Wszystko zaczęło się od obecnego dyrektora Wolskiego Centrum Kultury, Krzysztofa Mikołajewskiego, który po przegranym konkursie na swoje stanowisko publicznie oskarżył komisję konkursową o łamanie procedur. Jego zarzuty o manipulacje podczas głosowania wywołały lawinę zdarzeń, w tym kontrolę radnych i wniosek o nadzwyczajną sesję, która miała się obyć dziś, w poniedziałek o godz. 12:00.
Jednak – jak relacjonuje nam jeden z obecnych na sesji radnych – stawił się tylko jeden radny Koalicji Obywatelskiej, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Bartłomiej Kubicki.
– Był tylko wiceprzewodniczący Kubicki. Sesja się nie odbyła. Złożyliśmy wniosek, by temat wrócił na najbliższą sesję 1 lipca. To zbyt poważna sprawa, by ją zamieść pod dywan – mówi Karol Jankowski, radny klubu PiS.
Radni PiS, wspierani przez część Lewicy, twierdzą, że konkurs był przeprowadzony z naruszeniem procedur, a głosowanie zostało przerwane przedwcześnie, uniemożliwiając wyłonienie zwycięzcy.
Czy głosowanie było zgodne z regulaminem?
Konkurs na dyrektora WCK zakończył się w maju bez rozstrzygnięcia. Żaden z kandydatów – obecny dyrektor Krzysztof Mikołajewski, Kamila Kozłowska (była zastępczyni dyrektora WCK i obecnie naczelniczka jednego z wydziałów wolskiego ratusza) i Piotr Jaszczuk (rzecznik Wawra) – nie uzyskał wymaganej większości.
Mikołajewski twierdzi, że:
- Głosowanie „za i przeciw” jest sprzeczne z regulaminem – członkowie komisji mieli wybrać kandydata, a nie odrzucać każdego z osobna.
- Zabrakło drugiej i trzeciej tury głosowania, mimo że regulamin wyraźnie to nakazuje, gdy nikt nie uzyska większości.
- Przewodniczący komisji zastępca burmistrza Woli Wojciech Lesiuk miał, jego zdaniem, sugerować nierozstrzygnięcie konkursu jeszcze przed zakończeniem przesłuchań – co mogło wskazywać na uprzedzenie.
– To głosowanie było bezprawne i pozbawione logiki. Gdyby przeprowadzono je zgodnie z zasadami, miałbym szansę wygrać w kolejnych turach – mówi Mikołajewski.
Stanowisko dzielnicy: „Wszystko było zgodne z procedurami”
W odpowiedzi Zarząd Dzielnicy Wola wydał oświadczenie, w którym:
- Zaprzecza, by głosowanie „przeciw” było niezgodne z regulaminem – twierdzi, że każdy członek komisji miał prawo wyrazić sprzeciw.
- Utrzymuje, że nie było podstaw do drugiej tury, bo tylko Mikołajewski dostał 3 głosy "za", a pozostali kandydaci – zero.
- Podkreśla, że nikt w komisji nie zgłaszał zastrzeżeń podczas głosowania.
– Żaden z kandydatów nie spełnił wymogów merytorycznych. Decyzja o nierozstrzygnięciu konkursu była jednogłośna – mówi rzecznik dzielnicy.
Nie tylko dyrektor Mikołajewski ma widzieć błędy w konkursie. Kamila Kozłowska, jedna z kandydatek, zarzuca komisji w lokalnej gazecie konflikt interesów:
- Pracownicy WCK, podlegli Mikołajewskiemu, głosowali w konkursie – co mogło wpłynąć na ich decyzje.
- Członkowie związku zawodowego w komisji byli jednocześnie zatrudnieni w WCK, co budzi wątpliwości co do ich bezstronności.
– To niedopuszczalne, by podwładni oceniali swojego szefa – mówiła Kozłowska dla Gazety Woli.
Dzielnica odpowiada, że skład komisji był zgodny z prawem, a pracownicy WCK mieli pełne prawo uczestniczyć w głosowaniu.
Co dalej? Nowy konkurs i walka o zmianę regulaminu
Wiceprezydent Warszawy, Aldona Machnowska, ogłosiła nowy konkurs na dyrektora WCK. Mikołajewski zapowiada jednak, że nie weźmie w nim udziału, dopóki nie zostaną wyjaśnione nieprawidłowości poprzedniego postępowania.
Tymczasem radni PiS domagają się:
- Ponownego rozpatrzenia konkursu zgodnie z pierwotnym regulaminem.
- Zmiany zasad przyszłych konkursów, by uniknąć podobnych sytuacji, a jak przypomina radny Jankowski - takich w dzielnicy nie brakowało. – Nie możemy pozwolić, by w tak ważnych sprawach decydowały niejasne procedury – ocenia.
Czy sesja 1 lipca przyniesie rozwiązanie?
Napisz komentarz
Komentarze