Ta budowa jest nieco schowana. W drugiej linii, za wieżowcami ul. Towarowej, blisko mieszkaniowej Towarowej Towers i tuż przy „starszym bracie”. Chodzi o Skylinera II, inwestycję grupy Karimpol, która była planowana od lat. Wymyślono ją razem z „jedynką”, czyli strzelistym 195-metrowym wieżowcem z charakterystycznym pióropuszem na szczycie.
Ale Skyliner II, jak przystało na „młodszego brata”, choć ma kilka punktów wspólnych, to w innych nieco wybija się na niezależność. Widać to z ul. Prostej, skąd budowana wieża już teraz wychyla się zza „jedynki”. W przyszłości charakteryzować będzie się ostrym skosem na dachu, przez co szczyt z oddali wygląda, jakby został ścięty mieczem samurajskim.
- Na górze będzie podświetlana „latarnia”, co oznacza, że budynek zobaczymy z bardzo wielu miejsc – przekonuje Michał Sadowski, architekt z pracowni APA Wojciechowski, który wraz z zespołem projektuje zarówno Skylinera I, jak i II.
Przyznaje, że jego oczkiem w głowie jest sama góra, czyli przestrzeń między 23 a 27 piętrem. Nie będzie tam biur, a kondygnacje techniczne oraz restauracja i miejsce pod eventy. Ze względu na układ budynku udało się tam „odzyskać” sporo przestrzeni, pierwotnie zarezerwowanej pod technikalia. Jej fragment, Sadowski przearanżował w niewielki balkon – znajdujący się nad tarasami – który roboczo określił jako „balkon Caplutetich”. Nawiązał oczywiście do dramatu Romeo i Julia.

Kontynuując kwieciste metafory, rozmieszone na kilku poziomach tarasy, przykryte zielenią, określił mianem „wiszących ogrodów Semiramidy”, odwołując się do jednego z siedmiu cudów świata starożytnego. To tam ma znaleźć się restauracja – o ile inwestor znajdzie chętnego.
- Przygotowujemy się na funkcję gastronomiczno-eventową, ale zostawiamy sobie wszystkie furtki otwarte – mówi Szymon Zduńczyk, dyrektor zarządzający Karimpol Polska, ale Sadowski uzupełnia, że zrobi wszystko, by udało się tam stworzyć restaurację dostępną dla wszystkich.
Wracając do architektury, warto zwrócić uwagę na podium. To de facto część wspólna „bratnich wież”. W „jedynce” powstały schody zwane hiszpańskimi, w „dwójce” powstaną podobne, ale tym razem określane jako portugalskie. Użyte zostaną takie same materiały wykończeniowe oraz podobna mała architektura. - Chociaż wieże są niezależne od siebie, z punktu widzenia architektury oraz funkcji Skyliner to jest jeden budynek. Osoby, które wejdą do lobby w fazie 1 i 2 zobaczą, że te przestrzenie są ze sobą spójne – przekonuje Michał Sadkowski.

Wieża urośnie do 130 metrów. Na razie jest w połowie
64 metry i 80 centymetrów – Michał Główka, kierownik budowy z Warbud S. A. precyzyjnie podaje mi obecną wysokość konstrukcji. Na budowie praca wre, a jej rytm nadaje znajdująca się w centralnym miejscu rura wtłaczająca beton na szczyt. Gdy mechanizm ciśnieniowy „odbija” w budynku rozlega się krótki, donośny, dudniący dźwięk. Wbrew pozorom, to znak, że wszystko działa, jak należy.
Konstrukcja rośnie w tempie piętro na pięć dni roboczych – podobnie jest na wszystkich wysokościowych budowach w stolicy. W tym przypadku zastosowano samowspinający się trzon, a także system RCS, który jest też osłoną zabezpieczającą. Jednak dokładnie taki mechanizm spowodował kłopoty przy pożarze The Warsaw Hub, stojącego po sąsiedzku. Tam zapaliła się instalacja artystyczna, która doszczętnie spłonęła – pompy strażackie nie potrafiły podać strumienia wody na wysokość stu metrów.
W przypadku Skylinera jest inaczej. Woda „idzie” niemal równolegle z budową piętra. Budynek najeżono systemami bezpieczeństwa: kamerami czy monitoringiem na podczerwień. To – jak słyszę – zapobiegłoby rozlaniu się pożaru. Do tego strażacy dostali już sprzęt odpowiedni do gaszenia wysokościowców.
- Jesteśmy na półmetku – mówi Szymon Zduńczyk. – Realizujemy strop nad piętnastym piętrem. Planujemy zakończyć budowę w czwartym kwartale 2026 roku. Zakładamy, że w grudniu budynek otrzyma pozwolenie na użytkownie.
Wieża będzie miała 130 metrów wysokości. Dwa pierwsze poziomy zajmie lobby, a następne kondygnacja techniczna. Piętra 3-22 przeznaczone będą pod biura. Ułożono je niestandardowo, przesuwając słupy poza narożniki. – W ten sposób każdy narożnik to potencjalne biuro prezesa – żartuje Sadowski.
Pierwsi prezesi będą mogli wprowadzić się najwcześniej pod koniec 2026 roku. Inwestor zakłada, że do tego czasu wszystkie biura będą już wynajęte. Karimpol, inaczej niż w przypadku „jedynki”, trafił na początku komercjalizacji na dobre czasy. Jak słyszę, już teraz ponad połowa biur jest albo wynajętych, albo zarezerwowanych.
Napisz komentarz
Komentarze