Warszawski klub Warsaw Eagles miał w niedzielę 11 maja powody do świętowania – futboliści wygrali mecz z niemieckim klubem Schwäbisch Hall Unicorns, jednocześnie zdobywając miejsce w półfinałach europejskich rozgrywek. Relacją ze świętowania podzielił się jeden z zawodników klubu.
Jak poinformowała nas oburzona mieszkanka Warszawy, na nagraniu słychać niezwykle kontrowersyjną przyśpiewkę. Na wideo, które zachowaliśmy, widzimy oraz słyszymy, jak zawodnicy świętowali zwycięstwo, skandując w autobusie przyśpiewkę z fragmentem „(…) my jeździmy, plądrujemy i gwałcimy”.
Materiał początkowo pojawił się na oficjalnym profilu klubu, ale szybko został z niego usunięty.
„To poniżej wszelkiej krytyki” – oburzenie mieszkanek Warszawy
– Wczoraj natknęłam się na ten materiał na Instagramie przypadkiem i pozostawił u mnie ogromne poczucie zniesmaczenia. Rozumiem okoliczności, w których drużyna futbolowa wygrywa mecz i dzięki temu przechodzi do kolejnego etapu rozgrywek - są emocje i jest radość. Natomiast nie mogę zrozumieć, dlaczego trener jak i pozostali skandują hasła o plądrowaniu i gwałceniu, kiedy jesteśmy w momencie, gdzie kwestie związane ze zgwałceniem są bagatelizowane, a w przestrzeni publicznej krążą cytaty o „nieprzyjemności" jakim jest tak poważny akt przemocy. Moim zdaniem publikując taki materiał, trzeba pamiętać o tym, jaką siłę mają social media, a przede wszystkim brać odpowiedzialność za wstawiane tam treści. Jako kobieta jestem mocno zaniepokojona poziomem ignorancji, jaki został pokazany na Instagramie klubu – napisała do nas jedna z rozżalonych mieszkanek, która przesłała nagranie.
Inna kobieta, która się do nas zgłosiła była jeszcze bardziej stanowcza:
– Ten materiał jest po prostu obrzydliwy. Mówimy tutaj o drużynie futbolowej, o grupie silnych mężczyzn, którzy są maszynami naładowanymi testosteronem, wytrenowanymi do ciężkiej i bardzo kontaktowej gry. I ci mężczyźni bezrefleksyjnie celebrują zwycięstwo do tekstu “plądrujemy i gwałcimy”. Ktoś mógłby powiedzieć, że sport buduje charakter i dyscyplinę, że zaszczepia pozytywne wartości, jednak paradoksalnie, panowie już poza boiskiem nie wykazali się żadnym z tych, a jedynie ignorancją, butą i proszę wybaczyć mi nieprzebieranie w słowach, prostactwem. Jako kobieta, mieszkanka Warszawy jestem przerażona, że taka sytuacja miała w ogóle miejsce, a materiał z tego zajścia opublikowany i to przez zawodnika drużyny, która reprezentuje moje miasto i Polskę w Europie. To poniżej wszelkiej krytyki – napisała w wiadomości do Raportu Warszawskiego.
Klub najpierw zaprzecza, potem zmienia wersję
Początkowo przedstawiciel Warsaw Eagles stanowczo zaprzeczał, jakoby takie nagranie pojawiło się na ich oficjalnym koncie. – Przejrzeliśmy wszystkie relacje z ostatniego tygodnia i nie znaleźliśmy nic takiego – zapewniał nam Osman Sulkiewicz, General Manager klubu.
Gdy jednak dostarczyliśmy dowód w postaci nagrania, odpowiedź była już inna:
– Sytuacja miała miejsce w zamkniętym autobusie, w ferworze radości po zwycięstwie. Klub nie utożsamia się z tymi słowami i nie promuje takich treści – tłumaczył Sulkiewicz.
Czy „zamknięte środowisko” usprawiedliwia takie zachowanie?
Klub podkreśla, że nagranie, choć pojawiło się na oficjalnym profilu, zostało szybko usunięte. Jednak przez chwilę było dostępne dla tysięcy obserwatorów. Cały czas relacja dostępna była również na profilu jednego z zawodników. Pozostaje więc pytanie:
- Czy zawodnicy, reprezentujący Warszawę i Polskę w Europie, powinni pozwalać sobie na takie zachowania – nawet „w zaciszu autobusu”?
Warsaw Eagles odnieśli historyczny sukces, pokonując niemiecką drużynę Schwäbisch Hall Unicorns i awansując do półfinału CEFL. Niestety, ich świętowanie zostało przyćmione przez falę krytyki. A szkoda – bo takie sukcesy, a szczególnie naszych stołecznych klubów powinno się przedstawiać jedynie w pozytywach.
Napisz komentarz
Komentarze