W piątek pisaliśmy, że śledztwo przeciwko Mariuszowi H. zostało umorzone. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota uznała, że jego szaleńcza jazda (nawet 350 km/h na liczniku!) to tylko wykroczenie, a nie przestępstwo. Sprawa trafiła do policji, która może jedynie ukarać go mandatem i zabrać prawo jazdy.
– Policja przestrzeliła ze swoim zgłoszeniem. To nie było przestępstwo, tylko wykroczenie – tłumaczył prok. Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jednak po fali krytyki i medialnym szumie prokuratura wycofała się z tej decyzji. – Postanowienie o umorzeniu zostanie zbadane w ramach nadzoru – poinformował Skiba.
400 km/h na liczniku – czy to tylko „pozerstwo”?
Nagranie, które Mariusz H. opublikował na Instagramie, wywołało lawinę komentarzy. Widać na nim, jak licznik jego BMW wskazuje nawet 400 km/h. Śledczy podejrzewają jednak, że to tylko efekt specjalny – seryjne BMW M6 nie osiąga takich prędkości.
– Dobrze, że tak skończyło się to pozerstwo. Mam nadzieję, że sąd odpowiednio potraktuje kierowcę, który przekroczył prędkość o ponad 200 km/h skomentował rzecznik prokuratury.
We wrześniu 2023 roku prezydent Rafał Trzaskowski i minister Tomasz Siemoniak zapowiadali, że samorządy odzyskają kontrolę nad fotoradarami. Miał to być sposób na walkę z piratami drogowymi. Minął prawie rok, a nic się nie zmieniło.
– Odcinkowy pomiar prędkości w tunelu pod Południową Obwodnicą działa świetnie. Dlaczego nie rozszerzyć tego na całe miasto? – pyta radny Miasto Jest Nasze Jan Mencwel.
Tymczasem kierowcy tacy jak "MrBadass" wciąż czują się bezkarni. Czy dopiero tragedia zmusi władze do działania?
Napisz komentarz
Komentarze