Komunikat dewelopera brzmi jak senne marzenie. Archicom opisuje Modern Mokotów jako „tętniącą życiem nowoczesną mikrodzielnicę”, która powstaje w miejscu starych biurowców i betonowych parkingów. W ofercie: park linearny, 544 nowe mieszkania w pierwszych etapach, a docelowo ponad 1,4 tys., klub mieszkańca i nawiązania do industrialnej historii Unitry-Cemi. To marketingowy ideał.
Tymczasem za ogrodzeniem budowy mieszkańcy obserwują inną rzeczywistość.
– Sposób, w jaki traktowani są piesi i rowerzyści podczas trwających od ponad dwóch miesięcy prac, jest skandaliczny. Rozkopane chodniki, drogi dla rowerów, blokowanie przejść, przejazdów, dziury, pył, kamienie – wszystko to wypycha ludzi na jezdnię – komentuje dla Raportu Warszawskiego Monika Kołacz z inicjatywy Służewiec Wspólna Sprawa.
Osoby poruszające się na wózku inwalidzkim nie mają możliwości przejechać przez skrzyżowanie, gdyż zablokowane są zjazdy z krawężników. Rodzice z dziećmi w spacerówkach też nie mają łatwego zadania, aby przedostać się przez trwającą budowę osiedla i infrastruktury.

Widmo katastrofy komunikacyjnej
Podczas gdy deweloper chwali się nowymi przejściami dla pieszych i drogami rowerowymi, mieszkańcy widzą w tym bezpośrednie, codzienne utrudnienia. Codziennie tysiące mieszkańców granicy Mokotowa i Ursynowa jadą do swoich domów w gigantycznych korkach.
– Obawiamy się, jak wpłynie to na ruch w okolicy. Już same prace, które ograniczały dostępność buspasa czy blokowały inne pasy, powodowały duże utrudnienia – mówi Kołacz.
Prawdziwy niepokój budzi jednak przyszłość. – Co będzie, gdy wprowadzą się mieszkańcy? – pyta retorycznie. Jej zdaniem, zjazd na osiedle przez buspas na Wołoskiej sprawi, że ten buspas de facto przestanie istnieć.
To tylko fragment większej układanki. Mieszkańcy szacują, że w najbliższych latach w rejonie od Domaniewskiej do Bokserskiej wprowadzi się ok. 10 tys. ludzi w ramach inwestycji z „lex deweloper”.
– Czy ktoś przeanalizował, jak ci ludzie mają się przemieszczać? – pyta Monika, wskazując na przeciążone ulice: Kłobucką i „stare, niezmodernizowane skrzyżowanie” przy Cybernetyki.

Miasto 15-minutowe w Korku?
Deweloper podkreśla, że osiedle wpisuje się w koncepcję miasta 15-minutowego, gdzie wszystko ma być blisko. Ironią losu może się jednak okazać, że mieszkańcy osiedla, chcąc wyjechać poza obręb swojej „mikrodzielnicy”, utkną w gigantycznym korku tuż za jej granicami.
Wizja spokojnego życia wśród zieleni szybko może zostać zweryfikowana przez codzienną walkę z samochodami, które – jak obawiają się mieszkańcy – zaleją wąskie, i tak już przeciążone, ulice.
Archicom kładzie duży nacisk na zieleń. Chwali się zachowaniem 130 drzew i stworzeniem nowego, publicznego parku linearnego o długości blisko 500 metrów. Ma to być „naturalna, zielona bariera” między osiedlem a ruchliwą ulicą. Dla przyszłych mieszkańców osiedla to z pewnością wartość dodana.
Dla obecnych mieszkańców okolicy to za mało, by zakryć fundamentalne problemy, które niesie ze sobą tak duża, gęsta zabudowa. Park, choć piękny, nie rozwiąże problemów transportowych, które już dzisiaj paraliżują tę część Mokotowa. To jak przyklejenie zielonego plastra na betonową ranę.
Napisz komentarz
Komentarze