Reklama

Co dalej z Rafałem Trzaskowskim? Warszawa, Europa czy zupełna zmiana? [FELIETON]

Rafał Trzaskowski wraca do Warszawy. Znów będzie na pełen etat kierować miastem, w którym jest wiele do zrobienia. Czy podejmie to wyzwanie? A może zmieni stołeczny ratusz na stołek w rządzie lub w Europie?

To na pewno trudny powrót. Rafał Trzaskowski jeszcze w niedzielę o godz. 21 czuł się prezydentem Polski. Myślał o przeprowadzce z placu Bankowego do pałacu na Krakowskim Przedmieściu. O spotkaniach międzynarodowych i o dyplomatycznych zagrywkach. Wydawało się, że biorąc pod uwagę doświadczenie, obycie i znajomość języków, to dla niego odpowiednie miejsce. Znacznie bardziej odpowiednie niż teka premiera. 

Tymczasem obudził się w innej rzeczywistości. To Karol Nawrocki, jego konkurent, wprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego. Trzaskowski musi wrócić do pracy w stołecznym ratuszu. Co go czeka? To zależy od niego samego. 

Liga Mistrzów miast? 

Zacznę od wersji, która dla mieszkańców byłaby najlepsza. To powrót do polityki z 2019 roku. Wtedy, na krótko po wygraniu wyborów w Warszawie, Trzaskowski zaczął prężnie działać na arenie międzynarodowej. Spotykał się z progresywną mer Paryża – Anne Hidalgo, zapraszał do stolicy Sadiqa Khana, burmistrza Londynu, na bieżąco rozmawiał z włodarzami Budapesztu, Bratysławy czy Pragi. 

Pamiętam, gdy na roboczym spotkaniu z dziennikarzami, siedząc przy wspólnym stole Rafał Trzaskowski zachwycał się przemianami Nowego Jorku. To z tego myślenia wzięła się przebudowa centrum Warszawy. Choć dziś oceniana niejednoznacznie, kiedyś stanie się symbolem pewnej zmiany. Chodzi o nowy plac Centralny, o nową Chmielną czy o kładkę nad Wisłą.

Jednak ten zapał, widoczny na początku pierwszej kadencji zniknął. Trzaskowski porzucił wielkie projekty, zaangażował się w ogólnopolską politykę (wybory 2020 i 2025) i stracił formę prezydencką w Warszawie.

Urzędnicy mówią, że poprawiło się zarządzanie. Faktycznie sprawy infrastruktury oddał Tomaszowi Mencinie, a wszystkie rzeczy tzw. trudne – Renacie Kaznowskiej. To też umiejętność dobrego managera. Tylko że potrzeba również wizji. Jaka Warszawa będzie za 20 lat? Tego, w działaniach i wypowiedziach Rafała Trzaskowskiego obecnie nie widzę.

Rafał Trzaskowski w Paryżu z mer Anne Hidalgo podpisuje umowę o współpracy między miastami / fot. UM Warszawa

W Warszawie toczy się dyskusja o kolejnych liniach metra. Brakuje wizji przedmieść – bo wkrótce to Białołęka będzie najliczniejszą dzielnicą Warszawy, a Wawer podwoi liczbę mieszkańców. Nie ma woli politycznej, by domknąć obwodnicę (na Pradze i Targówku). Brakuje wizji Warszawy nad Wisłą, a także silniejszego włączenia Starej Pragi do rozrastającego się centrum. Pojawiają się pytania o nowe wieżowce i o studium rozwoju miasta. Wreszcie potrzeba spójnej sieci tras rowerowych bez słynnych urwanych ścieżek i teleportów. 

Te rzeczy będą dziać się „same”. Bo nowe dzielnice zabudują deweloperzy. Nad Wisłą punktowo powstaną kolejne, także miejskie inwestycje, a metro będzie się rozwijać – bo Warszawa ma potencjał, także finansowy. Ale jak zrobić to z sensem? Do tego potrzeba wizji.

I nie trzeba wymyślać koła na nowo. Wystarczy patrzeć na miasta, które dały radę. Stąd sugestia, że Rafał Trzaskowski powinien stworzyć Ligę Mistrzów miast. Zebrać najlepsze przykłady, wymieniać się doświadczeniami i rządzić metropolią tak, jak małym państwem z jego ogromnym budżetem, potencjałem i możliwościami – także międzynarodowymi.

Zamknięcie w Ratuszu 

„Walczyłem o to, żebyśmy wspólnie budowali Polskę silną, bezpieczną, uczciwą, empatyczną. Polskę nowoczesną, w której wszyscy będą mogli spełniać swoje cele i aspiracje” – napisał Rafał Trzaskowski w mediach społecznościowych, już po przegranej. Nie napisał, że wraca do Warszawy. Nie wspomniał, że wciąż ma tu coś do zrobienia.

Być może to prognostyk zamknięcia się w Ratuszu. Bo już za chwilę zaczyna się ogólnopolska kampania wyborcza obliczona na 2027 roku. Być może znów PiS będzie chciał pokazywać Warszawę jako miasto niepasujące do reszty kraju. Straszyć inwestycjami, obcokrajowcami, mniejszościami i przerywać radę Warszawy wskazując raz po raz na nieobecność Trzaskowskiego. Wiele z tych działań dla mieszkańców stolicy jest niezrozumiała. Bo żyją w „bańce”, a w wielu kwestiach bliżej im do Londynu czy Berlina niż do Końskich, czy Przemyśla. To także dlatego Trzaskowski przegrał wybory. 

Nieobecność na pewno będzie punktowana przez przeciwników politycznych. Z drugiej strony w Warszawie Rafał Trzaskowski może być spokojny. Jego kadencja, druga i ostatnia zgodnie z przepisami, trwa do 2029 roku. Po swojej stronie ma większość w Radzie Warszawy, a także wojewodę. Żadne zmiany nie będą blokowane politycznie. Także rząd nie będzie wkładał kija w szprychy, ani zabierał pieniędzy, co działo się kilka lat wcześniej. 

To czas, który można wykorzystać, o ile prezydentowi Warszawy uda się pozbierać po przegranych wyborach. 

 

Co zrobić z 10 milionami? 

Lech Wałęsa w drugiej turze wyborów z 1990 roku zdobył 10,6 mln głosów. Karol Nawrocki w 2025 roku tylko kilkanaście tysięcy mniej (przy znacznie wyższej frekwencji). Andrzej Duda w 2020 roku – 10,4 mln. Kolejny, czwarty w tym zestawieniu, jest Rafał Trzaskowski z wynikiem 10,2 mln głosów. Co więcej, na piątym miejscu też jest Trzaskowski z wynikiem ponad dziesięciomilionowym z 2020 roku. To potężne poparcie, które można w jakiś sposób zagospodarować.

Być może Rafał Trzaskowski powinien założyć nową partię? Być może powinien dostać ważne stanowisko w rządzie? A może powinien pójść w świat, szukając stanowiska międzynarodowego w Unii Europejskiej lub innych strukturach, adekwatnego do umiejętności?

To pytanie bez odpowiedzi. Ale chcę wskazać na rewers tej przegranej. Mało który polityk w historii Polski po 1989 roku może pochwalić się tak dużym poparciem. Nawet Aleksander Kwaśniewski w słynnych wyborach z 1995 roku, gdy wygrał z Lechem Wałęsą (!) dostał mniej głosów (9,7 mln). Co zrobić z tymi milionami? Z perspektywy polityczno-socjologicznej, na pewno nie można ich zmarnować.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama