Mieszkańcy Wilanowa codziennie muszą poruszać się chodnikiem o szerokości krawężnika na ulicy Sytej, przeciskają się oni przy tym pomiędzy słupem energetycznym a ruchliwą jezdnią. Problem znany jest w tej okolicy od kilkunastu lat, jednak miasto wciąż nic nie robi, by naprawić tę sytuację. Sprawy w swoje ręce wziął dzielnicowy radny z Lewicy Daniel Kość.
- W pewnym miejscu ten chodnik się po prostu urywa przez to, że płot się w niego wcina. Wtedy chodnik zwęża się do szerokości jednego krawężnika. Jeszcze w dodatku stoi tam słup energetyczny, co znacznie utrudnia przejście przez ulicę Sytą. Do tego jest tam bardzo ostry zakręt, samochody wypadają tak naprawdę z tego zakrętu, prosto na to miejsce, więc gdy ktoś wychodzi na jezdnię, żeby pokonać tę trasę, to samochód go absolutnie nie widzi, zwłaszcza że ulicą Sytą z ogromną prędkością poruszają się duże samochody ciężarowe, piaskarki, szambiarki, co jest naprawdę bardzo niebezpieczne – mówi nam Daniel Kość.
„Tragedia w tym miejscu jest kwestią czasu”
Szerszy chodnik jest po drugiej stronie ulicy, jednak w okolicy nie ma przejścia dla pieszych, które pozwoliłoby się tam bezpiecznie dostać. „Jeśli jest jakiś rodzic z dzieckiem w wózku, to jest to bardzo niebezpieczne, zwłaszcza że auta tam się poruszają z naprawdę dużą prędkością” – mówi nam radny.
Jak mówi radny, dociera do niego wiele sygnałów od mieszkańców okolicy, którzy pokonują ten odcinek, by dostać się, choćby do przystanku autobusowego. Z tego powodu powstała petycja, pod którą podpisało się ponad 200 osób. Trafiła ona do Zarządu Dróg Miejskich. „Konieczne jest podjęcie natychmiastowych działań w celu poprawy infrastruktury i zapewnienia mieszkańcom bezpiecznych warunków poruszania się” – czytamy.

Daniel Kość zaznacza, że te działania mają charakter prewencyjny. Jego zdaniem trzeba działać szybko, bo tragedia w tym miejscu jest kwestią czasu.
- Było tam mnóstwo incydentów, gdzie było bardzo blisko tego wypadku. Nie chodzi już o taką fanaberię, żeby przejść na drugą stronę ulicy, tylko to jest naprawdę bardzo niebezpieczne miejsce. Uważam, że to jest jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w całym Wilanowie – mówi nam Daniel Kość.
Pomimo kilku interpelacji w tej sprawie oraz petycji prac przy Sytej nadal nie widać na horyzoncie. „Jest kompletny niedasizm w tym zakresie” – słyszymy.
Napisz komentarz
Komentarze