Tydzień temu (2 października) na sesji zapowiedziano wprowadzenie nocnej prohibicji, a właściwie ciszy alkoholowej w Warszawie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie trwający niemal miesiąc spektakl, gdy radni KO najpierw przepisy zaproponowane przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego popierali, by kilka dni później być przeciw. A potem znów zmieniali zdanie.
Gdy pierwszy raz pomysł Trzaskowskiego przepadł, dymisję złożył Jacek Wiśnicki (Polska 2050), wiceprezydent odpowiedzialny za sprawy społeczne. Teraz, w długiej rozmowie, tłumaczy kulisy podjęcia tej decyzji. (kliknij, aby zobaczyć całą rozmowę).
Radni nie chcieli wiceprezydenta na sesji
- Jeden z radnych powiedział mi, że nie życzy sobie, żebym był na sesji. Zostałem poproszony, żeby nie przychodzić, bo będę denerwował radnych. Powiedziałem Rafałowi Trzaskowskiemu, że nie wyobrażam sobie, żeby radny wydawał polecenia wiceprezydentowi. Uważam, że to jest pomylenie porządków. Choćby dlatego postanowiłem zasygnalizować swoją podmiotowość (i podać się do dymisji – red.) – tłumaczy w rozmowie z nami Jacek Wiśnicki, były wiceprezydent Warszawy.
Jak tłumaczy główną przyczyną rezygnacji była sprawa dotycząca przepisów antyalkoholowych. Sam popierał pomysł ograniczeń, tym bardziej że zyskał on poparcie społeczne. Jego odrzucenie to – zdaniem Wiśnickiego – także spore uderzenie w proces konsultacji społecznych, za które zarządzane przez niego biuro było odpowiedzialne.
- To jest ucieczka od bycia bezradnym. Trudno mi się rządziło. (…) Rzuciłem nieźle płatną pracę dla zasad. Żebym nie stał się człowiekiem, który w wieku pięćdziesięciu lat musi wyjść na mównicę i mówić takie głupoty jak Ci radni, tylko dlatego, że boją się o swoją przyszłość – powiedział Wiśnicki.
Jeszcze w czasie sesji rozmawiał telefonicznie z Rafałem Trzaskowskim, mówiąc mu, że rezygnuje. Dzień później spotkał się, by się pożegnać. Teraz szuka pracy. „Za całą tę awanturę to ja płacę sporą cenę (…) Ale nie żałuję. Mam wrażenie, że cały ten głos sprzeciwu spowoduje więcej pozytywnych zmian w polityce alkoholowej w Polsce” – dodaje.
Dlaczego radni byli przeciw Trzaskowskiemu?
Pytamy Wiśnickiego o kulisy decyzji politycznych, które doprowadziły początkowo do zdjęcia z obrad projektu ograniczającego sprzedaż alkoholu w całej Warszawie. Potem naprędce przygotowano inny pomysł – pilotażu w dwóch dzielnicach.
- Decyzja była czysto polityczna, trochę ambicjonalna, trochę w kontrze do prezydenta (Trzaskowskiego), żeby ustawić relacje siły w Platformie. Jest rada i prezydent, pozornie monolit, ale to dwa ośrodki władzy. I radni, czy władze warszawskiej Platformy, chciały pokazać Rafałowi Trzaskowskiemu miejsce w szeregu. I to wyeskalowało, między innymi przez mój gest – mówi Wiśnicki. - Nagle cała Polska z niedowierzaniem zobaczyła, jak można deptać samorządność i wolę mieszkańców w mieście, które powinno być wzorem – dodaje.
- Prezydent (Trzaskowski – red.) na radzie, którą zwołał, był bardzo źle traktowany przez własnych radnych. Nie widziałem czegoś takiego, żeby radni tak odzywali się do prezydenta. Widać było, że tam iskrzy. Weźmy pod uwagę, że to prezydent zwołał tę radę i bierze to na siebie, a nie radni, którzy nawarzyli tego bigosu - mówi.
Przyznał też, że program Warszawska Bezpieczna Noc, który również został wprowadzony, został przygotowany naprędce i nie był z nim konsultowany.












Napisz komentarz
Komentarze