Reklama

Atak na Pradze Północ. Napastnik użył przedmiotu przypominającego maczetę

Napaść na młodego mężczyznę na Pradze Północ. Chwile grozy przeżył 22-latek, który został zaatakowany przez nieznanego mu sprawcę przy użyciu przedmiotu przypominającego maczetę. Sprawą zajęła się policja.
Atak na Pradze Północ. Napastnik użył przedmiotu przypominającego maczetę
Policja na ul. Inżynierskiej

Źródło: Raport Warszawski, zdjęcie ilustracyjne

Do groźnego zdarzenia doszło w nocy z 22 na 23 czerwca przy skrzyżowaniu ulic Inżynierskiej i 11 Listopada. Nieznany napastnik zaatakował 22-latka, żądając od niego pieniędzy. Po chwili zaczął uderzać przechodnia po nogach przedmiotem przypominającym maczetę. Młody mężczyzna musiał uciekać przed oprawcą.

Zdarzenie potwierdziła Raportowi Warszawskiemu policja z Pragi Północ.

- Policjanci z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI wykonują czynności dochodzeniowo-śledcze i operacyjno-rozpoznawcze w sprawie rozboju, do którego doszło w nocy z 23/24 czerwca br., w rejonie Skweru Żurowskiego – poinformowała nadkom. Paulina Onyszko, oficer prasowy KRP Warszawa VI.

Jak przekazała policjantka, 22-latek „został zaatakowany przez nieznanego mu mężczyznę i doznał powierzchownych obrażeń nóg”. Dodała też, że „w wyniku tego zdarzenia stracił telefon”.


- Prawdopodobnie celem działania napastnika był motyw rabunkowy – wskazała. 

Prokuratura nie wszczęła jeszcze śledztwa

Nadkom. Onyszko przekazała naszej redakcji, że 4 lipca „materiały sprawy dotyczącej rozboju zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Północ celem wszczęcia śledztwa”. Również Rzecznik Prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, prokurator Karolina Staros potwierdziła nam wpłynięcie dokumentacji.

- Materiały dotyczące tego zdarzenia rzeczywiście wpłynęły do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ, ale jeszcze nie wszczęto śledztwa – poinformowała nas prok. Staros.

Relacja zaatakowanego

Okolicznościami ataku podzielił się z naszą redakcją pan Aleksander, który został napadnięty w pobliżu skweru płk. Antoniego Władysława Żurowskiego.

- Szedłem sobie pieszo i w momencie, gdy przechodziłem po skraju parku, to wyskoczył pan zza krzaków. Zaczął iść szybkim krokiem w moją stronę, a później biec – z krzykiem „oddawaj pieniądze” i wymachując w ręku właśnie narzędziem przypominającym maczetę – opowiadał młody mężczyzna.

Jak relacjonował, zaczął biec i uciekać. 

- Uciekając, próbowałem negocjować, że w sumie to wolałbym mu to oddać, ale negocjacje niezbyt dużo przyniosły. Po drodze wypadł mi telefon, ale następnie zacząłem faktycznie wyciągać portfel, żebym mógł oddać – kontynuował.

22-latek podkreślił, że próba oddania portfela nic nie wskórała, bo został zaatakowany.

- Zanim zdążyłem to zrobić, to zdążył mnie dopaść i uderzyć mnie pięciokrotnie tym narzędziem po nogach. Ale nie mam ran ciętych, więc nie mogła to być ostra krawędź – relacjonował. 

Nasz rozmówca dodał, że po kilku ciosach stwierdził, że „w sumie nie odda mu tego portfela, który już zdążył złapać z jego ręki”.

- Wyrwałem go (portfel – red.) i zacząłem, nie oglądając się już, uciekać jeszcze szybciej w stronę czekających taksówek po drugiej stronie skrzyżowania. I faktycznie udało się uciec – wspominał pan Aleksander.

Jak potwierdził, zgubił po drodze telefon, ale nie wiadomo, co się z nim stało.

- Prosiłem o pomoc pierwszego taksówkarza, który powiedział, że ma klientów, więc nie pomoże. Potem poprosiłem drugiego, który z nieprzyjemną miną, zaczekał w trakcie, gdy jego klient wykręcił numer 997 – kontynuował.

Ocenił, że „policja pojawiła się w miarę szybko, po około 5 minutach przyjechał pierwszy patrol, ale sprawcy już nie było na miejscu i nie udało im się go znaleźć”. 

Pan Aleksander nie mógł się dobrze przyjrzeć swojemu napastnikowi, ale zauważył, że był „ciemno ubrany” i, że był „w miarę szczupły, zdecydowanie nieotyły”.

- Niestety nie byłem w stanie zapamiętać twarzy. Jako, że skupiłem się na tym, co trzymał w dłoni i po prostu ze względu na stres, bo autentycznie myślałem, że jest duża szansa, że to będzie dzień, w którym umrę, więc nie udało mi się skupić na cechach twarzy – mówił 22-latek.

Odniósł się on jeszcze do kwestii pobicia.

- Policjant mówił mi też, że może dostałem gałęzią, ale późniejsze oględziny ran oraz to, co powiedział lekarz medycyny sądowej, wskazują na to, że to zdecydowanie nie była gałąź, tylko jakaś krawędź o takim prostokątnym kształcie – stwierdził młody mężczyzna.

Jak też dodał, zdaniem medyka sądowego, „są obrażenia lekkie”. 

Zaatakowany mężczyzna przekazał nam, że nie zidentyfikowano jeszcze, kim jest sprawca. Dodał, że funkcjonariusze „nikogo nie znaleźli” w okolicy zdarzenia. Działania zostały wszczęte kolejnego dnia.

Jak przekazała policja naszemu rozmówcy, „monitoring nie zarejestrował samego zdarzenia, ale zarejestrował osobę, którą uznają za potencjalnie podejrzaną”.

- Jeśli nie jestem w stanie zidentyfikować sprawcy, to będzie trudno albo prawdopodobnie niemożliwe powiązanie go ze zdarzeniem. Nie zidentyfikowali, kim jest ten sprawca; mają tylko jakiś zarys niezbyt jasny – dodał pan Aleksander.

Wskazał też, że jest kilka kamer miejskich na skrzyżowaniu, na którym doszło do zdarzenia.

- Ale one są jakieś obrotowe i nie widzą ewidentnie wszystkiego. To jest też oświetlone skrzyżowanie; sam park nie jest oświetlony. Po drugiej stronie dosłownie stały taksówki czekające. Naprzeciwko jest sklep otwarty 24 godziny na dobę, od którego dosłownie 15 m zostałem zaatakowany, to znaczy zostałem zaatakowany trochę dalej, ale ten atak skończył się jakieś 15 m od sklepu – doprecyzował 22-latek.

Niebezpieczny skwer na Pradze Północ

Zwrócił też uwagę na skwer płk. Antoniego Władysława Żurowskiego, który w opinii mieszkańców jest niebezpiecznym miejscem. Jak wskazał, „dużo osób wyraża zaniepokojenie tym, kto tam przesiaduje”.

- Słyszę od siostry, czy od innych ludzi, co tam mieszkają i widzę też, że wieczorem przesiadują tam ludzie spożywając alkohol, tacy ludzie, których do których nikt by raczej nie podchodził z własnej woli. Nawet podczas dnia są tam grupy bywalców niezbyt bezpiecznie wyglądających – ocenił młody mężczyzna.

Wskazał, że dochodzi tam do kłótni, przepychanek, spożywania alkoholu.

- Tak sobie myślałem nawet, że gdy będzie następny Budżet Obywatelski, to można byłoby zobaczyć, czy są jakieś propozycje założenia większej ilości oświetlenia, czy monitoringu w tamtej okolicy – dodał pan Aleksander.

W samym skwerze płk. Żurowskiego nie ma obecnie miejskich kamer.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama