Zaczęło się od włamania do sąsiadów
- Chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa mojej rodzinie i bliskim. W 2023 roku, przed Halloween, na naszym osiedlu doszło do włamania - dwa segmenty ode mnie. Wtedy mój syn zapytał mnie „Tato, a jakby ci złodzieje włamali się do nas, to co zrobimy?” To mną wstrząsnęło. Co z tego, że mam umiejętności, by ochronić rodzinę, skoro tak często nie ma mnie w kraju? Wtedy zacząłem inwestować w projekt straży sąsiedzkiej - opowiada Łukasz Osiecki, mieszkaniec Wawra.
W ten oto sposób w Wawrze, a dokładniej na terenie Osiedla Las, narodziła się unikalna inicjatywa, nie tylko na skalę Warszawy, ale i Polski.
Pomysłodawcą wawerskiej straży sąsiedzkiej jest Łukasz Osiecki — specjalista zajmujący się od 21 lat kwestiami bezpieczeństwa, pracujący m. in. w żandarmerii wojskowej, gdzie przygotowywał żołnierzy na misje zagraniczne. Ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. Jest też absolwentem waszyngtońskiego wydziału Bezpieczeństwa Narodowego. Obecnie prowadzi szkolenia na całym świecie i pracuje w jednej z największych firm w Polsce, zajmując się ochroną infrastruktury krytycznej. Ma również czarny pas III dan w Krav Maga i Defendo.
Z USA do Polski Łukasz przywiózł nie tylko odpowiednie wykształcenie, ale i specyficzne amerykańskie myślenie dotyczące bezpieczeństwa, także w tym najmniejszym, lokalnym wymiarze. Zainspirowała go amerykańska idea „neighbourhood watch”, czyli koncept straży sąsiedzkiej.

Amerykańskie rozwiązanie nad Wisłą
Straż sąsiedzka to inicjatywa oddolna. Sąsiedzi współpracują ze sobą oraz z lokalnymi organami ścigania, w celu ograniczenia przestępczości w okolicy. Dzięki integracji mieszkańców i prowadzeniu działań prewencyjnych zwiększa się poczucie bezpieczeństwa sąsiadów, a także ułatwia się pracę policji. W USA idea ta pojawiła się jeszcze w latach 60. XX wieku, na początku jedynie w Nowym Jorku. Następnie przez kolejne dekady pomysł straży zaczął zdobywać popularność w innych krajach anglosaskich. Obecnie w samej tylko Ameryce funkcjonuje niemal 34 tys. takich straży. W ich skład wchodzą ludzie różnych zawodów i narodowości. Łączy ich poczucie odpowiedzialności za dobro i bezpieczeństwo lokalnej społeczności — ich rodzin oraz sąsiadów.
Członkowie straży sąsiedzkiej z Osiedla Las zajmują się nie tylko patrolowaniem swojej okolicy – także podczas spacerów z psami czy biegania. Często się spotykają, wymieniają informacjami i weryfikują je. Współpracują także z policją i strażą miejską. Nie działają jednak w cieniu, wręcz przeciwnie — chcą być bardzo widoczni. Ich obecność ma bowiem charakter prewencyjny i odstraszający. Ma to być wyraźny znak dla każdego potencjalnego włamywacza — każdy z nas na osiedlu ma baczenie na sąsiada i jest gotowy do pomocy.
- Na początku o swoim pomyśle poinformowałem dzielnicowego. Z czasem doszło do mojego spotkania m. in. z burmistrzem Wawra oraz dzielnicowymi komendantami policji i straży miejskiej. Przedstawiłem im swoją ideę, korzyści jakie płyną z niej dla lokalnej społeczności, ale też wszelkie ryzyka. Następnie należało przekonać do pomysłu samych mieszkańców. Na moje pierwsze spotkanie dotyczące straży sąsiedzkiej przyszło tylko osiem osób, chociaż i tak więcej, niż się spodziewałem. Niemniej udało się rozpocząć ten projekt, który trwa już niemal dwa lata - mówi Osiecki.

Nie chcą wchodzić w kompetencje policji oraz „bawić się w strażników Teksasu”. Członkowie straży sąsiedzkiej z Wawra wszystkie zgromadzone informacje przekazują policji. Dane są uprzednio sortowane, aby służby mogły działać już na konkretnych materiałach. Ponadto dwa razy do roku organizowane są debaty dotyczące bezpieczeństwa, z udziałem władz dzielnicy.
- Pomagamy policji, ponieważ nasze zadanie jest nastawione głównie na profilaktykę. Jako osoba doświadczona w technikach interwencji, wiem jak ryzykowne mogą być próby zatrzymania kogokolwiek. Tym bardziej, że polskie prawo jest niekonkretne, np. w przypadku naruszenia miru domowego. Stąd zakładanie kamizelek czy otwarte patrolowanie w ciągu dnia. Potencjalni przestępcy mają wiedzieć, że jesteśmy czujni - dodaje twórca straży.
Prowadząc straż sąsiedzką, Łukasz stawia również na różnorodne szkolenia, m. in. z psychologii konfliktu (które organizuje także zawodowo). Członkowie straży uczą się również, jakie działania podejmować w sytuacjach kryzysowych i dlaczego najczęściej najlepszym rozwiązaniem jest zadzwonienie na policję lub straż miejską. Duży nacisk stawiany jest na poczucie wspólnoty i integrację — także towarzyską.
- Wcześniej, po powrocie do Polski, zamykałem się w swojej enklawie, nie interesowali mnie sąsiedzi. Dzięki organizacji straży sąsiedzkiej udało mi się poznać już ponad sto osób i wiele rodzin, z różnych kręgów kulturowych. Ostatnio napisało do mnie nawet małżeństwo z Macedonii, zainteresowane naszym projektem w Wawrze. Kiedyś byliśmy dla siebie na Osiedlu Las obcymi ludźmi, a teraz często się widzimy, uśmiechamy do siebie, organizujemy spotkania: grill, mecz siatkówki na plaży nad Wisłą, a nawet wspólną wigilię. Integracja między sąsiadami to najmocniejszy filar całej inicjatywy straży - mówi Łukasz Osiecki.
Nie udałoby się osiągnąć tego wszystkiego bez wsparcia Rady Osiedla Las oraz wszystkich mieszkańców, którzy uwierzyli w ten projekt. Łukasz dodaje, że dzięki tej inicjatywie czuje się spełniony.
Podobne odczucia mają pozostali członkowie straży, którzy działają aktywnie dla zwiększenia poziomu bezpieczeństwa i komfortu życia na Wawrze. To wszystko nie wydarzyłoby się, gdyby nie sąsiedzi, którzy uwierzyli w projekt i go wsparli. Teraz sami są dumni ze swoich osiągnięć, podobnie, jak ich rodziny.
Pomysł powoli przechodzi na inne osiedla
Pomysł Osieckiego znalazł już swoich naśladowców. Zainspirowani jego działaniami, mieszkańcy Osiedla Radość, również zdecydowali się zorganizować własną straż sąsiedzką, która funkcjonuje już od ponad roku. Jednym ze współzałożycieli straży w Radości jest Tomasz Szmigiel, od grudnia 2024 roku Radny Osiedla Radość. Zawodowo zajmuje się m. in. prowadzeniem projektów oraz wdrażaniem usprawnień w dużych korporacjach z branży finansowej. Prywatnie przez 30 lat trenował sztuki walki.

Jak sam podkreśla - radościańska straż powiększa się organicznie. Wraz z Tomaszem Karmelitą — drugim współzałożycielem Straży Sąsiedzkiej Radość, który również jest radnym osiedla, werbują mieszkańców osobiście. Dzieje się to głównie przy okazji lokalnych wydarzeń oraz spacerów z psami. W ciągu 15 miesięcy rozbudowali grupę do kilkudziesięciu członków.
Tomasz podkreśla, że potrzeby i priorytety mieszkańców w zakresie bezpieczeństwa się różnią – jedni chcą reagować np. na głośne wieczorne spotkania towarzyskie połączone ze spożywaniem alkoholu, organizowane w miejscach na to niedozwolonych (np. place zabaw dla dzieci) lub pojawiające się na ulicach osiedla dzikie zwierzęta, inni oczekują interwencji tylko przy próbach włamań lub kradzieży. Pomimo tego grupa się powoli dociera i każdego miesiąca staje się coraz bardziej zintegrowana. Wzorem dla Tomasza jest straż sąsiedzka z Osiedla Las.
Duży wpływ na jego zaangażowanie miały osobiste doświadczenia - dwa włamania. Pierwsze miało miejsce ponad trzy dekady temu, kiedy mieszkał jeszcze z rodzicami w bloku na Gocławiu. Do drugiego doszło dziesięć lat temu, kiedy mieszkał ze swoją rodziną w segmencie szeregowym w Międzylesiu. Wtedy to jego żona oraz kilkuletnie dziecko, weszli do domu, w którym nadal przebywali włamywacze.
- Nie da się opisać, co poczułem w chwili, gdy siedząc w pracy w centrum Warszawy, odebrałem telefon od żony, która powiedziała mi: „Tomek, ktoś jest w naszym domu”. Żonie z dzieckiem poleciłem jak najszybciej opuścić dom, a sam rzuciłem wszystko i pojechałem pędem do nich. Następnie razem z sąsiadem, uzbrojeni w łomy, sprawdziliśmy, czy wewnątrz już nikogo nie ma. Na szczęście złodzieje, najprawdopodobniej kiedy usłyszeli moją żoną w mieszkaniu, wyskoczyli przez balkon znajdujący się na górnej kondygnacji — wspomina Tomasz Szmigiel.
Jak dodaje, kiedy po tym wydarzeniu próbował zmotywować sąsiadów do wspólnego zakupu kamer monitoringu, usłyszał od jednej z sąsiadek, że „każdy powinien zadbać samodzielnie o swoje bezpieczeństwo”. Tomasz zgodnie z jej poradą – zadbał. Natomiast jeden z sąsiadów rok później padł ofiarą włamywaczy. Wspomniane wydarzenia cały czas rezonują w głowie Tomasza, m. in. dlatego zdecydował się na stworzenie straży sąsiedzkiej w Radości.

Jak dołączyć do straży?
Obecnie obie straże sąsiedzkie zrzeszają po kilkudziesięciu członków. Mieszkańcy osiedli Las i Radość zainteresowani dołączeniem, mogą napisać wiadomość na adres:
- strazsiasiedzkaosiedlelas@gmail.com dla osiedla Las;
- strazsasiedzkaradosc@gmail.com dla osiedla Radość.
Następnie trzeba ustalić termin spotkania z organizatorami, na którym zostaną wyjaśnione wszelkie zasady oraz reguły, panujące w straży.
Członkowie straży w Osiedlu Las płacą również dobrowolną składkę, dzięki której możliwy jest zakup różnego rodzaju sprzętu: latarek, kamizelek odblaskowych, kamer czy tabliczek informacyjnych.
Osoby należące do straży starają się regularnie spotykać, aby omówić najważniejsze problemy swojego osiedla.
Obecnie straż kierowana przez Łukasza Osieckiego pracuje nad specjalną aplikacją, dzięki której mieszkańcy obu osiedli będą mogli zgłaszać anonimowo podejrzane sytuacje. Zaprzęgnięte do pracy AI ma pomóc w odsiewaniu fałszywych zgłoszeń.
Już niedługo, 6-7.09.2025 w podwarszawskich Błoniach, odbędą się targi Tac -Zone. Będzie to idealne miejsce i czas, by spotkać się i porozmawiać o inicjatywie, jaką jest straż sąsiedzka. Osoby zainteresowane inicjatywą na swoim osiedlu, będą mogły spotkać się z wawerskimi inicjatorami straż. Podczas targów odbędą się również panele dyskusyjne poświęcone m. in. kwestiom bezpieczeństwa.
Napisz komentarz
Komentarze