To miała być nadzwyczajna sesja Rady Warszawy. Zwołali ją radni PiS, na prośbę ruchów lokatorskich. Chodziło o wyjaśnienie powodu, dla którego miasto sprzedaje kamienicę w centrum Warszawy, przy ul. Marszałkowskiej 66.
W planie znalazło się aż czternaście punktów, m.in.
- prezentacja Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów na temat „zapaści budownictwa komunalnego”
- szereg wystąpień (informacji) prezydenta Trzaskowskiego na temat Marszałkowskiej 66 oraz budownictwa komunalnego
- głosowanie nad stanowiskami w sprawie wycofania się ze sprzedaży wspomnianej kamienicy oraz przeznaczenia wszystkich środków ze sprzedaży miejskich nieruchomości na program mieszkalnictwa komunalnego.
Jednak żadnego z nich nie udało się zrealizować. Sesję przerwano po dwudziestu minutach, w atmosferze skandali, ale o tym za chwilę.
Mencwel: „Robienie z samorządu słabej komedii”
Lokatorzy, którzy mieli mówić o problemie mieszkaniowym, nie zostali wpuszczeni. Oficjalnie przez brak miejsc, jednak jak tłumaczy nam Jan Mencwel, radny MJN, miejsca przeznaczone dla mieszkańców zajęli… działacze partii na 40 minut przed rozpoczęciem sesji.
- Wszystkie miejsca na widowni zajęli działacze Platformy Obywatelskiej, którzy gromko oklaskiwali przewodniczącego Szostakowskiego. Wśród publiczności widziałem m.in. burmistrza Woli i Targówka – komentuje Mencwel dla Raportu Warszawskiego.
Co więcej, jak przypomina, temat Marszałkowskiej 66 był podnoszony na listopadowej sesji. I wtedy radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy teraz protestowali, też byli za sprzedażą nieruchomości.
- To robienie z samorządu słabej komedii, w której występuje dwóch coraz bardziej zmęczonych aktorów. Po prostu żenujące. To jest przykład jak wielka polityka niszczy samorząd – dodaje radny Jan Mencwel.
.png)
Poseł Kaleta na mównicy, lokatorzy nie zostali wpuszczeni
Zrekonstruujmy wydarzenia.
Sesja rozpoczęła się o godz. 18.30. Na sali, poza wspomnianymi działaczami KO, pojawili się też posłowie PiS: Sebastian Kaleta i Piotr Gliński. Szefowa Rady Warszawy, Ewa Malinowska-Grupińska (KO) najpierw wpuściła na mównicę przewodniczącego klubu KO, Jarosława Szostakowskiego.
- Rada m.st. Warszawy tematem Marszałkowskiej 66 zajmowała się w listopadzie zeszłego roku. Wtedy w głosowaniu, które było sondażowe, tylko siedem osób było przeciw (to radni MJN/Lewica/Razem – red.). Dlaczego wracamy do tego tematu? Odpowiedź jest jedna. Dlatego, że mamy kampanię wyborczą. Kandydat PiS-u zakopał się w swoich wyjaśnieniach dotyczących mieszkań – grzmiał Jarosław Szostakowski.
Potem przypomniał historię mieszkaniowych afer Karola Nawrockiego. Przewodniczący KO tłumaczył, że sesja to próba „doklejenia” podobnej wymowy do działań prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Następnie mówił o manipulacjach, kłamstwach i znów o kampanii.

- Nie będziemy uczestniczyć w kampanii Nawrockiego i wpisywać się w scenariusze Prawa i Sprawiedliwości – przekonywał.
Stwierdził, że nawet jeżeli ten temat jest ważny, to nie można go omówić ze względu na to, że trwają ostatnie dni kampanii wyborczej, w której bierze udział prezydent Warszawy. - Stawiam wniosek formalny o przerwę w sesji do 5 czerwca. Jeżeli mamy rozmawiać to rozmawiajmy, a nie prowadźmy kampanię – mówił Szostakowski.
Następnie z głosem przeciwnym wystąpić miał Tomasz Herbich z PiS. Jednak na mównicy zamiast niego pojawił się poseł Sebastian Kaleta (PiS), który przekonywał, że to on powinien zabrać głos. Odwoływał się do przepisów, zgodnie z którymi parlamentarzysta może wystąpić na sesji

Sala zaczęła buczeć, a przewodnicząca Malinowska-Grupińska przekonywała, że Kaleta nie powinien teraz przemawiać. Zaczęła się kłótnia, która trwała kilka minut. Jedna i druga strona mówiła o skandalu.
Oto fragment, który dobrze oddaje atmosferę:
- Bardzo proszę Pana posła o zejście z mównicy – stanowczo powtarzała Ewa Malinowska-Grupińska.
- Proszę, aby szanowała Pani prawo - domagał się Sebastian Kaleta, stojąc na mównicy.
- Sebastian, Ty mówisz o naruszaniu prawa? - skwitował Sławomir Potapowicz, wiceprzewodniczący.
Finalnie zarząd rady skonsultował się z prawniczą. Mecenas obsługująca obrady wyszła na mównicę, tłumacząc, że owszem poseł może zabrać głos, ale musi mu go udzielić prowadząca. Ta zgodziła się na wypowiedź, ale dopiero po przerwie, czyli… 5 czerwca.

Po kilku kolejnych próbach poseł Kaleta odszedł. Głos zabrał radny z PiS, Tomasz Herbich.
- To, co zgłosił przewodniczący Szostakowski, jest bezczelne. To nie jest zjazd partyjny z lat 70. czy 80. Państwo, urzędnicy miejscy, zajęli miejsca na trybunie, żeby nie wpuścić strony społecznej, która jest permanentnie ignorowana – przemawiał.
Po tym wystąpieniu zarządzono głosowanie.
- 35 radnych było za przerwą (cały klub KO),
- 20 przeciw (cały klub PiS i niemal cały MJN/Lewica/Razem)
- jedna radna, Karolina Zioło-Pużuk, wstrzymała się od głosu.
Sesja będzie kontynuowana 5 czerwca. Tymczasem jutro odbędzie się „zwyczajna” sesja Rady Warszawy.
Napisz komentarz
Komentarze