Reklama

Dłuższe czerwone światło dla pieszych. Nowa organizacja ruchu na Andersa i Anielewicza może prowadzić do większej liczby wypadków?

Piesi na skrzyżowaniu Andersa i Anielewicza będą czekać na zielone światło coraz dłużej – po zmianach zaplanowanych na ten rok czas oczekiwania wydłuży się prawie dwukrotnie. Problem w tym, że nikt nie ma zamiaru tyle czekać. Piesi, którzy spieszą się na tramwaj, nagminnie przechodzą tam na czerwonym świetle.
Skrzyżowanie ul. Anielewicza, ul. Świętojerskiej i ul. Andersa.

Źródło: ZDM

Czekanie na zielone światło wydłuży się prawie dwukrotnie. Czy piesi naprawdę będą bardziej przestrzegać przepisów?

Piesi muszą przygotować się na dłuższe oczekiwanie na światłach przy skrzyżowaniu Andersa i Anielewicza. Nowa organizacja ruchu, która ma zostać wdrożona w tym roku, może nie tylko utrudnić życie pieszym, ale także – paradoksalnie – zwiększyć liczbę niebezpiecznych sytuacji. Czas oczekiwania na zielone światło z 56 sekund wydłuży się do nawet 101 sekund.

- Nie popieram oczywiście przechodzenia na czerwonym świetle, ale ludzie spieszący się na tramwaj nie będą tyle czekać i będą przechodzić na czerwonym. To może doprowadzić do kolejnych tragedii – ostrzega śródmiejska radna Zofia Piotrowska z partii Razem.

Piesi czekają, tramwaj odjeżdża

Na przejściu dla pieszych w stronę Centrum od 2019 roku doszło do czterech wypadków z udziałem pieszych, w tym jednego śmiertelnego. Wszystkie miały miejsce, gdy piesi wchodzili na czerwonym świetle. Mimo to Zarząd Dróg Miejskich i Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym planują wdrożyć rozwiązanie, które... jeszcze bardziej wydłuży czas oczekiwania na zielone.

Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym wyliczyło, że w godzinach szczytu piesi będą musieli czekać na przejściu nawet 101 sekund. Dla porównania – obecnie czekają 56 sekund. W praktyce oznacza to, że wielu z nich nie zdąży złapać tramwaju i zdecyduje się na ryzykowne przejście na czerwonym świetle. 

– Nie zmusimy ludzi, żeby się nie spieszyli. Wydłużenie czasu oczekiwania tylko zwiększy liczbę niebezpiecznych zachowań – podkreśla radna Zofia Piotrowska.

Urząd: "To poprawi bezpieczeństwo" – ale czy na pewno?

ZDM i Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym argumentują, że zmiana organizacji ruchu zwiększy bezpieczeństwo, ponieważ wyeliminuje kolizje między autami a pieszymi. Biuro zapewnia, że dodatkowa faza świateł dla skręcających w lewo kierowców sprawi, że manewr ten będzie odbywał się bez konieczności ustępowania pierwszeństwa pieszym.

– Warunki ruchu nie powinny się pogorszyć, a skrzyżowanie będzie drożne. Nowa sygnalizacja będzie działać w trybie adaptacyjnym, dostosowując się do natężenia ruchu – zapewnia Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym.

Jednak jak wskazują krytycy, takie rozwiązanie nie bierze pod uwagę realnych zachowań pieszych. – Nie ma żadnych dowodów na to, że piesi będą bardziej przestrzegać przepisów, jeśli każemy im czekać niemal dwa razy dłużej – mówi Piotrowska.

Alternatywne rozwiązania?

Radna zwraca uwagę, że zamiast komplikować programy sygnalizacji, lepszym rozwiązaniem byłoby całkowite usunięcie lewoskrętu. Pełne skrzyżowanie, bez torowiska tramwajowego, znajduje się zaledwie 350 metrów dalej przy ul. Bonifraterskiej, a jego wykorzystanie mogłoby skrócić czas oczekiwania na światłach dla wszystkich.

– Zamiast poprawiać bezpieczeństwo, Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym tylko komplikuje sytuację. To nie piesi powinni dostosowywać się do sygnalizacji, ale sygnalizacja do ich naturalnych zachowań – podsumowuje Piotrowska.

Na razie algorytm sterowania sygnalizacją i zmienne logiczne nie zostały jeszcze zatwierdzone przez Biuro. Czy urzędnicy zmienią zdanie, zanim nowa organizacja ruchu zacznie obowiązywać? Póki co, nic na to nie wskazuje.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama