Reklama

Zakamarki Pałacu Kultury i Nauki. Mija 70 lat od jego powstania

W tym roku przypada 70. rocznica powstania Pałacu Kultury i Nauki. Mimo tła historycznego budynek wzbudza podziw swoją monumentalnością i bogato zdobionymi pomieszczeniami. Eksperci opowiadają o tym, co kryją zakamarki zabytku.
Zakamarki Pałacu Kultury i Nauki. Mija 70 lat od jego powstania
70. rocznica Pałacu Kultury i Nauki

Źródło: Raport Warszawski

Z okazji 70-lecia powstania Pałacu Kultury i Nauki miasto Warszawa przygotowało różne atrakcje. Wieczorem 22 lipca można za darmo wejść na taras widokowy. Gmach będzie specjalnie oświetlony. W programie obchodów przewidziano m.in. koncerty i wernisaż fotograficzny. Pisaliśmy o tym tutaj.

Najwyższy zabytek

Pałac Kultury i Nauki to najwyższy zabytek w Europie. Budynek ten został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego decyzją z dnia 2 lutego 2007 r. A o ten zabytek dbają pracownicy różnych zawodów.

– Mamy własną stolarnię oraz panie, które tam pracują; mamy panie sztukatorki; mamy tutaj szereg fachowców, którzy dbają o pałac. (…) Jest tutaj zespół przypisany do pałacu, nie trzeba nikogo prosić z zewnątrz. Oczywiście przy większych inwestycjach potrzebujemy wsparcia ekip zewnętrznych, natomiast codzienne życie Pałacu jest jak najbardziej zapewnione przez dział techniczny, który liczy kilkadziesiąt osób – mówiła w rozmowie z Raportem Warszawskim Dorota Zmarzlak, członek zarządu PKiN.

Wymogi zabytku

Wiele prac w zabytkowym budynku wymaga konsultacji eksperckich.

– Bycie funkcjonalnym zabytkiem – bo to jest budynek biurowy, mieszczący jednostki kultury, przez który dziennie przewija się kilka tysięcy ludzi – jak najbardziej utrudnia (dbanie o niego – przyp. red.), ponieważ każde przysłowiowe wbicie gwoździa musi być ustalone z konserwatorem. Czasem bardzo długo szukamy rozwiązań, które zadowolą obydwie strony, bo w takich zabytkowych budynkach trudno na przykład dostosować się do wymagań przeciwpożarowych, czy wymagań osób z niepełnosprawnościami – wskazała Zmarzlak.

W Pałacu swoje biura lub siedziby mają różne instytucje bądź też akademie. Ich działalność również napotyka nieraz na utrudnienia w związku z przepisami rejestru zabytków.

- Jest tutaj wiele utrudnień związanych z tym, że ten budynek żyje, ale też trochę o to chodzi, że on ma funkcjonować, więc wspólnie z naszymi najemcami radzimy sobie z tymi utrudnieniami – zapewniła członkini zarządu.

Remont Sali Kongresowej

Remonty pomieszczeń również wiążą się ze specjalnymi restrykcjami. Obecnie największym przedsięwzięciem w Pałacu jest renowacja Sali Kongresowej, która została zamknięta w 2014 roku. Planowany koszt miał wynieść 100 mln zł, ale z czasem znacznie wzrasta. W 2023 roku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał umowę na modernizację, opiewającą na blisko 400 mln zł. Prace miałyby się zakończyć w 2026 r., ale stoi to pod znakiem zapytania ze względu na znajdujący się tam azbest. Jak oceniła członkini zarządu, prace w Sali Kongresowej są „w pełnym pędzie”. 

- Ekipa pracuje tam bardzo intensywnie. Takim utrudnieniem, który na początku napotkaliśmy, to ogromna ilość azbestu, dużo większa niż mieliśmy w planach, więc wydobycie tak dużej liczby ton azbestu na pewno finalnie wpłynie na termin realizacji inwestycji, ale prace trwają bardzo intensywnie – powiedziała Zmarzlak.

Jak przekazała, „cały czas obowiązuje pierwotny harmonogram – koniec 2026 roku”, ale „raczej on ulegnie zmianie”. 

Zapowiedziała też, że będzie szansa na zwiedzenie Sali jeszcze przed jej oficjalnym otwarciem.

- Na pewno w którymś momencie zaprosimy media i pokażemy, jak wygląda Sala Kongresowa, ale poczekamy na troszkę bardziej zaawansowany etap. Poczekamy na zdjęcie rusztowań właśnie po to, żebyście mogli państwo zobaczyć mnóstwo ciekawych detali. Pamiętajmy też, że (…) to jest remont dużego kawałka Pałacu, bo remontujemy tam sześć kondygnacji – sale konferencyjne, zaplecza; remontujemy klub muzyczny Miraż pod Salą Kongresową, więc to nie jest tylko sala, ale jest remontowanych sześć pięter – wyjaśniała członkini zarządu PKiN.

Jak dodała, „cały czas jest prowadzona odnowa pałacu”. 

– To jest jeden wielki niekończący się remont. (…) Wymieniamy podłogi. Panie sztukatorki pracują prawie w trybie ciągłym, bo te sale są cały czas używane, w związku z tym się niszczą. W tym roku odnowiliśmy attyki przy Teatrze Dramatycznym, więc tutaj cały czas dzieje się jakaś rewitalizacja przestrzeni – podkreśliła.

Wnętrza PKiN

W Pałacu można dostrzec wiele elementów dekoracyjnych. Część konstrukcji jest wykonana z polskiego marmuru. Podziwiać je również mogli dziennikarze podczas wizyty po zabytkowych przestrzeniach w towarzystwie ekspertów jeszcze przed obchodami 70-lecia powstania budynku.

– To, co jest dla nas najcenniejsze, to że do projektowania tych wnętrz zaproszono polskich artystów, ceramików, architektów wnętrz, metaloplastyków, snycerzy — zaznaczył Krzysztof Mordyński, kustosz w Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego.

– Jeśli chodzi o detale, to na pewno musieli konsultować się z zespołem Lwa Rudniewa, ale rzeczywiście mieli możliwość własnego rozkwitu, własnych pomysłów artystycznych, bo one były akceptowane – powiedział w rozmowie naszą redakcją.

Jak wyjaśniał, „one były akceptowane dlatego, że to jest sztuka dekoracyjna”. 

– Socjalizm w sztuce może nam się kojarzyć właśnie z taką doktryną, ze ścisłym panowaniem nad artystą, aż do jego zniewolenia. Natomiast tutaj, to jest bardzo ważne, jest mało treści ideologicznych. To jest po prostu sztuka dekoracyjna i to dobrze wykonana sztuka dekoracyjna, bo jak najbardziej akceptowana w tych socjalistycznych mniejszościach – dodał historyk sztuki.

Wnętrza Pałacu Kultury i Nauki (fot. Raport Warszawski)

Jak ocenił Mordyński podczas wizyty w PKiN, „każdy detal jest wysmakowany”.

- Na obu krańcach sali marmurowej są przepiękne żyrandole. Oczywiście można powiedzieć, że żyrandol jest pełen przepychu, zaprojektowany przez Halinę Jastrzębowską-Sigmund i jej zespół – mówił ekspert.

Jak wskazał, projektantka żyrandoli to córka Wojciecha Jastrzębskiego, który w stylu art déco projektował wnętrza gmachu dzisiejszego Ministerstwa Edukacji na Alei Szucha.

Mordyński w rozmowie z naszą redakcją odniósł się do kwestii materiałów użytych do wybudowania Pałacu.

Masywność tych materiałów nie była jakąś oznaką tej potęgi radzieckiej; że władza radziecka chciała jakoś przekazać tą potęgę. Także sam rozmiar pałacu wystarczył urbanistycznie. Natomiast wewnątrz, to już była troszeczkę inna historia. Wewnątrz to po prostu miało oddziaływać na wchodzącego człowieka do środka. To już bardziej była taka kwestia, że chcemy, aby ten wielki gmach, do którego wchodzimy, nie zawalił się nam jednak na głowę, i żeby to przypominało coś trwałego jak zamek – wyjaśniał historyk sztuki.

Styl dekoracyjny

Mordyński zwrócił uwagę, że „żyrandole – złożone z trzech wieńców z lampkami – symetrycznie się układają z liśćmi dębu”. Jak wyjaśniał, „forma żyrandola oddaje też kolisty kształt posadzki”. Wskazał też na stiuki z roślinnymi dekoracjami. 

- To wszystko jest tak stworzone, żeby grało w jednej drużynie; żeby tworzyły się różne poziomy. (…) Te trzy formy współgrające ze sobą tworzą właśnie taki wysmakowany zestaw – dodał historyk sztuki.

Jak też tłumaczył, projekty miały nawiązywać do stylu empire. W tym kontekście przywołał żyrandole i kandelabry „wykonane z myślą o naśladowaniu albo właśnie o wzbogacaniu tradycji, o odwoływaniu się do niej”. Jak wskazał Mordyński, do jednego z pomieszczeń, które „miało być wnętrzem klasycystycznym, postanowiono dodać bogate empirowe kandelabry w formie świeczników”. 

Empire to jest styl z czasów cesarstwa Napoleona Bonaparte, dla Rosji to będzie Aleksander I, a dla nas to będzie Królestwo Polskie – dodał.

Dawna restauracja i nietypowe lustra

Historyk sztuki zwrócił też uwagę na mnogość wnętrz oraz na różne kształty wnętrz.

– To też jest bardzo istotna cecha artystyczna i funkcjonalna, dlatego że to pozwala na organizowanie różnych części tej samej uroczystości w różnych wnętrzach – wskazał.

W jednej z sal Pałacu znajdowała się niegdyś restauracja Trojka. Mordyński zauważył, że głos w tym pomieszczeniu roznosi się w inny sposób niż w sali marmurowej, „gdzie roznosił się po ścianie”. Sufit w sali restauracyjnej „ma przypominać renesans” oraz być może ma się odwoływać do kasetonów na Wawelu. Znajdują się tam również „nisko zawieszone żyrandole”.

W głębi pomieszczenia znajduje się dekoracja ze szkła i metalu. 

- To dekoracja, która sprawia, że światło się odbłyskuje, trochę się odbija. Chodzi o to, żeby to długie wnętrze wydawało nam się bardziej przestronne. Z jednej strony mamy okna na dziedziniec wewnętrzny. Po drugiej stronie można byłoby dać proste lustra i one dawałyby większą przestrzeń, ale zdecydowano się na taki bardziej rzadki element po to właśnie, żeby było ciekawie – mówił historyk sztuki.

Sala restauracyjna (fot. Raport Warszawski)

Windziarki

Jednym z charakterystycznych punktów budynku jest taras widokowy na 30. piętrze, na które można wjechać windą o złotym kolorze nawiązującym do socrealizmu. Niegdyś wśród pracowników można było spotkać windziarki, które wybierały piętro dla gości.

– Panie windziarki w pięknych mundurach są wspominane przez niektórych naszych gości z wielkim sentymentem. Teraz pań windziarek nie ma. Po wymianie wind na nowoczesne jeżdżą same w 19 sekund i dowożą gości na 30. piętro – powiedziała Zmarzlak.

Na 31. piętrze znajduje się też wystawa z eksponatami, które upamiętniają odbywające się tam niegdyś wydarzenia. Do zbioru należą m.in. uniformy windziarek.

– Panie sobie siedziały na krzesełkach, miały podnóżki i regulowały ruchem. Oczywiście wiedziały, ile osób powinno wejść, a ile wyjść – opowiadał naszej redakcji Jerzy Kopytowski, pracownik zarządu PKiN.

Jak wskazał, „te stanowiska funkcjonowały do czasów pandemii”.

– Tak naprawdę pandemia nas zmusiła w pewnym sensie, żeby te windy stały się bezobsługowe. Nie wróciły (po pandemii – przyp. red.) dlatego, że rzeczywiście z punktu widzenia logistyki, to jest dużo prostsze, łatwiejsze i tańsze. Windy po prostu jeżdżą bez obsady, której nie trzeba zatrudniać – wyjaśniał. 

Kopytowski, doprecyzował też, że pałacowe windy w rzeczywistości nie są złote. – Tak się mówi „złote windy”, natomiast po prostu one są pozłacane, bo muszą być efektowne – dodał.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama