W czwartek, 5 czerwca, Kolektyw Przyjaźń opublikował w mediach społecznościowych dramatyczny post: "Ciao, eksmisja na Osiedlu Przyjaźń 47. Przyda się każde wsparcie". Do wpisu dołączono zdjęcie policjantów przed drewnianym domkiem. Sprawa szybko wzbudziła emocje, ale ratusz stanowczo zdementował doniesienia o eksmisji.
– Nie ma żadnych eksmisji lokatorów lub mieszkańców osiedla. Działania Zarządu Mienia podejmowane są wyłącznie w stosunku do nielegalnie przebywających tam osób – podkreśla Monika Beuth, rzeczniczka stołecznego ratusza.
Co się dzieje w domku nr 47?
Domek nr 47 do ubiegłego roku pełnił funkcję akademika. Po przejęciu nieruchomości przez Zarząd Mienia Skarbu Państwa żadna uczelnia nie zdecydowała się na dalsze wynajmowanie pokoi ze względu na zły stan techniczny budynku.
– W budynku jest 17 pokoi. Z 13 pokoi studenci już się wyprowadzili, ale w 4 pozostałych wciąż przebywały osoby – powinno ich być maksymalnie pięć – wyjaśnia Beuth.
Podczas rutynowej kontroli okazało się jednak, że w domku nielegalnie zamieszkało kilkanaście osób. Zarząd Mienia wezwał policję, by pomogła w wylegitymowaniu osób przebywających tam bez prawa.
- Przybyliśmy na miejsce na prośbę pracowników miasta. Nasze czynności polegały tylko na zapewnieniu bezpieczeństwa na miejscu - informuje oficer prasowa bemowskiej policji nadkom. Marta Sulowska.
W komentarzach pod postem Kolektywu Przyjaźń pojawia się wiele wzmianek sugerujących, że to celowe działanie miasta - chcą pozbyć się tzw. "squottersów", czyli osób, które szukają schronienia w opuszczonych budynkach. Często są to osoby, których nie stać na prywatny najem, ale nie kwalifikują się do uzyskania mieszkań komunalnych.
Przypominamy tekst dot. sytuacji młodych i zajmowaniu przez nich pustostanów:
Przyszłość Osiedla Przyjaźń
Osiedle Przyjaźń powstało w 1952 roku dla budowniczych Pałacu Kultury i Nauki. Przez lata służyło studentom, ale po przejęciu przez miasto w 2024 roku stało się jasne, że wymaga gruntownej rewitalizacji.
Minister nauki Dariusz Wieczorek zapowiedział projekt modernizacji osiedla, który ma kosztować 200-300 mln zł. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski popiera inicjatywę, a w planach jest również konkurs architektoniczny na zagospodarowanie terenu.
Tymczasem wiele budynków jest w tragicznym stanie – zniszczone ściany, pleśń. Miasto chce przywrócić dawny blask osiedlu, ale najpierw musi uporać się z „problemem” nielegalnych lokatorów.
Napisz komentarz
Komentarze