W maju minister Dariusz Klimczak „odgrzebał” sprawę Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW). To inwestycja, która od dekady nie może się rozpocząć. Tym razem postanowiono zacząć całą procedurę – dotyczącą budowy 14 km drogi – od początku.
„Ogłosiliśmy przetarg na wykonanie Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego wraz z uzyskaniem decyzji środowiskowej dla Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW) w ciągu drogi ekspresowej S17. To ostatni, ok. 14-kilometrowy odcinek, który umożliwi domknięcie Warszawskiego Węzła Drogowego” – przekazała GDDKiA w środę 25 czerwca.
Na tym etapie ponownie wybierane będą warianty ekspresowej drogi. Poprzednia wersja, sprzed dekady, była kwestionowana w sądach i przez mieszkańców. Wielu z nich uważało, że „ekspresówka” przetnie dzielnicę Wesoła. Domagali się porzucenia pomysłu budowy wiaduktu i stunelowania planowanej drogi S17. I na ten głos stawiają teraz drogowcy. W wymogach przetargu zaznaczają, że nowe warianty będą analizowane „z naciskiem na rozwiązania tunelowe”.

Rozpoczęcie procedury znacznie opóźni budowę. Najpierw wybrana zostanie koncepcja, przeanalizowane zostaną „wszystkie zgłoszenia” strony społecznej. Potem GDDKiA złoży nowy wniosek do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (RDOŚ). Po uzyskaniu zgody środowiskowej przyjdzie czas na prace projektowe, a potem samą budowę. Szacowany termin realizacji prac to 2032-2025, ale przy „sprawnym przebiegu prac projektowych i zyskiwaniu niezbędnych opinii, uzgodnień, decyzji”.
Dlaczego wciąż nie ma wschodniej obwodnicy?
To historia, która ciągnie się latami niczym słabej jakości telenowela. Jej pierwszy sezon zaczyna się w 2015 roku - wtedy drogowcy złożyli wniosek o decyzję środowiskową dla wspomnianego odcinka Ząbki - Warszawa Wschód (10,2 km). To kluczowy dokument potrzebny do rozpoczęcia prac. Jednak dwa lata po złożeniu wniosku okazało się, że powinien rozpatrywać go inny oddział RDOŚ (Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska). Sprawę przeniesiono z Warszawy do Białegostoku.
Później zaczęły się spory prawne. Najpierw wspominany RDOŚ z Białegostoku wydał decyzję (rok 2018), ale została ona zaskarżona i trzy lata później GDOŚ podważył ustalenia regionalnego organu. Tym samym zakwestionowano przebieg obwodnicy, który budzi również pewne opory społeczne (mieszkańcy Wesołej sprzeciwiali się budowie nasypu, który rozdzieliłby ich dzielnicę). Jednak drogowcy poszli z tą sprawą do sądu. Urzędy wzajemnie odwoływały się od swoich decyzji, które przechodziły od Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA), aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten ostatni przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez... poprzedni sąd (WSA). Finalnie okazało się, że decyzja z 2018 (!) roku nie powinna zostać uchylona. Ustalenie tej decyzji sądom i urzędom zajęło... pięć i pół roku.
Sprawa, w czerwcu 2024 roku, znów wróciła do GDDKiA. W tym przypadku ponownie bardzo szybko zdecydowano o składaniu dokumentów do GDOŚ. „To kolejne miesiące oczekiwania na dalsze procedowanie” – pisał wtedy GDDKiA.
W marcu GDOŚ uchylił decyzję środowiskową i umorzył całe postępowanie. To wtedy zadecydowano, że potrzebne jest nowe otwarcie, inny pomysł na obwodnicę. Czy tym razem będzie szybciej?
Dodajmy, że Wschodnia Obwodnica Warszawy, planowana jako droga S17 to ostatni, brakujący odcinek ringu wokół stolicy.
Napisz komentarz
Komentarze