Reklama

Matka w kajdankach zespolonych na pogrzebie 4-miesięcznego Oskara. Służba więzienna przyznaje się do błędu

Zastosowane prewencyjnie kajdanki zespolone względem Magdaleny O. były nieproporcjonalne do rzeczywistego stopnia zagrożenia. Tak poinformowała dyrektor generalna służby więziennej. Chodzi o środki przymusu bezpośredniego wobec matki zmarłego 4-miesięcznego Oskara podczas jego pogrzebu.
Matka w kajdankach zespolonych na pogrzebie 4-miesięcznego Oskara. Służba więzienna przyznaje się do błędu
22-letnia matka w kajdankach zespolonych na pogrzebie 4-miesięcznego syna

Źródło: Canva/Pexels/RDNE Stock project, zdjęcie ilustracyjne; x.com/sjkaleta

Sprawa dotyczy pogrzebu Oskara, który zmarł 4 dni po zatrzymaniu jego matki. Na pogrzebie 22-letnia Magdalena O. była ubrana w strój więzienny, a ręce miała skute kajdankami zespolonymi. Sprawę mocno komentowali w sieci politycy, publicyści i internauci, krytykując takie potraktowanie matki niemowlęcia. 

Komunikat służby więziennej

Do sprawy odniosła się służba więzienna. 

Zespół kontrolny ustalił, że zastosowane prewencyjnie przez funkcjonariuszy środki przymusu bezpośredniego, w postaci kajdanek zespolonych, a także decyzja o zobowiązaniu osadzonej do korzystania z odzieży skarbowej, były nieproporcjonalne do rzeczywistego stopnia zagrożenia. Powyższego wniosku nie zmienia fakt, że funkcjonariusze otrzymali informacje o spodziewanym udziale w uroczystości poszukiwanego konkubenta osadzonej i możliwości jego zatrzymania przez funkcjonariuszy policji – podała w komunikacie płk Renata Niziołek, dyrektor generalna służby więziennej.

Tłumaczyła, że „w służbie więziennej istnieją stosowne procedury, między innymi wypracowane we współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, które określają obowiązek szczegółowego informowania osadzonego o sposobie realizacji zezwolenia na opuszczenie jednostki penitencjarnej”.

- Funkcjonariusze mają prawo do prewencyjnego użycia środków przymusu bezpośredniego. W każdym jednak przypadku powinny one być adekwatne do sytuacji i poprzedzone zindywidualizowaną oceną w tym zakresie – wskazała płk Niziołek.

Jak poinformowała, „wobec osób odpowiedzialnych za powstałe nieprawidłowości zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe”. 

- Wnioski z przeprowadzonej kontroli zostaną wykorzystane w procesie szkoleniowym, a sposób realizacji zezwoleń na udział w ceremoniach pogrzebowych zostanie objęty szczególnym nadzorem Centralnego Zarządu Służby Więziennej – zaznaczyła.

Dyrektor generalna służby więziennej oceniła, „że każdy  człowiek, niezależnie od sytuacji prawnej, zawsze zasługuje na empatię, a szczególnie w tak dramatycznym momencie, jakim jest utrata dziecka”.

Tragedia rodziny z Warszawy

Rodzina mieszkała na Saskiej Kępie w Warszawie. 15 maja policjanci zabrali 22-letnią kobietę do więzienia. Media informowały, że powodem były „niezapłacone mandaty”. Policja zaś tłumaczyła, że „orzeczona przez sąd kara dotyczyła popełnienia przestępstwa z art. 286 kodeksu karnego, penalizującego przestępstwo oszustwa”. 

Opieka społeczna przekazała w maju chłopca i jego 3-letnią siostrę Lenkę do rodzin zastępczych, chociaż opiekę oferowali krewni. W momencie zdarzenia w domu przebywała 71-letnia pani Halina, prababcia dzieci. Nie pozwolono jej jednak zaopiekować się nimi ze względu na swój wiek. Tak sprawę relacjonował Polsat w programie „Interwencja”. 

Śledztwo ws. śmierci Oskara

Po czterech dniach od zabrania dzieci i aresztowania ich matki 4-miesięczny Oskar zmarł w rodzinie zastępczej. Wszczęto dochodzenie w tej sprawie. Prokuratura zleciła sekcję zwłok niemowlęcia oraz wszczęto śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Wstępnie stwierdzono cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej. Na jego ciele nie znaleziono śladów urazów, a w drogach oddechowych nie wykryto fragmentów pokarmu, które mogłyby wskazywać na zachłyśnięcie się. Konkretną przyczynę śmierci mają dopiero ustalić dodatkowe badania.

- 19 maja 2025 r. doszło do śmierci czteromiesięcznego chłopca przebywającego razem z siostrą w rodzinie zastępczej. Mężczyzna opiekujący się chłopcem w rodzinie zastępczej był przeszkolony w zakresie ratownictwa medycznego. Kiedy zauważył, że dziecko nie daje oznak życia, podjął reanimację. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, jednak nie udało się uratować chłopca – informowała prok. Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama