Reklama

Miasto walczy o baseny nad Wisłą. Były dzierżawca wciąż nie chce ich oddać

Ogólnodostępne baseny, boiska i tereny zielone – to plan dzielnicy na miejską działkę nad Wisłą. Problem w tym, że były dzierżawca nie chce jej oddać. Radni apelują i naciskają, ale sprawa jest złożona. I przypomina podobne, które trwały latami.
Opuszczone baseny i teren zajmowany nielegalnie.
Opuszczone baseny i teren zajmowany nielegalnie.

Autor: Piotr Wróblewski / Raport Warszawski

Wieczorami, w weekendy, w klubie Lunapark i Hocki Klocki, wciąż gra muzyka. Imprezy trwają niemal do świtu. Rzecz w tym, że wszystkie „imprezownie” są w tym miejscu nielegalnie. W poniedziałek 30 czerwca wygasła umowa między spółką Domex Bulwary Saskie a Aktywną Warszawą. Po 27 (!) latach dzierżawy ogromny teren, o powierzchni aż jedenastu hektarów, zajmowany m.in. przez wymienione kluby, miał wrócić do miasta. Ale nie wrócił. 

Wtedy – o czym pisaliśmy – urzędnicy odbili się od drzwi. W siedzibie Domexu usłyszeli, że dzierżawca nie odda ziemi. „Cytując klasyka – nie mam pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz” – komentowała Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy. Tego „płaszcza” nadal niema. Jest za to problem.

Radni za basenami. „Wywieramy nacisk” 

We wtorek (8 lipca) na sesji rady dzielnicy uchwalono stanowisko. Radni wszystkich klubów, jednogłośnie, zagłosowali za przywróceniem funkcji sportowo-rekreacyjnej na działce przy ul. Wał Miedzeszyński 407. 

„Rada Dzielnicy Praga-Południe stanowczo domaga się: bezzwłocznego przejęcia terenu przez m.st. Warszawę, zaprzestania bezumownego prowadzenia działalności gospodarczej przez spółkę Domex Bulwary Saskie oraz inne spółki, które za zgodą Domex Bulwary Saskie prowadzą tam działalność gospodarczą, przywrócenia ww. terenowi ogólnodostępnej funkcji sportowo-rekreacyjnej”. 

Na sesji radni zaproponowali, by w tym miejscu powstał kompleks sportowy złożony z basenów, boisk do gier zespołowych oraz infrastruktury fitness. Tam, gdzie to tylko możliwe, pozostać mają również tereny zielone.

Tyle teoria. W praktyce sytuacja – jak słyszę w kilku miejscach – jest „złożona”. 

fot. Piotr Wróblewski / Raport Warszawski

- Chcemy, żeby użytkownicy jak najszybciej opuścili ten teren. Jako radni możemy wywierać presję. Ale tę presję wywierają też mieszkańcy, którzy się do nas zgłaszają. Uchwaliliśmy stanowisko ponad podziałami. Wszyscy radni zagłosowali jednogłośnie – mówi nam Michał Wieremiejczyk, przewodniczący KO na Pradze-Południe.

Radni wezwali do działania prezydenta, radę miasta, Zarząd Zieleni i Aktywną Warszawę. Zgodnie z prawem to ten ostatni podmiot powinien odebrać grunty. Jednak, jak słyszymy u źródła, na razie nic się nie zmienia. Ziemi nie oddano, a miasto nie wszczęło jeszcze postępowania sądowego. Sytuacja zmieni się najszybciej pod koniec miesiąca. 

Na odzyskanie czeka się lata…

Choć wszyscy radni i urzędnicy liczą, że baseny szybko wrócą do miasta, historia nie jest zbyt łaskawa. W przypadku terenu Skry miasto odzyskało bezprawnie zajmowane tereny po trzynastu latach. Konieczne były wyroki sądów oraz egzekucja komornicza.

To najbardziej spektakularny przykład. Na Pradze-Południe przez wiele lat, również poprzez sądy, odzyskiwano teren Toru Kolarskiego „Orzeł”. Radni liczą, że doświadczenie zdobyte przy tych sprawach spowoduje, że z Wałem pójdzie szybciej. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama