Reklama
Reklama

Fałszywa Hrabina. Dlaczego zapomnieliśmy o bohaterce?

Janina Suchodolska (Mehlberg) uratowała co najmniej 10 tys. Polaków. Wielu z nich dzięki sprytowi i kontaktom uwolniła z obozu na Majdanku. Mimo to dziś, o brawurowej działalności fałszywej hrabiny nikt nie pamięta. Do dziś nie ma nawet swojej strony na polskojęzycznej Wikipedii. Historię Żydówki, która ryzykowała życie, by ocalić Polaków w czasie II wojny światowej, opisały Elizabeth B. White i Joanna Śliwa w książce „Fałszywa Hrabina”.
Fałszywa Hrabina. Dlaczego zapomnieliśmy o bohaterce?

Autor: Majdanek Museum USHMM / domena publiczna

W serialu Hunters, główny bohater podaje się za Żyda ocalałego z Holocaustu, a w rzeczywistości jest niemieckim zbrodniarzem wojennym. Zbudował wokół siebie fałszywą tożsamość. Serial pokazuje też problem z wiarygodnością powojennych życiorysów w USA. Zastanawiam się, czy wątpliwości wobec wspomnień Janiny Suchodolskiej/Mehlberg miały podobne źródło? Czy pojawiały się obawy, że jej historia może nie być prawdziwa?

Elizabeth B. White: Po raz pierwszy przeczytałam jej wspomnienia w 1989 roku. Dostałam je, bo pracowałam wtedy nad tematyką obozu koncentracyjnego na Majdanku. To co opisywała we wspomnieniach Janina Mehlberg wydawało się tak niezwykłe, że musiałam zadać sobie pytanie, czy to w ogóle mogło być prawdą.

Twierdziła, że jest Żydówką, która przeżyła Zagładę w Polsce, działając pod fałszywą tożsamością polskiej arystokratki – hrabiny Suchodolskiej. Zamiast ukrywać się i nie zwracać na siebie uwagi, została prominentną działaczką polskiej organizacji charytatywnej, Rady Głównej Opiekuńczej (RGO) i prowadziła negocjacje z niemieckimi urzędnikami w Lublinie, by pomagać Polakom prześladowanym przez okupanta.

Szczególnie angażowała się w pomoc więźniom Majdanka, gdzie nadzorowała program dostarczania żywności i leków. Według jej relacji uzyskała zgodę na przekazywanie ogromnych ilości żywności, które sama dowoziła aż pod baraki więźniów. Wykorzystywała te transporty do przemytu wiadomości, leków, a nawet broni dla członków ruchu oporu — była bowiem członkinią Armii Krajowej.

Znając realia Majdanka, miejsca, w którym zamordowano co najmniej 63 tysiące Żydów, trudno było uwierzyć, że żydowska kobieta wchodziła tam nawet pięć razy w tygodniu, ryzykując życie pod okiem SS. Początkowo ustaliłam, że hrabina Suchodolska rzeczywiście istniała. Prowadziła działalność pomocową i konspiracyjną na Majdanku, ale nie znalazłam żadnych dowodów, że była kimś innym, niż twierdziła. Tym bardziej, że była Żydówką.

To historia wielkiej bohaterki, która de facto została zapomniana. Dlaczego tak niezwykłe opowieści wciąż są nieznane? Dlaczego Janina Suchodolska nie ma nawet swojej strony, wzmianki na polskiej Wikipedii?

Joanna Śliwa: Powodów jest wiele. Przede wszystkim, nasza książka w oryginale ukazała się w 2024 roku w Stanach Zjednoczonych, a teraz wychodzi w Polsce. Dopiero od niedawna świat poznał tę historię. Poza tym dziś jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ocaleni z Zagłady opowiadają swoje wspomnienia – w USA i w Polsce. Ale w latach 50. i 60. tak nie było. Wtedy nikt nie dokumentował systematycznie historii ocalałych. To zmienił dopiero proces Adolfa Eichmanna w 1961 roku, kiedy świat po raz pierwszy zobaczył twarze i emocje świadków.

Dlatego to nie dziwi, że Janina nie opowiedziała swojej historii wcześniej. Poza tym – kto by jej wtedy uwierzył? Żydówka wchodząca do obozu koncentracyjnego, negocjująca z Niemcami? Brzmi nieprawdopodobnie. Ale Janina wiedziała, jak ważna jest jej historia. I wiedziała, że tylko ona może ją opowiedzieć. Zrobiła to, pisząc wspomnienia, zanim zmarła w 1969 roku.

Nam wydaje się to dziwne, ale czy patrząc przez pryzmat Pań doświadczenia to „normalne”, że ocaleni spisują swoje wspomnienia, jak Janina, dopiero pod koniec życia?

Joanna Śliwa: Trzeba pamiętać, że w Polsce już w 1944 roku – po wyzwoleniu Lublina (choć w Polsce wiemy, że nie było to prawdziwe wyzwolenie, a zmiana okupanta) – powstała Żydowska Komisja Historyczna, która zbierała świadectwa ocalałych. Robiono to zarówno z myślą o przyszłych procesach, jak i o zachowaniu pamięci.

Jednak Janina i jej mąż Henryk nie złożyli tam zeznań. Zarejestrowali się w Centralnym Komitecie Żydów Polskich pod swoimi przedwojennymi nazwiskami – Janina zachowała swoją fałszywą tożsamość, by uniknąć represji jako była członkini Armii Krajowej.

Elizabeth B. White: Komuniści potrzebowali jej doświadczenia, mimo że RGO oskarżano o kolaborację z Niemcami. Pozwolono jej więc kontynuować pracę, ale musiała wiedzieć, że gdyby ktoś odkrył, iż była Żydówką, spotkałaby się z wrogością, nawet od osób, które podziwiały ją jako hrabinę Suchodolską. Antysemityzm w powojennej Polsce był ogromny. 

Z mojej praktyki w Departamencie Sprawiedliwości USA wiem, że wielu ocalałych nie mówiło dzieciom o wojnie. 

Podobnie było w Polsce, jeżeli chodzi o byłych żołnierzy Armii Krajowej. 

Joanna Śliwa: Do dziś, nawet po tylu latach od zakończenia wojny, powstają nowe świadectwa. Pracuję w organizacji The Conference on Jewish Material Claims Against Germany, która nadal przyjmuje wnioski od ocalałych. To jedyna żydowska organizacja pozarządowa, która negocjuje rekompensaty z niemieckim rządem.

Wciąż, po tylu latach? 

Joanna Śliwa: Tak, ponieważ wiele osób dopiero teraz, w późnym wieku, szuka sprawiedliwości i wsparcia, szczególnie jeżeli chodzi o wydatki medyczne. To im się należy. A definicja „ocalałego z Holocaustu” z czasem się poszerzyła. Kiedyś Niemcy uznawali za ofiary tylko tych, którzy byli w getcie lub obozie. Janina, żyjąc pod fałszywą tożsamością, nie spełniała tego kryterium. To też tłumaczy, dlaczego jej historia wyszła na światło dzienne tak późno.

Szacują Panie, że Janina Suchodolska uratowała około 10 tysięcy osób?

Elizabeth B. White: Co najmniej tyle. Z zachowanych dokumentów wynika, że negocjowała uwolnienie ponad 9 700 Polaków z niemieckiej niewoli – w tym ponad 4 000 więźniów Majdanka. Inni pochodzili z różnych obozów przejściowych w Okręgu Lubelskim.

Nie sposób policzyć, ilu Polaków przeżyło dzięki jej działalności pomocowej i konspiracyjnej, ale szacujemy, że łącznie mogło to być ponad 10 tysięcy osób.

Ile lat zajęło potwierdzenie tej historii?

Elizabeth B. White: Można powiedzieć, że od 1989 roku do września 2022, kiedy oddałyśmy książkę do druku. Początkowo miałam problem z tym materiałem, ponieważ nie znałam języka polskiego. Nie miałam też wrażenia, że jestem odpowiednią osobą do opowiedzenia tej historii. Poważne badania zaczęłyśmy w 2017 roku. Wtedy skontaktowałam się z Joanną, która szybko znalazła dowody potwierdzające, że Janina Mehlberg to Janina Suchodolska.

Joanna Śliwa: Potem przez cztery lata weryfikowałyśmy każdy fragment wspomnień. Sprawdzałyśmy źródła w dziesięciu krajach na czterech kontynentach: w archiwach żydowskich, państwowych i prywatnych. Dotarłyśmy nawet do znajomego rodziny Mehlbergów w Toronto, który przekazał nam wspomnienia, a nawet zdjęcia Janiny i Henryka. Dzięki temu poznałyśmy także ich codzienne życie i osobowość.

Wykonałyśmy ogromną pracę badawczą, otrzymując też ogromne wsparcie od archiwistów, bibliotekarzy, genealogów i historyków z całego świata. Udało nam się uzyskać dostęp do materiałów, do których same w żaden sposób byśmy nie miały dostępu. Dotarłyśmy nawet do siostrzenicy Henryka, która mieszka w Wielkiej Brytanii, a przez pewien czas mieszkała z nimi, w Chicago.

Źródło: Państwowe Muzeum na Majdanku

Książka ukazała się już w wielu krajach. Czy według Pań pomoże lepiej zrozumieć polską historię z czasów II wojny światowej?

Elizabeth B. White: Zdecydowanie tak. W USA większość ludzi nie ma pojęcia, co działo się w Polsce podczas wojny. Wielu nie wie o Majdanku. Chciałyśmy, by historia Janiny była nie tylko świadectwem heroizmu, ale i punktem wyjścia do zrozumienia kontekstu – planu nazistów stworzenia „nowego porządku” w Europie, opartego na rasizmie i eksterminacji.

W naszej książce pokazujemy, że masowe mordy nie były wyjątkiem, lecz częścią strategii. Zanim ruszyła Akcja „Reinhardt”, Niemcy zabili 70 tysięcy niepełnosprawnych obywateli własnego kraju w komorach gazowych i dziesiątki tysięcy Polaków tylko dlatego, że byli wykształceni.

To pomaga czytelnikom zrozumieć, że Holocaust nie był wyjątkiem tej wojny, lecz jej istotą.

Czy Janina to bohaterka, której historia mogłaby zostać zekranizowana?

Elizabeth B. White: Prawie każdy, kto czyta naszą książkę, zadaje to pytanie. Sceny są dramatyczne, intensywne, wręcz filmowe. 

Mamy agenta literackiego, ale na razie nie otrzymałyśmy konkretnych propozycji. Chciałybyśmy jednak, by historia Janiny stała się tak znana jak losy Oskara Schindlera. Była wielką polską patriotką, a jej odwaga i poświęcenie zasługują na pamięć i uznanie – szczególnie tutaj, w Polsce.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama
Reklama