Reklama

Kira Sukhoboichenko stała się obiektem ataku. Przez narodowość. Czy tylko Polki mogą być Warszawiankami?

Niechęć, czy wręcz nienawiść na tle narodowościowym się „klika”. Negatywne, często obraźliwe i wulgarne komentarze pojawiły się pod postem informującym o nominacji Kiry Sukhoboichenko do nagrody. Czy Warszawianką Roku może być tylko Polka, urodzona w stolicy?
Kira Sukhoboichenko stała się obiektem ataku. Przez narodowość. Czy tylko Polki mogą być Warszawiankami?
Kira Sukhoboichenko stała się obiektem ataku.

Autor: UM Warszawa

„Ona to warszawianka jak ja Chinka”, „Nie ośmieszajcie tego konkursu”, „A Polek to już zabrakło”, „Po pierwsze Polka, po drugie Warszawianka, a nie Ukrainka, powinna dostać nagrodę. Chyba się komuś wędki poplątały” 

To tylko niektóre wpisy, nie wszystkie można przytoczyć, komentujące post oficjalnego profilu m.st. Warszawy na Facebooku. Czym zdaniem internautów „zgrzeszyło” miasto? Chodzi o konkurs na Warszawiankę Roku 2025. Od lat wybierana jest kobieta, której działalność na rzecz stolicy jest szczególnie istotna.

Tym razem w szranki stanęło dziewięć kobiet, a wśród nich Ukrainka – Kira Sukhoboichenko. I to właśnie pod postem informującym o jej kandydaturze przewalają się komentarze od krytycznych po skrajnie ksenofobiczne. Jest też kilka osób stających w obronie oraz moderatorzy próbujący informować i łagodzić gorący spór.

Kim jest Warszawianka? 

Zacznijmy od informacji. Wszystkie dziewięć kobiet zostało przedstawionych, ale tylko jeden post budzi takie emocje. Jest też zdecydowanie najbardziej „zasięgowy”. Sylwetka Kiry Sukhoboichenko zdobyła 254 udostępnienia, 11 tys. reakcji i aż 4,6 tys. komentarzy (na chwilę pisania tego artykułu). To co najmniej dziesięć razy większy zasięg niż u innych kandydatek. Jednak „sentyment”, jak określają to fachowcy, jest negatywny. Połowa wybranych przez czytelników reakcji to emotikon śmiechu, wiele z nich to wkurzenie, a komentarze w zdecydowanej większości krytykują wybór. Często do tego obrażają nominowaną. 

Jakie zarzuty przedstawiają internauci? Po pierwsze, urodzenie. Według nich nie powinna być zgłaszana osoba urodzona poza Warszawą. To ryzykowna teza, biorąc pod uwagę, że dziesiątki tysięcy mieszkańców stolicy urodziły się w innym miejscu – ale sprawdźmy. W regulaminie czytamy: „Na ocenę kandydatek nie będzie miało wpływu ich miejsce urodzenia”. Ale idźmy dalej. W 2019 roku nagrodę zdobyła Nicole Wójcicka urodzona we Wiedniu; nagrodę specjalną odebrała Krystyna Janda (Starachowice), a w 1968 roku zwyciężyła Hanka Bielecka (Kononówka). Czy te kobiety też nie są Warszawiankami? Czy należy zabrać im tytuł?  

Po drugie – prawdopodobnie ważniejsze – narodowość. Ta kwestia jest łączona z przekonaniem, że Kira Sukhoboichenko jest w Polsce od niedawna, pewnie dotarła po wybuchu wojny w jej kraju. A jak to wygląda naprawdę?

Kim jest Kira Sukhoboichenko?

Kira Sukhoboichenko od lat przygotowuje wykłady. Wiele z nich można znaleźć w internecie. Słychać, że świetnie posługuje się polszczyzną – zapewne lepiej niż niejeden komentujący. To nie przypadek, do Warszawy przeprowadziła się, gdy miała osiem lat. Tu skończyła szkołę i tu zaczęła swoją działalność. No właśnie, dlaczego została nominowana?

Jako nastolatka stworzyła ruch „Latających Plecaczków”, który stał się międzynarodowy. Początkowo chodziło o to, by szkolne torby odciążyć, ale z czasem powstała cała fundacja poświęcona edukacji i słuchaniu głosu najmłodszego pokolenia. I tak, fundacja obecnie pomaga także nastolatkom z Ukrainy, ale to nie jedyna działalność. Umożliwiła młodym, niepełnoletnim mieszkańcom Warszawy, stworzenie wielu interesujących inicjatyw.

Kira była też młodzieżową radną Ursynowa, przemawiała na TEDx, zorganizowała jedenaście konferencji (w tym w Sejmie RP czy Google Campus). A dodajmy do tego, że… ma dopiero dziewiętnaście lat.

Co mówi nam spór o Kirę Sukhoboichenko?

Pisarka Katarzyna Czajka-Kominiarczuk wzięła młodą aktywistkę w obronę. Pod postem oburzyło się mnóstwo osób, które przez ostatnie lata nawet nie wiedziały, ile razy w konkursie zgłoszone i nominowane były kobiety, które się w Warszawie, a nawet w Polsce nie urodziły. Tylko wtedy nikogo to nie obchodziło” – pisze w mediach społecznościowych. 

„Jestem szczęśliwa, że znam Cię i Twoją działalność w sumie od dziecka. Warszawa może być z Ciebie dumna. Wspaniale tworzysz to miasto, jego klimat i piękną stronę (…) A hejterami się nie przejmuj, to co piszą jest o nich, a nie o Tobie” – pisze Dorota Zawadzka. 

Podobnych głosów poparcia jest więcej. 

Wydaje się, że wylew negatywnych komentarzy to wcale nie spór o ten konkurs, nie chodzi także o samą Kirę Sukhoboichenko. To kwestia coraz mocniejszych głosów antyimigranckich. W Polsce rośnie niechęć do obcokrajowców, w czym swoją „zasługę” mają niewątpliwie media społecznościowe. Algorytmy podrzucają treści negatywne, napuszczając Polaków na obcokrajowców. Przecież to nie przypadek, że ten jeden post ma dziesięć razy większy zasięg nich inne, przedstawiające sylwetkę w niemal identyczny sposób. Ale jestem w stanie się założyć, że 90 proc. komentujących nawet nie sprawdziło kim jest Kira Sukhoboichenko, którą tak chętnie i ostro krytykują. 

Niechęć, czy wręcz nienawiść na tle narodowościowym się „klika”. To straszne, ale prawdziwe. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

nnn 09.10.2025 22:01
deportować prowokatorkę...

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama
Reklama