Nowy most, dwa węzły i 3 zamiast 2 pasów ruchu. W piątek drogowcy otworzyli niecałe dziesięć kilometrów (9,7 km) drogi ekspresowej S7, na północ od Warszawy, między Czosnowem a Modlinem. Wcześniej była tu stara „siódemka”, węższa i miejscami szalenie niebezpieczna, z powodu m.in. przejść dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej (kierowcy pędzili tam często znacznie powyżej 100 km/h).
Teraz na drodze obowiązuje ograniczenie do 120 km/h. Kierowcy mają też szerokie, bezpieczne pasy oraz wygodne węzły zjazdowe, w tym na lotnisko Warszawa-Modlin. Przebudowano również most. "Konstrukcja mostu na Wiśle w Zakroczymiu została uzupełniona o chodnik (w kierunku Warszawy) i ścieżkę rowerową (w kierunku Gdańska). Powstały drogi równoległe do obsługi przyległego terenu, wiadukty, urządzenia ochrony środowiska i bezpieczeństwa ruchu drogowego" - informuje GDDKiA.
Wspomniany odcinek zbudował Budimex za blisko 600 mln zł.
Co z pozostałymi odcinkami S7?
„Ekspresówka” w kierunku Gdańska wciąż ma luki. Brakuje wyjazdu z Warszawy, który na pewno nie powstanie w tej dekadzie. Nie ma też odcinka Kiełpin – Czosnów, a jego budowa zaplanowana jest na lata 2025-2027, co oznacza, że wkrótce powinny ruszyć pierwsze prace.
Następnie, za odcinkiem Modlin-Czosnów, są dwa kolejne, które powinny być już gotowe. Wykonawcy dążą jednak do przesuwania terminów. I tak, do miejscowości Załuski powinniśmy dojechać pod koniec roku (zaawansowanie prac 93 proc.), natomiast do Płońska zgodnie z aneksem do kontraktu dopiero w marcu 2026 (zaawansowanie 82 proc.).
Urzędnicy próbują te terminy nieco skrócić. W sierpniu minister infrastruktury Dariusz Klimczak, wizytując budowę, mówił tak: - Mobilizujemy wykonawców, by trasa główna na wszystkich trzech odcinkach była przejezdna jeszcze w tym roku.












Napisz komentarz
Komentarze