O 13:30 w czwartek Straż Pożarna dostała wezwanie na ul. Mianowskiego. Jak twierdzi dyżurujący oficer prasowy, zdarzenie nie było bardzo niebezpieczne. W okolicy spadł stary, spróchniały fragment drzewa i strażacy mieli je usunąć. Podczas interwencji wóz strażacki utknął między zaparkowanymi nielegalnie po obu stronach jezdni autami.
- Na tych wąskich drogach osiedlowych parkują samochody, przez co większe wozy Straży Pożarnej mają problem w przemieszczaniu się wzdłuż budynku. Potrzebujemy się tam przemieszkać, aby dostać się do Państwa mieszkań, domów i wszędzie tam, gdzie jesteśmy wzywani – informują strażacy.
Jeszcze przed przyjazdem strażaków mieszkańcy prosili o pomoc Straż Miejską. Jak informuje organizacja Stop Cham Warszawa, która przeciwdziała „patoparkowaniu”, funkcjonariusze byli wzywani na ul. Mianowską o 12:32 i 13:51. Ich zdaniem zgłoszenia o problemie wpływają do Straży Miejskiej regularnie od dawna. Dodają, że gdyby Straż Miejska reagowała sprawniej na zgłoszenia, zamiast po długim czasie, to wóz Straży Pożarnej nie miałby problemów z przejazdem w sytuacji alarmowej.
- Niestety jest to codzienność, a nie wyjątek, kiedy mieszkańcy muszą liczyć się z długim czasem oczekiwania na patrol Straży Miejskiej w sytuacji zgłaszania zauważonych sytuacji łamania prawa, często zagrożenia – opowiada nam organizacja Stop Cham Warszawa.
Zdaniem Stop Cham brak interwencji ze strony Straży Miejskiej wynika z braków w funduszach. Twierdzą, że strażnicy mają nie wyrabiać się ze swoimi obowiązkami, a nieobsadzonych 300 wakatów to zwyczajnie za dużo.
- Straż Miejska jest niewydolna, bo ma od lat blisko 300 wakatów - początkującym Strażnikom proponuje się pensję niższą niż w supermarketach, więc nie jest to atrakcyjna propozycja. Niedawno złożyliśmy wniosek do Prezydenta Trzaskowskiego o dofinansowanie Straży Miejskiej, bo sytuacja jak widać jest tragiczna, jednak niestety kilka dni temu dostaliśmy odpowiedź odmowną – dodaje organizacja.
Już wcześniej władze miasta były pytane przez mieszkańców o problem z autami, które parkują „gdzie popadnie”. Prezydent Rafał Trzaskowski podczas spotkań przedwyborczych w lutym tego roku tłumaczył, że problem jest nagminny, ale miasto nie jest w stanie z tym nic więcej zrobić.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie parkują, gdzie popadnie. Niestety tych miejsc jest dużo. Gdybyśmy chcieli reagować na każdą tego typu sytuację, to straż miejska musiałaby zajmować tylko i wyłącznie tym – tłumaczył Rafał Trzaskowski podczas spotkania z mieszkańcami na Żoliborzu.
W Radzie Miasta czeka na rozpatrzenie wniosek Stop Cham o dofinansowanie Straży Miejskiej. - Liczymy, że radni, jako członkowie organu kontrolnego wobec Prezydenta, przychylą się do naszej propozycji – dodaje Stop Cham Warszawa.
Poprosiliśmy o komentarz Straż Miejską, jednak wciąż czekamy na odpowiedź.
Napisz komentarz
Komentarze