Reklama

Nowy Jedwabny Szlak przetrwał dwa dni. PKP Cargo ma problemy

Inicjatywa Nowego Jedwabnego Szlaku szybko została zrewidowana przez rzeczywistość. Kilka dni temu z Warszawy odjechał pierwszy polski pociąg towarowy do Chin. Miał to być jeden z wielu kursów, na których PKP Cargo zarobiłaby miliony euro. Jednak wczoraj premier Donald Tusk podjął decyzję o zamknięciu granicy z Białorusią. Połączenie funkcjonowało całe dwa dni.
Nowy Jedwabny Szlak przetrwał dwa dni. PKP Cargo ma problemy
Pierwszy pociąg z Warszawy do Henan wyjechał w poniedziałek, 8 września.

Autor: Jakub Szyda

Źródło: UM Warszawa

Nowy Jedwabny Szlak zamknięty po dwóch dniach 

W poniedziałek 8 września z Warszawy odjechał pierwszy pociąg towarowy w kierunku Chin. Miała to być inauguracja inicjatywy Nowego Jedwabnego Szlaku, na której uczestniczyli dygnitarze z Polski i Chin, m. in. Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego oraz Lu Shan, ambasador ChRL w Polsce.

Z warszawskiego terminala PKP Cargo Connect, polska lokomotywa w kierunku prowincji Henan ruszyła z aż 50 kontenerami na wagonach. Każdy zawierał ładunek o uśrednionej wartości 30 tys. euro. Tym samym pierwszy kurs przewoził ponad 1,5 mln euro wszelakiego sprzętu, mebli czy akcesoriów. 

– Dzisiejsze wydarzenie pokazuje ogromny potencjał współpracy międzynarodowej. Wspólne projekty infrastrukturalne, takie jak ten PKP Cargo Connect i chińskich partnerów, mają realny wpływ na gospodarkę, przyciągają inwestorów i wzmacniają pozycję Polski na mapie globalnego handlu – mówił w poniedziałek marszałek Adam Struzik.

To połączenie zdaniem dyrekcji PKP Cargo miało otworzyć przed polską gospodarką nowe możliwości rozwoju. Pozwoliłoby także samemu PKP utrzymać pozycję w międzynarodowym łańcuchu logistycznym. Prowincja Henan, w której mieszka aż 100 mln osób, byłaby bramą do Chin dla europejskich produktów. Bowiem z usługi polskiego przewoźnika korzystałyby także firmy z Litwy, Niemiec czy Czech.

Kontrowersje wzbudziła trasa pociągu

Polskie pociągi w drodze do Chin muszą przejechać przez terytorium Białorusi, Rosji i Kazachstanu. Terminal w Małaszewiczach jest jednym z kluczowych elementów trasy. To wzbudziło kontrowersje,  o czym pisaliśmy już kilka dni temu. Teraz te wątpliwości się sprawdziły. 

Sytuacja międzynarodowa wzięła tym razem górę nad zyskami. W związku z rozpoczynającymi się w najbliższy piątek wielkimi manewrami wojskowymi Rosji i Białorusi, czyli Zapad 2025, premier Donald Tusk zdecydował o czasowym zamknięci granicy z naszym wschodnim sąsiadem. Tyczy się to również tranzytu kolejowego.

Na szczęście dla PKP Cargo pierwszy pociąg był już na terenie Białorusi, kiedy zamknięto granice, i będzie dalej jechał wyznaczoną trasą. Pod znakiem zapytania stanęły jednak następne kursy. W samym wrześniu wyjechać miały jeszcze dwa takie pociągi.

- Jeśli zamknięcie granicy byłoby długotrwałe, będzie to miało negatywny wpływ na realizację przewozów Nowym Jedwabnym Szlakiem. Obecnie obsługa kontraktów tym szlakiem odbywa się prawie wyłącznie przez Białoruś i przejście Brest/Terespol Gr i terminale w Małaszewiczach — odpowiada nam Julita Sołtysiak, zastępca dyrektora Biura Promocji i Komunikacji PKP Cargo S.A.

Niewywiązywanie się z podpisanej niedawno umowy może sporo kosztować polskiego przewoźnika. PKP Cargo zapewnia jednak, że ma przygotowane alternatywne trasy, aby móc wypełniać kontrakty. Jeśli wschód pozostanie dla nas zamknięty, ostatni atak rosyjskich dronów na Polskę raczej nie napawa optymizmem, pociągi z towarami pojadą trasą południową.

- Dłuższe zamknięcie przejścia może spowodować przeniesienie transportu kontenerowego do korytarza przez Kazachstan, Morze Kaspijskie, Morze Czarne na południe Europy albo przez Turcję - dodaje Sołtysiak.

W miejscu tym warto zadać pytanie — dlaczego z ów korytarza nie można było skorzystać na samym początku? Odpowiedź nasuwa się sama — trasa przez Rosję i Białoruś jest szybsza i tańsza, co przekłada się bezpośrednio na generowane zyski. Lecz czy w obliczu wojny hybrydowej z Moskwą, Warszawa powinna prowadzić „buisness as usual”? Ostatnie naloty dronów pokazują, że raczej nie. Pozostaje mieć nadzieję, że nasz pociąg bezpiecznie do Chin. Przed nim jeszcze cała Rosja.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama