W drugi weekend po otwarciu Park Żerański nadal jest oblegany przez mieszkańców Warszawy. Nowa atrakcja stała się hitem w mediach społecznościowych (głównie na Instagramie). W anturażu jesiennych liści wygląda spektakularnie. Wybraliśmy się na miejsce, by zobaczyć, czy udało się dopracować najnowszą inwestycję.
Dwa porządki: architektura i wykonanie
W dyskusjach na temat Parku Żerańskiego mieszają się dwa porządki. Pierwszy to kwestia zakończenia prac – wskazywaliśmy, rozmawiając też z lokalnymi radnymi, że na początku października wciąż było wiele do zrobienia. Park w dniu otwarcia był miejscami niedostępny, niedokończony.
Obecnie większość robót została zakończona. Wykonawca dokończył budowę, zniknęły miejscowe wygrodzenia – w pełni działa plac zabaw oraz wszystkie atrakcje poza pawilonem, który w tym roku na pewno nie zostanie otwarty. W tle toczy się dyskusja dotycząca monitoringu i doświetlenia. Park wieczorami jest ciemny - poza główną aleją. Nie jest i zapewne nie będzie w najbliższej przyszłości monitorowany.
Drugi porządek to wartość architektoniczna oraz znaczenie tego miejsca. Mieszkańcy nowych osiedli, które wyrosły na wschód od ul. Modlińskiej od dawna czekali na zieloną przestrzeń rekreacyjną. Zresztą wpasowała się ona w istniejącą tam już siłownię plenerową oraz boisko – „Orlika”. A wystarczy przejść się po okolicy, by zobaczyć, że w gęsto zabudowanym blokowisku terenów zielonych, nawet niewielkich, poza wymienionymi, jest jak na lekarstwo.

Ciekawy był sam pomysł, polegający na wpasowaniu parku w teren poprzemysłowy, używany dawniej jako składowisko „wielkiej płyty”. Architekci, z pracowni Toposcape i Archigrest, zostawili drzewa-samosiejki, wyrysowali ścieżki pomiędzy nimi (wyglądają jak leśne dukty), a do tego zaproponowali atrakcje, które pasują do poprzemysłowego charakteru.
Wielkie płyty, przypominające te wykorzystywane do budowy bloków, wbito w ziemię dodając litery Ż, E, R – to nawiązanie do przemysłowego Żerania. W innych punktach w podobny sposób wykorzystano wielkie metalowe rury. Rury, przypominające te przemysłowe, tworzą też zespół dwóch, imponujących zjeżdżalni, do których w weekend tworzą się ogromne kolejki dzieci.
Ciekawostką jest, że Park Żerański jest… piętrowy. To pozostałość po pierwotnym przeznaczeniu tego miejsca. Niższy poziom, na który zejdziemy w wielu miejscach schodkami, znajduje się tuż przy wodzie. Tutaj pozostawiono dalby, służące kiedyś do cumowania statków. Są też pomosty wychodzące kawałek w wodę, które dodano w czasie budowy parku.
Park Żerański zapewne otrzyma kilka nagród. To dowód na to, że teren zielony, pozytywnie oceniany przez użytkowników, można „wcisnąć” niemal wszędzie.
Napisz komentarz
Komentarze