Tanie mieszkania znikają w oczach
Przeciętny warszawiak według GUS zarabia 6753 zł netto. Gdyby chciał przeznaczyć na wynajem zalecane 30% dochodu, mógłby wydać około 2000 zł. Tyle, że takich ofert praktycznie już nie ma.
Z naszych obliczeń wynika, że na popularnym serwisie nieruchomości w całej Warszawie dostępnych jest zaledwie 600 mieszkań na wynajem do 2600 zł (uwzględniliśmy tylko lokale powyżej 25 m², czyli minimalnej powierzchni uznawanej za mieszkanie). To niespełna 9% wszystkich ofert.
- Do 3000 zł – można znaleźć 1500 mieszkań (24% ofert)
- Do 4500 zł – wybór rośnie do 3900 lokali (62% ofert)
Ale uwaga: W większości przypadków podana cena nie obejmuje czynszu, który zwykle wynosi dodatkowe 600-800 zł miesięcznie.
Dlaczego ceny znów rosną?
W kwietniu mediana czynszu w Warszawie sięgnęła 4,5 tys. zł – to o 5% więcej niż miesiąc wcześniej.
– Najtańsze lokale znikają w pierwszej kolejności. Widać to szczególnie teraz, gdy po zimowym zastoju rynek znów się ożywia – mówi Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl.
Dodaje, że w ostatnich miesiącach wyraźnie zmniejszyła się liczba dostępnych mieszkań. Jeszcze w marcu w Warszawie na wszystkich serwisach nieruchomości było łącznie 19,3 tys. ogłoszeń, a miesiąc później – już tylko 14,9 tys. Spadek o 23% w cztery tygodnie to efekt rosnącego popytu, który po zimie zawsze przyspiesza.
Co dalej z rynkiem najmu?
Wzrost cen w kwietniu nie był przypadkowy. To efekt kilku zjawisk:
- Sezonowe ożywienie – wiosną zawsze przybywa chętnych do wynajmu.
- Mniejsza podaż – deweloperzy budują wolniej, a wielu inwestorów woli sprzedać mieszkania niż wynajmować.
- Studenci – we wrześniu rynek czeka kolejna fala popytu.
– Na razie nie widać gwałtownych podwyżek, ale jeśli podaż będzie malała, a popyt rósł, ciężko liczyć na poprawę sytuacji – ocenia Nikola Chechłowska z Otodom.pl.
Gdzie najdrożej, a gdzie najtaniej?
- Warszawa – mediana 4,5 tys. zł, średnia 4,9 tys. zł
- Kraków, Wrocław, Trójmiasto – ok. 3,1-3,3 tys. zł
- Łódź, Bydgoszcz, Kielce – 2,1-2,2 tys. zł
Eksperci wolą się w tym przypadku posługiwać się medianą, bo ta lepiej pokazuje rzeczywisty obraz rynku. Średnia może być zawyżona przez kilka ekstremalnie drogich ofert, mediana zaś wskazuje typową stawkę – taką, którą płaci większość najemców.
Czy najemcy mogą liczyć na poprawę?
Eksperci nie spodziewają się przełomu. Owszem, stopy procentowe spadają, ale to nie znaczy, że mieszkania nagle stanieją.
– Niższe raty kredytów mogą zachęcić część najemców do kupna własnego M, ale efekt będzie rozłożony w czasie – mówi Chechłowska.
Jedno jest pewne: kto szuka mieszkania, nie powinien zwlekać. Najtańsze oferty znikają najszybciej, a ceny nie zapowiadają spadków.