20 grudnia ubiegłego roku na rondzie Wojnara – u zbiegu ulic Hynka, Łopuszańskiej i Alei Krakowskiej, w pobliżu lotniska Okęcie – uruchomiono system Red Light. Rejestruje on każde naruszenie polegające na przejechaniu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Kierowcy łamiący przepisy są automatycznie namierzani, a na ich adres może trafić list ze zdjęciem.
Grozi im mandat w wysokości 500 zł oraz 15 punktów karnych.
System Red Light, wdrażany przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD, ma na celu eliminowanie niebezpiecznych zachowań kierowców i ograniczenie liczby wykroczeń. Kamery rejestrują wykroczenie, jeśli od zapalenia czerwonego światła minęły co najmniej 2 sekundy. Na rondzie Wojnara – w dzielnicy Włochy – zamontowano aż 28 kamer.
Brak sygnalizatora na rondzie
Kierowcy wjeżdżający na rondo Aleją Krakowską w kierunku Raszyna widzą trzy sygnalizatory:
- po prawej stronie jezdni,
- nad nią w osi,
- a także po lewej – przeznaczony głównie dla skręcających w lewo.
Jednak po wjechaniu na samo rondo – pod wiaduktem – sygnalizator znajduje się już tylko po prawej stronie, na jezdni z trzema pasami ruchu. Brakuje świateł pośrodku i po lewej stronie. To sprawia, że kierowcy skręcający w lewo nie zawsze mają dobrą widoczność sygnalizacji – zwłaszcza jeśli po ich prawej stronie stoi wysoki pojazd, np. tir. Często jedyny sygnalizator, jaki mogą zobaczyć, to ten znajdujący się w oddali – nad przejściem dla pieszych za rondem.

Część ukaranych kierowców twierdzi, że mandaty zostały nałożone niesłusznie. Niektórzy uważają, że sytuacja na rondzie przypomina swoistą „pułapkę”. Inni zwracają uwagę, że sygnalizatory dla jazdy na wprost – widoczne za rondem – mogą mylić osoby skręcające w lewo. Nie wiadomo jednak, czy kary nałożone na kierowców skręcających w lewo - według rejestru systemu Red Light – w nieadekwatnym momencie zostaną anulowane.
Wniosek sądowy
Portal brd24.pl rozmawiał z panem Przemysławem, który skierował sprawę do Sądu Rejonowego w Warszawie o uchylenie mandatu od CANARD.
W opisie swojego manewru napisał: „Przed wjazdem na rondo na pasie do wyłącznego skrętu w lewo na sygnalizacji umiejscowionej po lewej stronie, miałem zapalone zielone światło. Po upewnieniu się, że jest taka możliwość – wjechałem na rondo”. Jak podkreślił, „w momencie wykonywania manewru skrętu w lewo nie było odpowiedniego oznakowania świetlnego, które jednoznacznie zakazywałoby skrętu w lewo”.
- Oczywiście znajdują się w tym miejscu dwa sygnalizatory umiejscowione jeden po prawej stronie, a drugi za rondem nad trzema pasami do jazdy wprost (…) Dla skręcających w lewo (z pasa z którego fizycznie nie można pojechać prosto) nie ma żadnej sygnalizacji. Można oczywiście powiedzieć, że światło po prawej stronie dotyczy wszystkich pasów – tylko wystarczy, że na pasach obok stanie gabarytowo większe auto i nie ma fizycznej możliwości dostrzeżenia sygnalizatora znajdującego się kilka pasów dalej - wskazał pan Przemysław w piśmie do sądu, które omawia portal brd24.pl.
Kierowca dodał, że „są światła z przodu, ale są umiejscowione za rondem na środku trzech pasów prowadzących prosto – a nie w lewo”. Jak oceni, „może to mylić i to myli”.


Napisz komentarz
Komentarze