę, że to będzie taki przełom. Troszeczkę będę tęsknić za Rzymem, ale jestem gotowa na taki nowy etap – mówiła Buśko.

Nauka języka polskiego

Alex Sokolowski po tym, jak zapisał się na Polonia Camp, „powiadomiłem kuzynkę i przyjaciółkę z Luksemburgu, i przyjechałem razem z nimi”. 

Jak przyznał, chociaż nie uczęszczał do polskiej szkoły, to języka polskiego nauczył się w domu.

– Mama bawiła się ze mną małym elementarzem oraz uczyła mnie różnych polskich liter i głosek. To nie było łatwe. Później jak nastolatek trochę się oddaliłem od języka polskiego; rozmawiałem z rodzicami po włosku, bo było mi łatwiej. Ale teraz bardziej się poświęcam. (…) Polskie korzenie odkryłem ostatnio, gdy wyjechałem z domu do Triestu na magisterkę i później do Barcelony na staż. Tam poznałem ludzi z różnych części świata; często poznawałem ludzi dwujęzycznych, więc tak sobie myślałem, że oni mają dobrze, ale jednak ja też tak mam – opowiadał Alex.

Jak dodał, od momentu powrotu do domu w Rzymie próbuje rozmawiać z rodzicami po polsku. 

– Jakoś to wszystko kultywuję. I teraz jeżdżę do Polski nawet dwa razy w roku, raz w lato, bo uciekam od włoskiego upału (…) oraz na Boże Narodzenie, bo całe moje dzieciństwo spędzaliśmy święta tylko w trójkę – ja, mama i tata. (…) A ostatnio odkryliśmy wyjazd na święta do Polski. To jest coś cudownego. Cały stół – babcia, dziadek, ciotki, kuzyni – to jest super – podkreślił Sokolowski.

Rodzice Alexa pochodzą z Sanoka na Podkarpaciu. 

– Wyjechali do Włoch w lipcu 1990 roku, czyli teraz to z 35 lat są we Włoszech, ale oni poznali się jeszcze w Sanoku i później wyjechali do Włoch. Ja się tam urodziłem i dorastałem – wskazał. 

Rozwój Warszawy

Sokolowski przyznał, że był już wcześniej w Warszawie.

– Bardzo mi się podoba, ponieważ według mnie to jest trochę taki symbol, jak Polska się rozwinęła przez ostatnie 20 czy 30 lat. To nie jest takie typowe miasto historyczne bądź turystyczne, jak na przykład Kraków. To jest piękne miasto. Warszawa jest bardziej nowoczesna, a ta jakby historyczna część jest odbudowana, więc nie jest oryginalna, ale to jest taki symbol, że powstała z popiołu – ocenił.

Jak dodał, to jest polski symbol, że „nawet jak cię zabiją, to Polska potrafi powstać i miasto też potrafi powstać, i dzisiaj jest cudownie”.

Piłka nożna

Alex porównał też rodzaje kibicowania w Polsce i we Włoszech. Jego zdaniem, dla Włochów piłka nożna ma charakter „religijny”.

- Myślę, że we Włoszech bardziej każdy ma swoją drużynę, za którą kibicuje religijnie. A w Polsce, jak mi się wydaje, przeciętny Polak trochę mniej się angażuje w piłkę nożną. Jeżeli zaś chodzi o takich „kiboli”, to wydaje mi się, że w Polsce są oni bardziej zorganizowani — mają swój klub, razem trenują, później jadą na ustawki i rozrabiają, a we Włoszech to jest mniej zorganizowane – ocenił nasz rozmówca.

Jak doprecyzował, we Włoszech sytuacja jest znacznie odmienna pod względem prawnym.

– W Neapolu – nie chcę powiedzieć za dużo – ale to już prawie graniczy z mafią – dodał. Jak wskazał, niektórzy szefowie ze środowiska piłkarskiego są „często związani z mafią, z Camorrą na południu” Włoch. 

Alex kibicuje drużynie Lazio, „która ma dobre stosunki z Wisłą Kraków”.

– W Polsce nie mam swojego zespołu. Oglądam Legię Warszawę, jak gra w Lidze Mistrzów, bo chyba jako jedyna właśnie bierze udział w takich rozgrywkach, więc kibicuję, gdy grają, ale nie mam ulubionego klubu – mówił.

Sokolowski przyznał, że rzymianie znają niektórych polskich piłkarzy.

Znają tych najlepszych. (Wojciech) Szczęsny grał też w Rzymie. (Nicola) Zalewski ma podobną historię. On też się urodził w Tivoli, koło Rzymu; później tam wyrósł, grał w AS Romie. Pamiętam, że ojciec mu kazał wybrać reprezentację polską. I on grał w polskiej reprezentacji. Marzeniem jego ojca było zobaczenie syna w reprezentacji – opowiadał nasz rozmówca.

Jak podkreślił, marzenie Krzysztofa Zalewskiego spełniło się tuż przed jego śmiercią.

– I to było tak: ojciec się rozchorował i miał raka wątroby. Przed śmiercią zobaczył debiut Zalewskiego przeciwko San Marino w Polsce. I on oglądał ten mecz na stadionie ze (Zbigniewem) Bońkiem. Zobaczył syna, który zadebiutował z polską reprezentacją i później umarł. A ja tą historię znam, bo mój tato pracował na budowie z ojcem Zalewskiego. Ja nawet na komunii u niego byłem – podkreślił Alex.

Młodzi z Rzymu (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Egipt

Wśród uczestników Polonia Camp były też młode osoby z Egiptu. 

Przyjechałyśmy na ten obóz, ponieważ chcemy zawrzeć znajomości z takimi Polakami, jak my. Chcemy poznać bardziej Polskę – powiedziała Nadine Elashmawi.

Jak wskazała, w Egipcie istnieje polska wspólnota.

– Jest tam ambasada i jest też polska szkoła. Jest tam bardzo wiele aktywności, trzeba je tylko znaleźć. (…) Są też inicjatywy edukacyjne, np. zapraszają pewnego autora lub pokazują nam jakiś film lub literaturę – opowiadała Nadine.

Jak dodała Inga Makary, „ambasada organizuje wiele spotkań i uroczystości, szczególnie na Boże Narodzenie, Wielkanoc, Dzień Dziecka”, więc zawsze jest to świetna okazja, by tam pójść”.

Polska kultura

Inga zaznaczyła, że chociaż zmagała się trochę z porozumiewaniem się w języku polskim, to spotkała się w Polsce z życzliwością.

Każdy próbuje się dopasować i pomóc nam w komunikacji. To jest bardzo miłe – oceniła Makary.

Elashmawi polubiła zaś polską kuchnię. Jej ulubionym daniem są pierogi.

Każdego razu, gdy przyjeżdżam tutaj, jestem zdumiona jedzeniem; jest naprawdę dobre – zaznaczyła Inga.

Nadine oraz Inga mają korzenie polskie i egipskie.

Uczestniczki wydarzenia z Egiptu (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

USA

Na międzynarodowym wydarzeniu można też było spotkać uczestników z krajów angielskojęzycznych. August Fair przyleciał z Chicago, „aby zobaczyć, jak polska młodzież angażuje się na świecie”. Ze Stanów Zjednoczonych na Polonia Camp przyleciało 20 osób.

– Zobaczyłem w Polsce ludzi z ponad 40 różnych krajów. Na przykład 60 osób przyleciało z Brazylii wraz z całym zespołem (muzycznym). Ja nawet nie wiedziałem, że takie coś istnieje – mówił August, zafascynowany polską kulturą.

Historia Polski

Fair przyznał, że angażuje się w działalność polskiej społeczności w USA. Uczestniczył on m.in. w uroczystościach z okazji Dnia Kazimierza Pułaskiego, który jest obchodzony w stanie Illinois w marcu każdego roku. Jak wskazał, w obchodach wziął też wówczas udział prezydent RP Andrzej Duda.

– Śpiewałem hymn narodowy po polsku i po angielsku. (…) Byłem poproszony przez Muzeum Polskie w Stanach Zjednoczonych, żeby śpiewać z okazji Dnia Pułaskiego. On był polskim żołnierzem, a ja tego nie wiedziałem. (…) Gdy poszedłem na ten event z polskim prezydentem, to bardzo dużo się dowiedziałem o historii Stanów Zjednoczonych i Polski – wspominał Fair.

Warszawa i Chicago

Młody Amerykanin w rozmowie z naszą redakcją docenił polską stolicę.

Warszawa bardzo mi się podoba; jest bardzo fajna komunikacja miejska. To bardzo nowoczesne miasto. Czuję się tutaj jak w domu – podkreślił. Porównał też Warszawę z Chicago. Według niego oba te miasta są trochę do siebie podobne pod względem wielkości. 

Architektura jest i nowoczesna, i starsza. Bardzo lubię starówkę oraz te nowe najwyższe wieżowce w Europie – dodał August.

Anglia

Na wydarzenie przyjechał także Adam Cieślak, który urodził się w Polsce, ale 13 lat spędził w Anglii. Jest absolwentem technologii chemicznej na Politechnice Poznańskiej. Po ukończeniu szkoły średniej zdecydował się na przeprowadzkę do Poznania na studia.

– Już jestem trochę bardziej obeznany z krajem, a dorastałem w Anglii. Ukończyłem studia w Poznaniu. Więc jest mi Polska całkiem znana. Przyjechałem tutaj bardziej, żeby posłuchać ciekawych paneli. (…) Byłem na panelu „Made in Poland” i było dużo informacji o biznesie w Polsce, o wizji na najbliższe lata, o tym, jak przekonywać młode osoby do pracy, do studiów w Polsce – mówił Cieślak.

Rozwój Warszawy

Jego zdaniem, „Warszawa się mocno rozwija”. 

– Widzę to zawsze, kiedy tu przyjeżdżam. Budynki stają się coraz wyższe; coraz to większe wydarzenia też się dzieją w mieście, więc jest to dobra wizytówka nowoczesnej Polski – podsumował Adam Cieślak.

Uczestnicy z USA i Anglii (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Argentyna

Na Polonia Camp nie zabrakło uczestników z Ameryki Łacińskiej i Środkowej. Jeden z naszych rozmówców pochodzący z Argentyny przyjechał do Polski, aby poznać możliwości zawodowe i edukacyjne.

Pracowałem tutaj przez pewien czas dwa lata temu, ponieważ mam polski paszport. Teraz jestem w Argentynie, ale nigdy nic nie wiadomo, co będzie w przyszłości. To wydarzenie jest dobre, aby zobaczyć, jakie są możliwości tutaj – wskazał Federico Uri Abolsky.

Polskie pochodzenie i język

Federico Uri Abolsky ma polskie korzenie.

Mam pradziadków pochodzenia polsko-żydowskiego, którzy przyjechali do Argentyny przed i podczas II wojny światowej. Uczę się polskiego od 5 lat – powiedział.

Jak przyznał, w Argentynie nie ma jednak z kim ćwiczyć znajomości języka polskiego.

Myślę, że w moim przypadku po prostu nie ma nikogo, z kim mógłbym rozmawiać, więc jest tylko moja nauczycielka, która jest z Polski – dodał Abolsky.

Polska kultura

Zwrócił uwagę, że w Argentynie znajduje się Dom Polski i ambasada, które podejmują się razem pewnych inicjatyw. Jak dodał Abolsky, w Domu Polskim odbywa się dość wiele wydarzeń. 

Organizują konwersacje „café polaco” (polska kawa), również kursy polskiego. Wiem, że są grupy taneczne – zauważył Federico Uri Abolsky.

Meksyk

Inny nasz rozmówca o polskim pochodzeniu przyleciał z Meksyku.

– Moją motywacją, by tu przyjechać jest po pierwsze poznanie wymiany politycznej i kulturowej między Meksykiem a Polską. To wydarzenie jest interesujące, podoba mi się i zmotywowało mnie, by zawierać tu przyjaźnie i kontakty – powiedział Victor Manuel Narvaez Kasperska.

Język polski

Jak dodał, w Meksyku ma kilku polskich przyjaciół, ale w Polsce jeszcze nikogo nie znał. Victor płynnie przeszedł z rozmowy po hiszpańsku na język polski.

– Umiem rozmawiać po polsku bez problemu, to fajny język, uwielbiam. W Meksyku nie zrozumieją mnie; mogę rozmawiać z mamą; gdy coś mi się nie podoba, to mogę po polsku rozmawiać po prostu i nikt mnie tam nie zrozumie – wskazał nasz Narvaez Kasperska.

Ocenił też, że język polski jest trudny.

– Hiszpański jest bardzo łatwy, jakby wilgotny; można łatwo rozmawiać po hiszpańsku i łatwo się go można nauczyć. Po polsku musisz często rozmawiać albo przynajmniej się uczyć, żeby nie zapominać języka – wyjaśniał. 

Polskie pochodzenie

Victor Manuel Narvaez Kasperska wyjawił, że rodzina ze strony jego mamy pochodzi z Poznania, a tata jest Meksykaninem.

– Urodziłem się w Meksyku i mieszkam teraz w León, w stanie Guanajuato, ale co roku przyjeżdżam do Polski, żeby odwiedzać rodzinę. Planowałem kiedyś tutaj mieszkać, ale nie mogłem przez moją szkołę, ale może kiedyś tutaj będę mieszkał – powiedział.

Narvaez Kasperska odniósł się jeszcze do kwestii warunków życia w Polsce i w Meksyku.

– Myślę, że jest akurat bardzo dobra sposobność, bo jest ten problem z migracją. Na przykład w Meksyku jest to samo jak tutaj, że wszyscy chcą  jechać do innych krajów, ale widzę, że tutaj w Polsce jest bardzo dobre życie ogólnie, a przynajmniej lepsze niż w Meksyku –

Nasz rozmówca przyznał, że bardzo lubi nasz kraj, a w szczególności docenia polską kuchnię, w tym wypieki.

– To jest bardzo ładne miasto, bardzo ładny kraj. Najbardziej uwielbiam jedzenie i słodkie jedzenie. Nie ma porównania z Meksykiem, a polskie słodkie jest naprawdę najlepsze. Na słono to ja chyba wolę meksykańskie jedzenie, bo ja lubię bardzo ostre rzeczy, ale w Polsce jest kompletnie inny smak. Gdy babcia nieraz robi kotlety albo coś, czego nie widzisz w Meksyku, to jest to bardzo dobre. Uwielbiam polskie jedzenie – zaznaczył Victor.

Uczestnicy Polonia Camp z Meksyku i Argentyny (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Kazachstan

Do Warszawy przybyli młodzi również z innych zakątków świata, w tym z Kazachstanu. Artur Dreiling przyjechał do Polski już po raz czwarty, aby – jak wskazał – „poznać młodzież z różnych państw; żeby dowiedzieć się też czegoś nowego o polskiej kulturze”. Jak wskazał, usłyszał informacje o polskim folklorze oraz o Opolszczyźnie. 

Warszawa

Jak przyznał w rozmowie z naszą redakcją, „Warszawa jest piękna, zielona”. 

– Ostatni raz byłem tutaj dwa lata temu. Zauważyłem, że nie było takiej zieleni, a teraz ona jest, więc  pięknie jest. Po prostu zrobili zmiany, bo na przykład przy Pałacu Kultury nie było różnych drzew, a teraz już jest – zauważył Dreiling.

Zwrócił też uwagę na różne ważne miejsca dla historii stolicy i kraju, w tym Zamek Królewski, kościół Świętego Krzyża, Krakowskie Przedmieście, miejsca związane z Fryderykiem Chopinem oraz z Królestwem Polskim.

Olga Petrovskaya mieszka w Polsce od 6 lat. Przyznała, że takie wydarzenie jak Polonia Camp daje możliwość porozmawiania z drugą osobą,zwłaszcza teraz, gdy wszyscy korzystamy z telefonów”.

Jej zdaniem „nie tylko Warszawa jest piękna, ale cała Polska”. 

Mamy dużą różnorodność – morze, góry i każdy może znaleźć coś fajnego dla siebie – zauważyła Petrovskaya.

Polskie dziedzictwo i historia

Młodzi z Kazachstanu przyznali, że w ich kraju pielęgnowane jest polskie dziedzictwo. – My jesteśmy ze Związku Polaków w Kazachstanie – podkreślił Artur. Jak wskazała Olga, społeczność polska „pielęgnuje historię, język”.

– Mamy gazetę „Ałmatyński Kurier Polonijny”, który wydaje raz w miesiącu. (…) Każdego roku mamy bieg polonijny. Świętujemy Dzień Niepodległości, Dzień Polonii, Święto Konstytucji 3 Maja – wymieniał Dreiling.

Jak przyznał, włącza się osobiście w działalność Związku Polaków.

– Bywają takie sytuacje, że kiedy przyjeżdżają do nas Polacy, to ja pomagam w archiwach, żeby znaleźć jakieś informacje, albo pokazuję miasto, gdzie na przykład byli deportowani ich przodkowie – opowiadał nasz kazachski rozmówca.

Jak dodał, nie we wszystkich miejscowościach są takie inicjatywy. Różne wydarzenia związane z polską historią i kulturą są zaś organizowane w takich miastach jak Astana i Ałmaty.

Uczestnicy Polonia Camp z Kazachstanu (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Mołdawia

Do stolicy Polski przyjechali też młodzi z Mołdawii.

Ja mam polskie korzenie po stronie ojca, mój pradziadek był Polakiem na terenie Mołdawii. Gdy się o tym dowiedziałem, to zacząłem uczestniczyć w polskim stowarzyszeniu w Mołdawii. Biorę aktywny udział, bo jestem muzykiem, śpiewam z dziećmi, gram po prostu cały czas. Mamy zespół taneczny, ale ja teraz bardziej śpiewam niż tańczę – opowiadał Igor Galatonov

Jak wyjaśniał, śpiewają „ludowe piosenki i w zależności od okazji”.

Obchodzimy wszystkie polskie święta w Mołdawii, Boże Narodzenie, Wielkanoc, Tłusty Czwartek. W rodzinnej atmosferze śpiewamy kolędy. Bardzo to lubię. A jako muzyk to prowadzę – wskazał.

Igor wyjaśniał też swoje motywacje włączenia się w działalność polskiej społeczności w swoim kraju. 

– Po pierwsze to jest zachowanie polskiej kultury na terenie Mołdawii. Bardzo ważne jest wnoszenie swojego wkładu osobistego – w moim przypadku w dziedzinie muzycznej. To jest bardzo ważne. Nie ma tak wielu Polaków w Mołdawii i trzeba tego pilnować – podkreślił nasz rozmówca.

Jak przyznał, na Polonia Camp jest możliwość poznawania „nowych ludzi z całego świata”. 

– Na przykład przyjechały osoby z USA. Nigdy w ogóle nie spotykałem ludzi z USA, z polonijnych organizacji. Oni mówią: „Mamy dużą wspólnotę, działamy aktywnie”. Ja pytam: „A co robicie?”. Oni: „Tańczymy, śpiewamy…”. Ja mówię, że też tańczymy: „Wymieńmy się kontaktami. Może kiedyś uda się do was przyjechać albo wy do nas”. Myślę, że to jest ważne, bo chyba taki jest cel tego spotkania, żeby młodzież była razem. No i mamy taką możliwość – mówił Igor.

Jego zdaniem Warszawa „jest młodzieżowym” miastem. 

– Jest dużo możliwości rozwoju. Ja bardzo lubię ludzi i poznawać nowych ludzi. Dla mnie jako muzyka też jest coś, co można robić. (…) Lubię muzykę klasyczną, ale taką chóralną, bo jestem chórzystą. Śpiewam w państwowym chórze w Mołdawii – zaznaczył Galatanov.

Uczestnicy Polonia Camp z Ukrainy i Mołdawii (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Ukraina

W międzynarodowym wydarzeniu wzięły też udział osoby z Ukrainy.

Polskie dziedzictwo

– Mamy Narodowo-Kulturalne Stowarzyszenie Polaków w Odessie „Polska Nuta”. Przyszłam tam po raz pierwszy, kiedy miałam 16 lat, żeby nauczyć się języka polskiego i studiować w Polsce – powiedziała Khrystyna Vasylieva.

Jak przyznała, w tym roku będzie się ubiegać o Kartę Polaka, a do Warszawy przyjechała po raz drugi. Vasylieva od 8 lat jest przewodnikiem w ramach polskiego stowarzyszenia w Odessie. 

– Ze mną poszedł mój ojciec. I my teraz razem na wszystkie święta tam chodzimy i uczymy się języka. Mamy też chór, sztukę, lekcje historyczne, czytania narodowe. Mamy swoje projekty, na przykład w minionym roku organizowaliśmy „lato z językiem polskim” dla dzieci z polskiej szkoły. Ja tam byłam pilotem dla dzieci w wieku 8-12 lat. Poszliśmy do aquaparku, do muzeum – opowiadała Khrystyna.

Jak przyznała, dzieci uczęszczające do polskiej szkoły w Odessie dobrze władają językiem polskim. Nasz rozmówczyni wyraziła też nadzieję, że pobyt w Polsce przy okazji Polonia Camp zainspiruje ją do kolejnych inicjatyw na Ukrainie.

Historia Warszawy i Polski

Vasylieva odniosła się też do historii Warszawy. Według niej „dobrze, że coś się udało zachować przynajmniej w centrum miasta”. Przyznała, że odwiedziła muzeum Powstania Warszawskiego.

– Dzięki temu zobaczyłam wiele nowych rzeczy, bo my na Ukrainie na lekcjach historii nie mamy niczego o Niemcach, o Włoszech, o Polsce. Po prostu trzeba samemu coś czytać i poznawać, więc lepiej w muzeum, niż z książką w domu – zaznaczyła Khrystyna.

Uczestnicy Polonia Camp z Ukrainy (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Rumunia

W Polonia Camp uczestniczyli też młodzi z Rumunii. Marian Zielonka, mający polskie pochodzenie przyjechał z miasta Suczawa. Przyznał, że dzięki temu międzynarodowemu wydarzeniu dowiedział się, że na całym świecie mieszkają Polacy. – To jest ważne, żeby utrzymywać kontakt z Polską, i żeby tego nie stracić. To spotkanie jest bardzo ważne – ocenił Zielonka.

Język polski

Jak też powiedział, w Rumunii młodzi uczą się języka polskiego i historii w szkole.

– Pierwsze klasy uczą się polskiego. Mamy taką opcję. Mamy naszego posła, który sprawił, że mamy nauczyciela z Polski, aby nie stracić języka – wskazał nasz rozmówca.

W Rumunii działa polityk polskiej narodowości – Gerwazy Longher, który jest też prezesem Związku Polaków w tym kraju.

Zielonka przyznał że w wioskach mieszkają wciąż przodkowie, którzy rozmawiają po polsku. Jak też dodał, w Domu Polskim ma możliwość prowadzenia rozmów po polsku.

Integracja uczestników Polonia Camp (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Hiszpania

Do Warszawy przyleciały także młode osoby ze stolicy Hiszpanii. Bliźniaczki – Claudia i Olivia Rybak są polskiego pochodzenia – ich rodzice są Polakami, którzy „migrowali już parę lat temu”, a siostry urodziły się w Madrycie.

Polskie dziedzictwo

– Od dawna mówimy po polsku. W domu zawsze mówiliśmy po polsku i uczęszczałyśmy do polskiej szkoły – podkreślają.

Jak przyznały, angażują się działalność Domu Polskiego w Getafe.

– Tam co tydzień uczęszczamy na próby, zajęcia. A potem tańczymy tańce ludowe i współczesne. Tańczymy krakowiaka, poloneza, taniec śląski. I już od trzech lat jesteśmy w tej grupie – opowiadały siostry Rybak.

Jak wskazały w Domu Polskim na przedmieściach Madrytu jest też chór składający się z osób dorosłych, który śpiewa na mszach świętych i na różnych festiwalach.

Warszawa

Bliźniaczki oceniły też, że Warszawa, to „bardzo piękne miasto”. – Jestem zakochana w tym mieście. Bardzo nam się podoba – powiedziała Claudia. Jak wyjawiły, to już ich drugie wakacje w stolicy Polski. – Bardzo dużo zwiedzamy – muzea, Stare Miasto – dodała Olivia.

Siostry Rybak w minionym roku były finalistkami olimpiady historycznej przez co zgłębiły swoją wiedzę.

– W tamtym roku zwiedziałyśmy Warszawę przez tydzień – wskazała Olivia.

Claudia jeszcze wróci do polskiej stolicy.

– W sierpniu będę również w Warszawie, ponieważ jestem w grupie historycznej. Robimy różne inscenizacje historyczne i właśnie będę się udzielać tutaj w Warszawie – mówiła.

Jak doprecyzowała, inicjatywy historyczne będą związane z Rzezią Woli w czasie II wojnie światowej, aby „oddawać hołd” ofiarom.

Od małego mama nas uczyła o patriotyzmie, o polskich korzeniach – dodały siostry Rybak.

Uczestniczki Polonia Camp z Madrytu (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Wolontariat

W organizację wydarzenia Polonia Camp włączyli się też wolontariusze.

– Pomagamy naszym uczestnikom, żeby trafili gdzie trzeba – na wydarzenia, na zajęcia, które sobie wybrali. Największym powodzeniem cieszyły się warsztaty kulinarne. Tam od razu miejsca zostały rozchwytane. Tam też była trochę mniejsza liczba osób oczywiście – powiedziała Emilia Parkita.

Historia i dziedzictwo

Jak zauważyła, „niektórzy pytają o historię”. 

– Między sobą też się wymieniamy jakimiś doświadczeniami; właśnie skąd oni są, skąd jest nasza historia (…) – naszych przodków – wskazała wolontariuszka.

Jak przyznała, „nawet nie zdawała sobie sprawy, jak dużo Polonii jest w różnych krajach”. 

– To mnie zaskoczyło szczególnie, że tak dużo Polonii jest w Brazylii. Bardzo duża grupa brazylijska przyjechała do nas i to było naprawdę zaskakujące, że tam jest aż tyle Polonii. nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak dużo Polonii jest w różnych krajach. Także to było dużym zaskoczeniem. Między innymi dlatego chciałam wziąć udział w tym wydarzeniu, żeby się dowiedzieć czegoś od nich, jak wygląda też ich historia – zaznaczyła Parkita.

Uczestnicy wydarzenia opowiadali wolontariuszce o ich pochodzeniu.

– Jeden kolega z Brazylii nie umie mówić po polsku, ale chciał tu przyjechać. Jego babcia jest związana z Polską i właśnie dba o to, żeby on kultywował tą tradycję, żeby poznawał Polskę, i żeby poznał ludzi, żeby dalej to rozprzestrzeniał, (…)żeby też on to kultywował dalej. To było dla mnie takie intrygujące, że Polacy za granicą nadal chcą, żeby Polska była gdzieś w nich, w ich kolejnych pokoleniach – mówiła Emilia Parkita.

Wolontariat na Polonia Camp  (fot. Raport Warszawski/Beata Sylwestrzak)

Integracja młodej Polonii

Polonia Camp to nie tylko liczne konferencje lub warsztaty, ale także okazja do wspólnej wymiany doświadczeń, wzmacniania polskości, a także do integracji. Młodzi spotykali się na terenie kampusu SGGW, zawierali nowe znajomości, a także wspólnie tańczyli bądź grali w siatkówkę.

Patronat nad wydarzeniem objęła marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska, a organizatorem I Światowego Spotkania Młodej Polonii Polonia Camp 2025 było Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”  wraz z Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego oraz Fundacją Instytutem Spraw Publicznych. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama