Reklama

Płonęło najstarsze drzewo Warszawy. Jak się ma dąb Mieszko I?

Sześć lat temu w środku nocy płonął dąb Mieszko I – najstarsze drzewo stolicy, świadek historii Polski. Strażacy walczyli z ogniem przez cztery godziny, a dendrolodzy wstrzymywali oddech. Czy 600-letni olbrzym przetrwał katastrofę? Rozmawiamy z ekspertem, który od lat walczy o jego życie.
Pożar dębu Mieszko I w 2019 roku
Pożar dębu Mieszko I w 2019 roku

Źródło: Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 17 PSP w Warszawie

17 czerwca 2019 roku około godziny 3:12 mieszkańcy Ursynowa zobaczyli przerażający widok – dąb Mieszko I, pomnik przyrody i ostatni ślad Puszczy Mazowieckiej, płonął w nocy jak gigantyczna pochodnia. Strażacy gasili go przez ponad cztery godziny, używając nie wody, a glikolu – co mogło dodatkowo pogorszyć sytuację.

– Byłem wstrząśnięty. To, czy drzewo przeżyje, zależało od tego, jak bardzo ogień uszkodził żywe tkanki – wspomina Jan Szymański, dendrolog i rzeczoznawca, który od lat opiekuje się Mieszkiem I. W 2002 roku zaprojektował specjalną konstrukcję podtrzymującą konary, by przedłużyć życie drzewa.

Wtedy nikt nie był pewien, czy dąb przetrwa.

Martwe drewno się rozpada, ale Mieszko walczy

– Ma się nie najgorzej, jak na takie perypetie. Martwe drewno powoli się rozpada, ale drzewo wciąż funkcjonuje. Korona jest zielona, a to dobry znak – mówi Szymański.

Po pożarze konieczne były intensywne zabiegi: przemywanie pozostałości glikolu, ściółkowanie gleby i regularne kontrole stanu konstrukcji podtrzymującej. – Dopóki stoi nasz metalowy wspornik, Mieszko ma szansę – dodaje dendrolog.

Ale czy to wystarczy?

Dąb Mieszko I / fot. Greta Sulik, Raport Warszawski

Czy dąb Mieszko I przetrwa kolejne dekady?

Choć lokalne media sześć lat temu pisały, że to „ostatnie lata Mieszka”, drzewo wciąż trwa. – Kiedyś mówiono, że już dogorywa, a jednak wciąż żyje – śmieje się Szymański.

Kluczowe są jednak dwa czynniki:

  1. Stabilność konstrukcji – jeśli wsporniki wytrzymają, drzewo nie runie pod własnym ciężarem.
  2. Ochrona przed kolejnymi zagrożeniami – nawet... przed łosiami. – Planujemy zmodyfikować ogrodzenie, by zwierzęta się nie kaleczyły – mówi dendrolog.

Nie gasić glikolem! Lekcja z tamtej nocy

Pożar Mieszka I ujawnił też problemy w ochronie zabytkowych drzew. 

– Strażacy użyli glikolu, co mogło zatruć korzenie. Na szczęście udało się je przepłukać – przypomina Szymański.

Dziś Mieszko I wciąż stoi przy ul. Nowoursynowskiej – jako milczący świadek historii i testament tego, jak krucha jest natura w mieście. Czy przetrwa kolejne stulecie? 

– Nie dam głowy, ale póki walczy, my też będziemy go wspierać – kończy dendrolog.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama