Robert Migas, radny Pragi-Południe z MJN, nie przebiera w słowach: „Lunapark miał być zamknięty po 30 czerwca. Minęło 7 tygodni, a klub działa dalej. Gdzie są obiecane działania?” W interpelacji pyta władze dzielnicy i spółkę AKTYWNA WARSZAWA, czy sprawa trafiła już do sądu i czy odebrano koncesję.
Ale Lunapark to nie jedyny problem. - Pojechałem sprawdzić, skąd hałas – myślałem, że to Lunapark, a okazało się, że Przyjaźń - mówi Migas. W tle – kolejne imprezy: nielegalny rave pod Mostem Siekierkowskim (14/15.08), całodobowa zabawa na Basenach Kora, a wcześniej – event nad Zalewem Bardowskiego.
„Stadion Narodowy to państwo w państwie”
Przemysław Popkowski ze Stowarzyszenia Obywatelskiego Saska Kępa nie kryje frustracji: - Najgorszy koszmar to PGE Narodowy. Gdy otworzą dach, trzęsą się ściany w domach - mówi.
Wspomina jeden z pierwszych koncertów na PGE Narodowym, zagrał wtedy Coldplay: „Mam duży fortepian – kandelabr z niego spadał, lampy sufitowe latały. Ściany popękały. Musiałem remontować mieszkanie na własny koszt”.
Problem? Stadion działa legalnie. „Jeśli od klubokawiarni i klubów wymagamy ciszy po 22, dlaczego Narodowy ma przywilej?” – pyta Popkowski. I dodaje: „To jest chore. Kibice, koncerty, imprezy – wszystko rządzi się innymi prawami”.
„Można dogadać się z klubami, ale kto dogada się z Narodowym?”
Popkowski przyznaje, że z niektórymi lokalami da się wynegocjować kompromis: „Z Lunaparkiem przez 2-3 lata był spokój, dopóki nie zmieniła się ekipa”. A może wprowadzić kary? „To naiwne myślenie. Kluby przerzucą koszty na klientów, a imprezy i tak będą trwać”.
Tymczasem Migas wraz z radną Martą Szczepańską i posłami (m.in. Wichą i Zawiszą) naciskają na zmiany w prawie. - W Ministerstwie Klimatu trwają prace, ale na razie musimy działać doraźnie – mówi Migas.
Pytanie brzmi: kiedy Warszawa przestanie być miastem, w którym nocny hałas jest normą? Mieszkańcy Saskiej Kępy czekają na odpowiedź – i na ciszę.
Napisz komentarz
Komentarze