Czerwono-biało-czerwona flaga w sercu Warszawy
Na początku stycznia tego roku do stołecznego Wydziału Skarg i Wniosków wpłynęła nietypowa petycja. Jeden z mieszkańców, Mateusz Błaszczak, zaproponował wybudowanie ogromnego masztu, na którym powiewałaby flaga dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
„Warszawa — jako stolica Polski i byłej Rzeczypospolitej, miasto wielokulturowe, siedziba białoruskiej emigracji i kluczowy ośrodek decyzyjny dla podtrzymywania ukraińskiego oporu — powinna zyskać obiekt symbolizujący dziedzictwo wspólnej ojczyzny narodów, które od ponad 350 lat są uciskane przez Moskwę” - argumentował w piśmie pomysłodawca.
Już w pierwszym akapicie Błaszczak starał się obronić przed potencjalnymi zarzutami polskiej megalomanii. Maszt jego zdaniem byłby deklaracją, że Polska nie zawłaszcza sobie całości dziedzictwa Rzeczypospolitej oraz że nie był to „polski projekt imperialny”. Wręcz przeciwnie, miałby promować przyjaźń między Polakami, Litwinami, Ukraińcami oraz Białorusinami. U stóp masztu miałaby stanąć tablica pamiątka w ojczystych językach wszystkich wymienionych narodów oraz w języku angielskim — dla zagranicznych turystów.
W petycji przedstawiono także kilka lokalizacji, w których miasto mogłoby wybudować maszt. Przy ich wyborze autor kierował się raczej kryterium pasującej nazwy ulicy. I tak wymienione zostały:
- Plac Unii Lubelskiej;
- Aleja Rzeczypospolitej;
- Oś Królewska;
- ul. Elekcyjna.
Brana pod uwagę była więc praktycznie cała Warszawa.
To odpowiedź na działania Rosji
Wreszcie postawienie masztu z czerwono-biało-czerwoną flagą, na której znajdować się ma czterodzielny herb polsko-litewski, stanowiłoby swoistą odpowiedź wobec działań władz Rosji.
Chodzi o instalację trzech masztów w Zatoce Fińskiej w Petersburgu w 2023 roku, na których obok siebie powiewają flagi imperium rosyjskiego, Związku Radzieckiego oraz Federacji Rosyjskiej — całkowicie sprzecznych ideologicznie tworów państwowych.
Urzędnicy jednak nie podzielali entuzjazmu autora petycji.
Pomysł może i dobry, ale nie w tej formie
Pan Błaszczak musiał długo czekać na odpowiedź ze strony władz miasta. Petycja została wysłana 3 stycznia. Z kolei 26 lutego pomysł budowy masztu rozpatrywany był przez zespół ds. wznoszenia pomników i realizacji upamiętnień. Wyrazili oni negatywną opinię dot. inicjatywy mieszkańca. Jako główny argument podano złożony kontekst historyczny.
„Wzajemne relacje między narodami dawnej Rzeczpospolitej sprawiają, że bezkrytyczne odwoływanie się do wspólnej, ale opartej na silnej nierówności tradycji państwowej miałoby bardzo dwuznaczny charakter, szczególnie w kontekście aktualnych, dramatycznych zagrożeń dla egzystencji Ukrainy i Białorusi” — czytamy w uzasadnieniu odrzucenia wniosku.
Wspomniany wcześniej zespół opowiedział się przeciwko inicjatywie masztu jednogłośnie.
Dwa miesiące później, 23 kwietnia, Komisja Kultury na posiedzeniu podjęła uchwałę, w której nie rekomendowano uwzględnienia wniosku zawartego w petycji Błaszczaka. Tym samym pomysł masztu, flagi i tablicy upamiętniającej trafił do kosza.
Jednocześnie warszawscy radni nie wykluczają możliwości upamiętnienia wielonarodowości danej Rzeczpospolitej, acz w innej, szerszej formule. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób pomysł ten mógłby zostać zrealizowany.
Napisz komentarz
Komentarze