Reklama

Znamy treść zeznań Doriana S. Oskarżony: „byłem w amoku, nie czułem strachu”

- Byłem w jakimś amoku, nie czułem strachu - mówił w lutym Dorian S., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo 25-letniej obywatelki Białorusi. W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces w tej sprawie. Dotarliśmy do treści wyjaśnień oskarżonego z protokołu z postępowania przygotowawczego.
Proces w sprawie zabójstwa 25-letniej Lizy
Proces w sprawie zabójstwa 25-letniej Lizy

Autor: Marta Gostkiewicz, Raport Warszawski

Liza przyjechała do Polski jako uchodźczyni z Białorusi. 25 lutego br. rano została znaleziona naga i nieprzytomna w bramie posesji przy ul. Żurawiej. Kobieta w stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie zmarła pięć dni po ataku.  

Oskarżony o popełnienie przestępstwa jest 23-letni Dorian S. 4 grudnia ruszył proces w tej sprawie. 

Dorian S. 27 lutego złożył wyjaśnienia, które sąd zdecydował się ujawnić.  Jak mówił oskarżony, w dniu, w którym doszło do zdarzenia, wracał do domu z ulicy Parkingowej. 

- Są tam bary. Byłem w jednym z tych barów i spożywałem alkohol. Wypiłem dwa - trzy drinki i dwa piwa. Nie zażywałem narkotyków. Dopóki nie wyszedłem stamtąd, czułem się dobrze - zeznawał.  

„Wtedy zobaczyłem tę dziewczynę”

W barze Dorian S. przebywał z dwoma Ukraińcami, których poznał w tym samym dniu. 

- Zrobiłem się pod wpływem tego alkoholu strasznie agresywny. Wyszliśmy z baru, po czym oni wezwali taksówkę i pojechali do domu. Ja zacząłem iść w stronę domu. Przeszedłem przez Parkingową, przez kawałek Żurawiej. Przeszedłem przez pasy, przez Marszałkowską i wtedy zobaczyłem tę dziewczynę - relacjonował. - Nie rozumiem dlaczego, ale wcześniej jak mnie złapano i opisywałem tę sytuację, to mówiłem, że to był impuls. Teraz określam to, jakbym był w jakimś amoku. Nie czułem strachu. Jestem ogólnie strachliwy i emocjonalny - mówił podejrzany, płacząc. 

Oskarżony podszedł do Lizy i założył kominiarkę. Jak tłumaczył, „nie robił tego, aby kogoś zabić, ale potrzebował pieniędzy i chciał obrobić jakieś sklepy”.

- Powiedziałem do dziewczyny, żeby oddała mi pieniądze. Na początku mnie nie rozumiała. Po chwili zacząłem mówić po angielsku. Wtedy ona zaczęła mnie rozumieć. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba przycisnąłem ją do ściany i po angielsku zacząłem z nią rozmawiać, że ma mi oddać pieniądze. Ona zapytała „ile?”, a ja powiedziałem, że wszystkie. Ona powiedziała mi, żebym oddał jej telefon, to wtedy da mi pieniądze. Wcześniej zabrałem jej telefon - zeznawał. 

Jak mówił oskarżony, pomyślał wówczas, że Liza chce zadzwonić na policję. 

- Zacząłem ją dusić. Zdjąłem swój pasek, żeby obwiązać jej wokół szyi i przywiązać ją do bramy, żeby mieć pewność, że nie wstanie i nie zgłosi tego na policję - zeznawał oskarżony.

Był to materiałowy, przeplatany pasek o szerokości około 5 centymetrów. 

„Jak odchodziłem, nie była przytomna”

- Zacisnąłem jej pasek na szyi. Zacząłem ją rozbierać i wtedy ją zgwałciłem. Nie wiem, dlaczego ją zgwałciłem. Ona była nieprzytomna. Stosunek był jeden, trzymałem ją wtedy za nogi. Nie wiem, ile trwał stosunek (…). - mówił podejrzany.

Potem Dorian S. zaczął zbierać rzeczy. Ściągnął Lizie koszulkę i spodnie. Zaczął też zbierać swoje rzeczy, czyli swój telefon, który mu wypadł, jej torebkę, portfel i buty oraz jej telefon. Zabrał też karty kredytowe, które były w portfelu. 

- Jak wyciągnąłem pieniądze i mokry ręcznik z jej torebki, zacząłem odchodzić. Jak odchodziłem, nie była przytomna. Sam siebie nie poznawałem. Nie wiem, dlaczego ją zostawiłem. Na dołku rozmyślałem o tej sytuacji. Wydaje mi się, że ci Ukraińcy musieli mi czegoś dosypać – zeznawał. 

Dziewczynę przykrył ręcznikiem, który miała w torebce. Sprawdzał torebkę i portfel, szukając pieniędzy i zabrał rzeczy, które chciał sprzedać. 

„Chciałem obrabować jakiś sklep”

Oskarżonemu zostały pokazane zdjęcia, na których był nóż.

- To był mój nóż z domu. Zabrałem go na imprezę. Chciałem obrabować jakiś sklep (…). Użyłem tego noża, żeby się wystraszyła. Chciałem, żeby oddała mi pieniądze i żeby nic więcej się nie stało. (…) Najwidoczniej się nie wystraszyła. Nie mogę wyjaśnić, dlaczego ją zgwałciłem. Czułem się wtedy, jak w amoku. Nigdy po alkoholu czegoś bym czegoś takiego nie zrobił. Zostawiłem ją nagą i przykryłem tylko ręcznikiem, bo chciałem stamtąd uciec. Jak odchodziłem, to myślałem, że ona nie żyje. Jak ja dusiłem, to na moment przestała oddychać. Dusiłem ją przed stosunkiem – zeznawał. 

W dniu przed zdarzeniem Dorian S. wrócił do domu przed swoją dziewczyną, która kończyła pracę o godz. 2 w nocy. Poszedł do baru, aby poczekać na dziewczynę i odprowadzić ją do domu. 

- Chciałem potem napaść na sklep, ale bałem się tego. Byłem na to przygotowany od kilku dni. Musieliśmy zapłacić czynsz. W tym dniu zabrałem kominiarkę i nóż, bo chciałem napaść na bar czy sklep, jak ją odprowadzę - mówił. - To była sobota. W poniedziałek musiałem zapłacić 1,6 tys. zł za czynsz. Wyszedłem z baru przed godz. 5. Moja dziewczyna przyszła do mnie po klucz i pojechała do domu. Jak byłem z tymi Ukraińcami to pomyślałem, że wezmę pieniądze od nich, ale oni pojechali do domu, więc ja też postanowiłem wrócić do domu. Wtedy spotkałem tę dziewczynę – zakończył zeznania Dorian S.  

4 grudnia, po odczytaniu złożonych w lutym wyjaśnień, oskarżony potwierdził ich treść. Podczas toczącego się procesu Dorian S. nie będzie odpowiadać na pytania sądu i prokuratora ani składać wyjaśnień. Odpowie tylko na pytania obrony. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Kolejną rozprawę w tej sprawie zaplanowano na 16 grudnia. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama