Osiemdziesiąt jeden lat temu powstańcza Warszawa walczyła z Niemcami już od 3 tygodni. Wróg coraz bardziej dociskał polskie pozycje na Starym Mieście, które znalazło się w dużych tarapatach. Dowództwo podjęło decyzję, aby na pomoc tamtejszym Powstańcom ruszyły oddziały z Żoliborza. W dniach 20-22 sierpnia, pod dowództwem majora Alfonsa Kotowskiego „Okonia”, podjęto próbę zdobycia Dworca Gdańskiego, aby utworzyć naziemny korytarza do Starego Miasta. Do natarcia ruszyli żołnierze ze zgrupowań „Żyrafa”, „Żmija”, „Żaglowiec” i „Żniwiarz” należących do II Obwodu AK Żoliborz dowodzonego przez Mieczysława Niedzielskiego „Żywiciela”, a także Powstańcy z Kampinosu. Powstańcy dwukrotnie podejmowali szturm - w nocy z 20 na 21 i w nocy z 21 na 22 sierpnia.
Strategiczne miejsce powstańczej Warszawy
Ówczesny Dworzec Gdański wyglądał oczywiście zgoła inaczej niż dziś. Składał się z budynku stacyjnego, kilku torów kolejowych i baraków dla bezrobotnych stojących po stronie Żoliborza, w otoczeniu łąki. Dojście do tego terenu było wyjątkowo trudne, ponieważ Niemcy mieli gęsto rozstawione bunkry z karabinami maszynowymi, które pokrywały ogniem całe przedpole. Dodatkowo powstańcy byli ostrzeliwani nie tylko od strony samego dworca, lecz także przez pociąg pancerny oraz artylerię z Cytadeli.
Dworzec Gdański i okoliczne obiekty były wówczas jednym z najważniejszych punktów niemieckiego oporu, oddzielającym Żoliborz od Starego Miasta. Zdobycie tego rejonu mogło otworzyć drogę do połączenia walczących dzielnic i ułatwić koordynację działań powstańców. Dlatego dowództwo AK zdecydowało się na przeprowadzenie dwóch silnych natarć. Do walki ruszyło około 1300 żołnierzy, w tym ponad 900 „leśnych” z Grupy „Kampinos”, którzy przedarli się do Warszawy, by wesprzeć oddziały żoliborskie.
Niemcy byli zbyt silni. Powstańcy nie mieli szans
Mimo przewagi liczebnej Powstańców Niemcy doskonale przygotowali obronę. Dysponowali nie tylko silnymi umocnieniami i stanowiskami karabinów maszynowych, lecz także artylerią i pociągiem pancernym nr 75, który ostrzeliwał nacierających. W efekcie oba ataki zakończyły się niepowodzeniem. Relacje uczestników mówią o „krwawej łaźni”, o dramatycznym marszu wprost pod niemieckie karabiny maszynowe i ciężkich stratach zadanych oddziałom powstańczym.
– Udało nam się torować drogę i dotrzeć do torów, ale wtedy rozpętało się istne piekło. Niemcy otworzyli taki ogień, że nie było szans na dalsze działanie. Do tego doszedł ostrzał szrapnelami z Cytadeli. Żołnierze mieli wybór: albo oberwać odłamkami w plecy, albo podnieść się i dostać pod serię karabinów maszynowych. Oddziały, które miały wejść po nas i przejść przez tory, nigdy nie dotarły. Czekały na sygnał, że droga jest otwarta, ale przy takim ogniu nikt nie mógł wysłać łącznika. Może nawet próbowali iść, ale dojście było niemożliwe. Po dwóch czy trzech godzinach dostaliśmy rozkaz odwrotu - wspominał po latach Janusz Żelaski „Będzisz” ze Zgrupowania „Żmija”.
Szacuje się, że w tych walkach zginęło lub zostało rannych od 500 do 600 żołnierzy AK. Była to jedna z największych strat poniesionych w ciągu jednego starcia podczas całego Powstania. Klęska pod Dworcem Gdańskim zaważyła na dalszych losach Starówki. Brak możliwości połączenia z Żoliborzem przyczynił się do osamotnienia i ostatecznego upadku Starego Miasta.
Walki upamiętnione w kilku miejscach
Choć natarcia nie zakończyły się sukcesem, do dziś pozostają oczywiście symbolem determinacji i odwagi Powstańców, którzy mimo świadomości przewagi wroga podejmowali walkę w obronie swojego miasta.
Po zakończeniu wojny szczątki Powstańców, którzy polegli podczas walk o Dworzec Gdański, zostały przeniesione i złożone w kwaterze „Żywiciela” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. 29 września 1957 roku, dzięki staraniom Rady Narodowej dzielnicy Żoliborz, przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i generała Zajączka odsłonięto pomnik poświęcony poległym żołnierzom AK. Był to prosty głaz ustawiony na podeście. Kilkanaście lat później, w 1974 roku, monument wzbogacono o rzeźbę autorstwa Ireny Nadachowskiej, przedstawiającą kobietę trzymającą różę. Od 1994 roku znajduje się na nim napis:
W hołdzie bohaterskim żołnierzom Armii Krajowej oddziałów Powstańczych z Żoliborza i Starówki oraz partyzanckich z Puszczy Kampinoskiej i Nalibockiej poległym w natarciu na Dworzec Gdański w dniach 20 i 22 VIII 1944
Na cokole wyryto dodatkowo fragment wiersza Juliusza Słowackiego: „A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec”.
Pamięć o uczestnikach walk utrwalono także w innych miejscach. Na murze kościoła św. Marii Magdaleny przy ul. Wólczyńskiej 64 znajduje się tablica dedykowana żołnierzom Grupy „Kampinos”. Upamiętnia ona 900 partyzantów, w tym 450, którzy zginęli, niosąc pomoc Staremu Miastu w trakcie dwóch ataków na Dworzec Gdański w dniach 21 i 22 sierpnia 1944 roku.
W roku 2000, na fasadzie trybuny głównej stadionu Polonii Warszawa odsłonięto kolejną tablicę. Upamiętnia ona Powstańców z batalionów „Zośka” i „Czata 49” ze Zgrupowania „Radosław”, którzy 22 sierpnia polegli na terenie stadionu podczas drugiego natarcia.
Napisz komentarz
Komentarze