Reklama

Pogorzelisko na bazarze Różyckiego. Czy ktoś to w końcu posprząta?

Zwęglone szczątki, rozpadające się budki, popękane płyty i nadpalony egzemplarz „Sekretów Mnichów”. Od ostatniego pożaru na terenie praskiego bazaru Różyckiego minęły ponad dwa miesiące, jednak do tej pory nikt nie posprzątał pogorzeliska. Właściciele działki nie poczuwają się do odpowiedzialności, a miejscy radni zapowiadają zgłoszenie do służb.
Pogorzelisko na bazarze Różyckiego. Czy ktoś to w końcu posprząta?
Pogorzelisko nie zostało sprzątnięte od ponad dwóch miesięcy.

Autor: Krzysztof Michalski

Od pożaru minęły ponad dwa miesiące

Ponad dwa miesiące temu na prywatnej części praskiego bazaru Różyckiego, doszło do wielkiego pożaru. Spłonęło wtedy kilkanaście pawilonów handlowych. Przyczyny pożaru oraz ewentualnie podpalacze nadal nie są znani, a sprawą nadal zajmuje się prokuratura. Wśród mieszkańców popularne są teorie o działaniu zleconym przez obce służby lub deweloperów. Z kolei część radnych uważa, że pożar mógł być wynikiem wypadku, za który miałaby odpowiadać lokalna patologia, do niedawna ochoczo przebywające w prywatnej części Różyca.

Więcej o przyczynach pożaru pisaliśmy w tym artykule.

Nikt nie posprzątał pogorzeliska 

Obecnie mieszkańcy oraz handlarze mają inny problem — od 5 kwietnia, czyli ostatniego pożaru, nikt nie posprzątał pogorzeliska. Wraz z zakończeniem się policyjnego śledztwa, zniknęły ostatnie przesłanki ku temu, aby nie ruszać spalonych budek. Mimo to zrujnowane pawilony, wypełnione stopionym towarem, nadal „wznoszą się” na Różycu. 

Na terenie bazaru nadal stoją spalone resztki pawilonów / autor: Krzysztof Michalski

Sprawą zainteresował się praski radny, Krzysztof Michalski. Budki wznoszą się na terenie prywatnym, należącym łącznie do trzech właścicieli. Tym samym władze dzielnicy nie mogą legalnie uprzątnąć pogorzeliska. Niestety zdaniem radnego ani właściciele, ani zarządzający w ich imieniu administratorzy, nie poczuwają się do odpowiedzialności za swój teren.

- Sytuacja na prywatnej części bazaru Różyckiego woła o pomstę do nieba. To pogorzelisko nie tylko wpływa negatywnie na estetykę i prowadzenie działalności biznesowej, ale i bezpieczeństwo. W okolicy jest plac zabaw, a wszędzie leżą stopione plastikowe elementy czy śmieci. Same budki można zniszczyć mocniejszym pchnięciem. Wczoraj, będąc na garażówce, przelała się u mnie czara goryczy. Wśród handlarzy również budzi to niesmak — komentuje Michalski.

- Tydzień temu odbyło się posiedzenie dzielnicowej Komisji Bezpieczeństwa, na której rozmawialiśmy o sytuacji na bazarze i jego okolicach. W obradach uczestniczyli nie tylko radni, ale i mieszkańcy, policja czy straż pożarna. Zaprosiliśmy także administratorów prywatnej części Różyca, ale nie przyszli - dodaje.

Radny zapowiedział, że w najbliższym czasie sprawa pogorzeliska zostanie zgłoszona do służb porządkowych, w tym Głównego Inspektoratu Sanitarnego i Państwowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego. Dopiero te organy będą miały moc zmuszenia właścicieli do posprzątania swojej części bazaru. W innym wypadku zostaną naliczone dotkliwe kary finansowe. To jednak trochę potrwa. Niewykluczone, że właściciele zdecydują się na posprzątanie resztek pawilonów w ostatniej możliwej chwili, chcąc uniknąć prawnych konsekwencji. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama