ReklamaBanner

„Czekamy na tragedię”. Fatalne przejście na Słomińskiego

W Warszawie wciąż wiele jest niebezpiecznych przejść dla pieszych, które zagrażają życiu i zdrowiu mieszkańców. Do bardzo groźnej sytuacji doszło na przejściu przy Parku Traugutta, negatywnie ocenionym przez Zarząd Dróg Miejskich. Dotarliśmy do wideo, które pokazuje sytuację, która mogła zakończyć się tragedią
„Czekamy na tragedię”. Fatalne przejście na Słomińskiego
Niebezpieczne przejście

Autor: screen

Źródło: x.com/ljporebski

W Warszawie odnotowano około 240 niebezpiecznych przejść, które wymagają pilnej interwencji. Wiele z nich, jak to na Słomińskiego, jest znane z wysokiej prędkości przejazdów i nieodpowiednich warunków bezpieczeństwa dla pieszych. Pomimo wcześniejszych audytów, które wykazały ekstremalne prędkości, takie jak 112 km/h w ciągu dnia, odpowiedzialne instytucje nie podejmują wystarczających działań.

- To skandal, że przejścia dla pieszych, które są wyjątkowo niebezpieczne, nadal funkcjonują w Warszawie. ZDM od pięciu lat wie, że to miejsce jest zagrożone i nic nie zrobił, aby to zmienić - mówi Raportowi Warszawskiemu radny Żoliborza Łukasza Porębski z Miasto Jest Nasze.

Wideo przekazane przez Porębskiego, które obrazuje problem:

Porębski podkreśla również, że odpowiedzialność za takie sytuacje spoczywa na urzędnikach ZDM, którzy są świadomi zagrożeń, ale nie podejmują działań, by je zminimalizować. Radny zwraca uwagę, że nie tylko kierowcy, ale także urzędnicy powinni być odpowiedzialni za bezpieczeństwo na drogach. 

- Gdyby urzędnicy Zarządu Zieleni Warszawskiej wiedzieli, że 68 drzew (tyle jest "przejść śmierci" - red.) zagraża bezpieczeństwu, natychmiast ponieśliby konsekwencje. W przypadku urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pieszych, nie ma takiej odpowiedzialności – dodaje Porębski.

Przechodnie korzystający z tego przejścia są narażeni na niebezpieczeństwo ze względu na bliskość przystanku tramwajowego. Wysoka frekwencja ludzi, zwłaszcza rodzin z dziećmi, zwiększa ryzyko wypadków. Porębski zauważa, że nieodpowiednie projektowanie i planowanie ruchu w tej okolicy sprawiają, że piesi często spieszą się, aby zdążyć na tramwaj, nie zważając na potencjalne zagrożenia.

Zarząd Dróg Miejskich przyznał, że przejście na Słomińskiego otrzymało najniższą możliwą ocenę – 0. Zapowiedziano doraźne zabezpieczenie tego miejsca oraz planowane zmiany, które mają polegać na budowie azylów dla pieszych i zwężeniu jezdni do dwóch pasów. Jednak te obietnice wydają się nie wystarczające, biorąc pod uwagę, że zagrożenia są znane od lat, a wciąż brak działań.

- Dla tego miejsca przygotowaliśmy propozycję zmian. Teraz Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym analizuje te zmiany, które miałyby polegać na wybudowaniu azyli i zwężeniu jezdni w tym miejscu do dwóch pasów. Na ten moment trudno określić dokładne terminy, musimy przede wszystkim poczekać na opinię BZRD. Wprowadzenie zmian w tym miejscu traktujemy jednak jako priorytetowe – informuje Mikołaj Pieńkos z ZDM.

Również Tramwaje Warszawskie zapowiadają zmiany w tym miejscu. W przyszłym roku ma ruszyć przebudowa przystanku Park Traugutta.

- Przygotowujemy się do kompleksowej przebudowy torowiska, sieci trakcyjnej i przystanków tramwajowych w ul. Słomińskiego na odcinku między rondem Radosława a wjazdem na most Gdański. W sumie prace obejmą ponad 3 km toru pojedynczego. Dokumentacja projektowa jest już w większości gotowa. Prace są zaplanowane na przyszły rok – dokładne terminy zależą od koordynacji z licznymi inwestycjami i remontami, które wiązać się będą z wyłączeniem ruchu tramwajowego w różnych częściach naszej sieci - tłumaczy Witold Urbanowicz z Tramwajów Warszawskich.

Porębski dodaje, że czekamy na tragedię: „Dopiero kiedy dojdzie do poważnego wypadku, sprawy nabiorą tempa. A my nie możemy czekać, aż ktoś zginie, by władze zareagowały”. Problem ten powtarza się na wielu warszawskich ulicach, a opóźnienia w reagowaniu na zagrożenia stają się dla aktywistów nieakceptowalne.

- Szanowni Państwo, gdy pojawiła się PR-owa potrzeba po masakrycznym wypadku to tymczasowe zabezpieczenia na Woronicza zostały wprowadzone z dnia na dzień. Co stoi na przeszkodzie aby takie tymczasowe rozwiązania wprowadzić na setce innych przejść dla pieszych? - pytają mieszkańcy.

ZDM tłumaczy się zawiłymi procedurami, projektowaniem i długimi przetargami na realizację zmian na niebezpiecznych przejściach.

- Będziemy takie rozwiązania proponować w kolejnych miejscach - już kilkadziesiąt jest zleconych do realizacji. Ale każda taka zmiana wymaga zaprojektowania i uzgodnienia projektu, a następnie wprowadzenia w terenie. To trwa - tłumaczy ZDM.

Policja od ponad tygodnia nie jest w stanie potwierdzić informacji, którą przekazali mieszkańcy - czy doszło tam do potrącenia dziecka w drugiej połowie sierpnia? Nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na pytanie o liczbę zdarzeń w tym miejscu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.