Ruszył proces Łukasza Żaka
We wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia rozpoczął się proces Łukasza Żaka (sąd zgodził się na podawanie danych oskarżonego i utrwalanie jego wizerunku). Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej we wrześniu 2024 roku.
Jak podaje portal TVN24 Warszawa, oskarżony odmówił składania wyjaśnień i chciał odpowiadać tylko na pytania swojego obrońcy — mecenas Izabeli Ławińskiej. Żak przyznał się do przekraczania prędkości. Przeprosił również rodzinę, w szczególności dzieci zmarłego Rafała P., oraz współoskarżonych, których określił jako „współposzkodowanych”.
Grozi mu nawet 30 lat więzienia
Do wypadku doszło około 1:30 w nocy z 14 na 15 września, na Alei Armii Ludowej, na wysokości przystanku „Torwar”. Łukasz Ż., prowadząc Volkswagena Arteona, zderzył się z Fordem Focusem, w którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku kolizji na miejscu zginął 37-letni Rafał P., a jego żona, Ewelina P., doznała obrażeń zagrażających życiu. Ranni zostali także ich małoletni syn Jakub P. oraz Paulina K., u których obrażenia wymagały długotrwałego leczenia.
- Oskarżony bezpośrednio po zdarzeniu zbiegł z miejsca wypadku, a przestępstwa tego dopuścił się, znajdując się w stanie nietrzeźwości – powiedział prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Łukasz Żak oskarżony jest o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym. Dodatkowo prokuratura postawiła zarzuty pięciu kolegom Żaka — chodzi o nieudzielenie pomocy i poplecznictwo. Jeden mężczyzna usłyszał tylko zarzut poplecznictwa.
Żakowi grozi teraz nawet 30 lat więzienia.
Kierowca z kryminalną przeszłością
Sprawca wypadku był dobrze znany policji. W przeszłości karano go m.in. za oszustwa, przestępstwa narkotykowe, wielokrotną jazdę pod wpływem alkoholu oraz kierowanie pojazdem bez uprawnień. Sąd pięciokrotnie skazywał go za łamanie przepisów drogowych, a mimo to ponownie wsiadł za kierownicę pijany.
Napisz komentarz
Komentarze