Jak pisaliśmy, radni ze Śródmieścia od dawna czekali na przepisy. W rozmowach przyznawali, że to krok w stronę normalności. - Zarówno ja, jak i osoby, z którymi rozmawiam, jesteśmy „za” uchwałą. U nas kwestia nocnej sprzedaży alkoholu to największy problem – mówił mi kilka dni temu radny Piotr Salach z KO w Śródmieściu. Ale potem projekt „prezydencki” w komisji otrzymał opinię negatywną: dwie osoby za, trzy przeciw. Przychodziły też wiadomości, z kolejnych dzielnic, które głosami radnych KO odrzucały propozycje. Takie rekomendacje radni otrzymywali na klubie, przyszły z centrali.
Śródmieście „za” nocną ciszą alkoholową
Dyskusja nad wnioskiem „prezydenckim” zaczęła się od odczytania treści poprawki, którą przygotowali radni Koalicji Obywatelskiej.
- Brakuje elastyczności (w ustawie – red.), która pozwoliłaby na wprowadzenie ograniczeń na konkretnym, wskazanym obszarze. Należy dążyć do wprowadzenia zmian prawnych, które pozwolą na wprowadzenie ograniczeń na ściśle określonym terenie, co pozwoli na precyzyjne reagowanie - mówił Grzegorz Rogólski z KO.
Jak przekonywał, potrzebny jest odpowiedni okres vacatio legis, by przedsiębiorcy z branży alkoholowej mogli się przygotować oraz lepsza współpraca z policją – aby respektować zakaz spożywania w miejscach publicznych.
Dramatyczne świadectwa mieszkańców
- WHO zaleca jeden punkt sprzedaży alkoholu na 1,5 tys. osób. Co mamy w Warszawie? Jeden punkt na 270 osób. (...) Warszawa nie śpi, ale ja ze swoją rodziną chciałbym pospać czy odpocząć. Ale Warszawa ma nie spać. Nie zgadzam się z tym – mówił Wiesław Krawczyński, radny niezrzeszony.
Wyliczał, że w weekend na bulwarach bawi się ok. 20 tys. osób, które potem wracają przez Śródmieście, hałasując i rozrabiając. Policja – przy brakach kadrowych – nie jest w stanie pomóc mieszkańcom. Podobnie Straż Miejska. To problem, który w czasie tej sesji podnoszono wielokrotnie.
- Od maja do września nie mogę wyjść z domu z dziećmi po godz. 20, bo boję się, że mnie przejadą pijani jadący na hulajnogach czy rowerach elektrycznych. Wyjście do parku, na plac zabaw, w sobotę, niedzielę i poniedziałek rano, to ryzyko uszkodzenia ciała. Szkło, a także inne przykre rzeczy wynikające ze spożywania alkoholu – mówi Krawczyński.
W dramatycznym apelu mówił, że „alkohol to przestępca”, który zabiera talenty, przedsiębiorców i majątki. Zapewnił też, że zagłosuje „za” ograniczeniem sprzedaży w godzinach 22-6 rano. Uznał to za pierwszy krok ku rozwiązaniu problemu z alkoholem w Śródmieściu.
- Alkohol w nocy można kupić łatwiej niż chleb. To jest największy problem. Mieszkańcy wyrazili swoją wolę na komisjach, ale także w konsultacjach. Byli za tym, żeby ograniczyć alkohol w godzinach 22-6 rano - mówiła Maria Oleksiewicz, mieszkanka, przedstawicielka w jednej ze wspólnot.
- Jestem za wprowadzeniem ograniczenia sprzedaży alkoholu od godz. 22:00. To straszne, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji, gdzie tego typu ograniczenie należy wprowadzić. Jednak tu chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo bardzo dużej liczby osób. Ofiarami alkoholu pitego przez osoby, oględnie mówiąc nieodpowiedzialne, a po alkoholu wyjątkowo nieodpowiedzialne, są niepijący. Bardzo bym chciał, aby alkohol mógł stać na zwykłej półce obok octu i aby budził podobne zainteresowanie. Żeby nie budził tak wielkich emocji jak dzisiaj, ale tak nie jest - mówił Artur Pawłowski.
Ostatecznie radni pozytywnie zaopiniowali projekt „prezydencki”, który przyjęto głosami: 15 „za”, 4 „przeciw” i 2 wstrzymującymi się. Z kolei projekt MJN został zaopiniowany negatywnie głosami: 11 „za”, 9 „przeciw” i 1 głos wstrzymujący się.
Napisz komentarz
Komentarze