W czwartek rozpoczęła się trzydniowa, 20. edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa. Na stadionie Legii, jak co roku, przyjechała najlepsza reprezentacja browarów kraftowych z całej Polski. W sumie zaprezentują ok. 1300 piw, z czego aż 300 to premiery, uwarzone specjalnie na to wydarzenie. Festiwal potrwa do soboty - włącznie.
- WFP jest wizytówką polskiego rzemiosła. Gdyby nie wielki ogień pasji, który płonie w sercu piwowarów, nie byłoby nas tu. A tym razem przebijamy wszystko, co zrobiliśmy do tej pory - mówił Paweł Leszczyński, organizator festiwalu na konferencji poprzedzającej wydarzenie.

Jak słyszymy, festiwal stał się miejscem, do którego pielgrzymują miłośnicy kraftu z całej Polski, a także ze świata. Zapowiedziały się grupy zorganizowane z kilku krajów, m.in. Wielkiej Brytanii, Francji czy Izraela, a także z Japonii, Australii czy USA.
- Już teraz wiemy, że będzie ponad dwustu gości zza granicy. Cieszy nas to, że coraz bardziej pozytywnie widzą Warszawę. Są pod gigantycznym wrażeniem tego, co tutaj zastają. Zbierają szczęki z ziemi - mówił Paweł Leszczyński, organizator Warszawskiego Festiwalu Piwa.
Festiwal w cieniu dyskusji
Wydarzenie toczy się obok ogólnopolskiej dyskusji dotyczącej alkoholu i ograniczeń związanych z jego sprzedażą. Jednak jak słyszymy od organizatorów, przykładają oni sporą wagę do tego, żeby na festiwalu nie było osób pijanych, ani nie dochodziło do sytuacji niebezpiecznych. Impreza skierowana jest - jak słyszę - raczej do miłośników kraftu, którzy chcą się spotkać ze znajomymi, a nie dla osób, które ubolewają nad nocnym zakazem sprzedaży alkoholu w Warszawie.
- Możliwość sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych uważamy za nonsens. Powinien stamtąd zniknąć. Alkohol jest problemem, nie zamiatamy tego pod dywan, a wręcz uwypuklamy to. Każdy, kto nas odwiedzi dostanie porcję dobrych rad od Stowarzyszenia Od Do, które zajmuje się terapią DDA i tematem uzależnień. Nie mówimy, że alkohol to coś, co rozwiąże twój problem. WFP to nie tylko piwo, zapraszamy wszystkich tych, którzy - tak jak ja - nie piją zbyt dużo alkoholu. Mamy masę atrakcji - mówił nam kilka miesięcy temu Michał Lassota, współorganizator Warszawskiego Fesitwalu Piwa.
Zmiana społeczna, polegająca na tym, że jako społeczeństwo pijemy coraz mniej alkoholu, widoczna jest także na festiwalu. - Niektóre browary już teraz sprzedają więcej piw bezalkoholowych niż alkoholowych - mówią nam organizatorzy. W sumie podczas tej edycji dostępnych będzie prawdopodobnie nad sto piw 0 proc.
Napisz komentarz
Komentarze