Kładka na Mokotowie, nad ul. Wołoską, na wysokości ul. Uniechowskiego, zostanie zlikwidowana. Zamiast niej planowane jest utworzenie przejścia naziemnego z przejazdami rowerowymi. Tak ustalił ZDM z prywatnym inwestorem, który wyburzy kładkę i wyznaczy przejście pieszo-rowerowe.
- To wynik umowy na podstawie art. 16 ustawy o drogach publicznych z firmami Echo Investment oraz Westfield Mokotów (właściciel Galerii Mokotów), które zajmą się rozbiórką – doprecyzował ZDM w komunikacie.
Jak wskazano, deweloperzy muszą przebudować układ drogowy w okolicy swoich inwestycji w celu dostosowania go do nowych warunków. Według deweloperów prace mają potrwać kilka tygodni.
Zdaniem ZDM, taka zmiana ma zwiększyć pieszą dostępność wzdłuż ul. Wołoskiej. Obecnie do najbliższych przejść w tej okolicy jest ok. 250 metrów, a znajdują się one przy rondzie Unii Europejskiej i ul. Domaniewskiej. Dotychczas alternatywnym rozwiązaniem była właśnie kładka, która zniknie jeszcze w tym roku.
- Kładki to przeżytek. Są niewygodne i uciążliwe dla pieszych. Zwłaszcza tych z niepełnosprawnościami ruchu. Tymczasem chcemy, aby stolica była dla wszystkich. Dlatego rezygnujemy z kładek na rzecz przejść naziemnych – skomentowało decyzję ZDM.
Echo Investment zajmuje się budową — wzdłuż wschodniej strony ul. Wołoskiej — osiedla i parku linearnego, który będzie się rozciągał od ul. Domaniewskiej aż do ul. Marynarskiej. Znajdą się tam alejki, ścieżki dla pieszych i nowa droga dla rowerów. Według projektu zostaną wybudowane brakujące przejazdy rowerowe na skrzyżowaniu z ul. Domaniewską.
Kładka na Mokotowie do likwidacji. Są głosy sprzeciwu
Sprawę likwidacji kładki w rozmowie z Raportem Warszawskim skomentował Paweł Skwierawski ze stowarzyszenia Lubię Miasto.
- Ta decyzja jest w ogóle dość kuriozalna, ponieważ ta kładka jest prywatną własnością — z tego, co ja rozumiem — właściciela Galerii Mokotów, bo miasto podaje, że została ona wybudowana za pieniądze Galerii Mokotów. Teraz z kolei miasto chce, czy żąda wręcz, żeby ta galeria za własne pieniądze ją zburzyła – powiedział Skwierawski.
Jego zdaniem, takie działanie „ma na celu głównie spowodowanie, żeby ruch autem osobowym po Warszawie był maksymalnie uciążliwy”. - Robi to miasto, które zawsze ma na sztandarach poprawę bezpieczeństwa – dodał.
W ocenie Skwierawskiego jest to „po prostu zwykłą hipokryzją, że miasto z jednej strony mając na sztandarach poprawę naszego bezpieczeństwa, z drugiej strony nie tylko na Wołoskiej, ale w całej w Warszawie likwiduje kładki”. Jak wyliczał, kładki zlikwidowano też na ul. Sobieskiego, czy na Pradze. Zauważył też, że na Woli ma zostać zlikwidowane przejście podziemne, a zamiast niego mają powstać przejścia naziemne „tak jak na przykład na przedłużeniu Złotej w kierunku betonowego placu, który został tam stworzony”.
- Nie chodzi o jakąkolwiek poprawę bezpieczeństwa. Nie chodzi o to, żeby komukolwiek było lepiej, tylko żeby zmotoryzowanym było gorzej – ocenił nasz rozmówca.
Kładka a osoby niepełnosprawne
Skwierawski odniósł się on też do kwestii wygody kładek i niedostosowania ich do potrzeb osób niepełnosprawnych.
- Przede wszystkim znamy te argumenty, że zarówno przejścia podziemne jak i kładki są możliwe dla osób niepełnosprawnych. Przypomnę, że już ponad 170 lat temu Elisha Otis opatentował pierwszą w 100 procentach bezpieczną windę osobową. Jeżeli samorząd i jego urzędnicy w stolicy europejskiego państwa nie są w stanie ogarnąć ponad 170-letniego wynalazku, to ja proponuję zmienić — nie kładki na przejścia naziemne i nie przejścia podziemne na kładki naziemne — tylko samorząd i urzędników, bo oni są po prostu tak zapóźnieni, jeżeli chodzi o postęp techniki, że się zwyczajnie nie nadają do administrowania współczesnym miastem.
Wskazał, że spółdzielnie mieszkaniowe są w stanie zapewnić windy w blokach. - Dlaczego samorząd największego miasta w Polsce absolutnie nie jest w stanie tego ogarnąć. To przerasta ich możliwości – powiedział Skwierawski.
Nowe osiedle na Mokotowie
W kwestii likwidacji kładki głos zabrała także jedna z mieszkanek Mokotowa.
- To się spotkało z dosyć pozytywnym odzewem i ja też się bardzo cieszę z tego, że znikają takie przeszkody architektoniczne, a miasto staje się bardziej przyjazne pieszym – powiedziała w rozmowie z Raportem Warszawskim Monika Kołacz z inicjatywy społecznej „Służewiec Wspólna Sprawa”.
Jak przyznała, pojawiają się jednak pewne wątpliwości w sprawie kładki przy galerii handlowej. Jej zdaniem, mogłaby ona służyć nowym mieszkańcom, którzy wprowadzą się w przyszłości do budujących się w okolicy bloków mieszkalnych.
- Powstaje tam bardzo duże osiedle i wydaje mi się, że to jest główny powód, dla którego ta kładka znika, żeby tak naprawdę z poziomu tej kładki nie zaglądać ludziom w okna (…). Wydaje mi się, że właśnie takie wyjście z tego nowego osiedla, które jest na tym samym poziomie, co kładka, byłoby tak naprawdę ułatwieniem dla tych mieszkańców, jeżeli chodzi o korzystanie z samej Galerii Mokotów – wskazała Kołacz.
Oceniła, że „dużo pilniejsze” byłoby „zlikwidowanie kładki w okolicach ulicy Rzymowskiego”, chociaż „władze dzielnicy bardzo bronią” tej konstrukcji.
- Tamta kładka tak naprawdę odcięła część mieszkańców od drugiej strony ulicy. Akurat w tamtej okolicy mieszka dużo starszych osób, dla których pokonanie schodów bądź korzystanie z windy, która bywa zepsuta, jest trudne – powiedziała członkini inicjatywy „Służewiec Wspólna Sprawa”.
Kołacz uważa, że likwidacja kładki nad ul. Wołoską może spowodować zwiększenie korków.
- Ulica Wołoska jest strasznie zakorkowana. Wynika to też z tego, że tam jest buspas, który w tej chwili jest poprowadzony prawym pasem. (…) Po prostu należałoby jakoś przeorganizować ruch na tej ulicy. Być może buspas należałoby przenieść na przykład na pas środkowy od ulicy Domaniewskiej po to, żeby ten prawy pas uwolnić; by sprawić, że on naprawdę będzie dla tych osób, które wkręcają w prawo, dlatego że żaden autobus nie wkręca w prawo, wszystkie autobusy jadą prosto – mówiła mieszkanka Mokotowa.
Podsumowała, że likwidacja kładki „nie poprawi sytuacji drogowej, a wręcz ją pogorszy”.
Budowa przejść dla pieszych
Podobnie na mapie Warszawy pojawiają się też przejścia dla pieszych w innych lokalizacjach. Tzw. zebra powstała w minionym roku m.in. na skrzyżowaniu ulic Ostrobramskiej z Poligonową i Grenadierów. Przez co piesi nie muszą korzystać z pobliskiej kładki.
Napisz komentarz
Komentarze