Reklama

Akademik w Warszawie na wagę złota. Cztery minuty na rejestrację, 2 tys. zł za pokój

Walka o miejsce w akademiku przypomina wyścig, w którym decydują sekundy. Na SGH o 80 miejsc walczyło 260 osób. Tymczasem uczelnie uspokajają: sytuacja jest lepsza niż przed laty. Ale czy na pewno? Nowe „luksusowe” akademiki kosztują tyle, co wynajem na rynku, a studenci masowo wybierają jedynki, rezygnując z życia towarzyskiego za murami. Zaglądamy do warszawskich domów studenta w przededniu nowego roku akademickiego.
Pokój 2-osobowy w akademiku
Pokój 2-osobowy w akademiku

Źródło: SGGW

Wyścig z czasem na SGH. Cztery osoby na jedno miejsce

SGH podaje suchy komunikat, który kryje dramat setek osób. Komisja ds. Akademików rozpatrzyła wnioski o miejsce na rok 2025/26 dla pierwszorocznych licencjatów. Do rozdysponowania było 80 miejsc. Zarejestrowano 260 wniosków. 

  • 6 miejsc przyznano osobom z orzeczeniem o niepełnosprawności, sierotom i półsierotom.
  • Pozostałe 74 trafiły do osób mieszkających powyżej 40 km od uczelni, według kolejności zgłoszeń.

Kluczowa okazała się godzina 9:04:39. To moment, w którym pula miejsc się wyczerpała. Wszyscy, którzy kliknęli „wyślij” choćby sekundę później, usłyszeli „nie”. Dodatkowo 19 osób pomyliło tury rekrutacyjne. Dla niektórych szansą ma być dodatkowa tura na przełomie września i października, uruchomiona dla ofiar zmian w przepisach dotyczących certyfikatów językowych.

Spokój na SGGW i Politechnice

Pytam rzecznika SGGW, dr. inż. Krzysztofa Szwejka, czy tam wciąż toczy się walka o akademiki. Uczelnia oferuje 2400 miejsc, o 300 mniej niż w poprzednim sezonie. Powód? Nie realny spadek liczby łóżek, ale zmiana preferencji. - Studenci chcą bardziej mieszkać w pokojach jednoosobowych niż w dwójkach. Większe zainteresowanie było jedynkami i stąd trochę dwójek przeznaczyliśmy na jedynki – przyznał rzecznik. I zapewnił: W zasadzie każdy, kto spełniał kryterium, otrzymał miejsce.

Rzecznik Politechniki Warszawskiej odpowiada z podobnym optymizmem. Tam rejestracje zakończyły się pod koniec sierpnia. 

- Myślę, że kluczową kwestią jest to, że u nas to Samorząd Studencki zajmuje się akademikami. Już dawno zakończyliśmy zapisy i oczywiście, nie każdy dostał miejsce, ale to co roku tak jest, że nie każdy się załapie, bo nie ma tyle miejsc- przyznaje Krzysztof Szymański z PW.

Pocieszające wydaje się jednak to, że z doświadczenia uczelni, część osób szybko rezygnuje ze studiowania lub z akademika i zwalniają się miejsca.  - Część osób po pierwszym miesiącu rezygnuje z akademika i zwalnia miejsce - dodaje Szymański.

A jak sprawa akademików wygląda na UW? Tam władze uczelni deklarują, że miejsca wciąż czekają na studentów.

- W trakcie wnioskowania o miejsce w akademiku złożono 3174 wnioski. Do dziś pozytywnie rozpatrzono podania prawie 2900 osób. Część osób, która otrzymała miejsce, zrezygnowała z niego, dlatego liczba ta zapewne ulegnie jeszcze zmianie. Zwalniane miejsca na bieżąco i od razu przypisywane są kolejnym osobom - informuje rzecznik UW Anna Modzelewska.

Według UW przyznania miejsca w akademiku odmówiono wyłącznie osobom, których wnioski nie spełniały żadnego z kryteriów do otrzymania miejsca w akademiku, tj. uzyskały 0 pkt przy rozpatrywaniu wniosków.

Historyczny budżet i... niż demograficzny

Pełnomocnik ministra nauki ds. studenckich, Daniel Kość, patrzy w przyszłość z optymizmem. - Sytuacja z roku na rok się polepsza – twierdzi. Jako dowód podaje „historyczny budżet” z programu budownictwa społecznego, z którego 10% przeznaczone jest na budowę i remont akademików. Przyznaje, że ceny w tych „najwyższych standardów” faktycznie sięgają tysiąca złotych, ale w starszych budynkach są niższe.

Kluczowym argumentem ma być niż demograficzny. - Teraz mamy troszeczkę niż. Studentów jest mniej – mówi. Na moje pytanie o sygnały od osób bez dachu nad głową, odpowiada: - Na ten moment jeszcze takich zdecydowanych głosów nie ma.

„Tysiąc złotych za akademik? To absurd”. Młodzi wycofani, kultura akademicka w zaniku

„Jak za zwykły pokój na rynku” – tak o cenach w nowych akademikach mówi Gabriela Wilczyńska z Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Jej zdaniem absurdem jest sytuacja w nowym akademiku S7 na UW, gdzie za pokój dwuosobowy student płaci 1000 zł. - To jest 2000 zł za pokój. Strasznie drogo – komentuje. - Ten budynek postawili droższy, niż powinien być. Kto pomyślał, że podziemny parking w akademiku to dobry pomysł? – pyta retorycznie. Nikt tam teraz nie parkuje.

Zwraca uwagę na niepokojący trend: akademiki po remoncie stają się luksusem, na który nie stać ich głównych użytkowników. Jako przykład podaje Olsztyn, gdzie jedynka w wyremontowanym budynku kosztuje 1250 zł – więcej niż wynajem pokoju na rynku. Jedynka w Warszawie na SGGW kosztuje podobnie - student musi zapłacić od 930 zł do 1200 zł. Dwuosobowy kosztuje 600 zł - czyli połowę.

Dlaczego zatem studenci SGGW masowo wybierają jedynki, rezygnując z tańszych dwójek? Wilczyńska widzi w tym szersze zjawisko. - Mówimy o ludziach, którzy są młodymi dorosłymi, więc potrzebują prywatności – tłumaczy. I dodaje: Kiedyś mieszkało się w czwórkach, a dwójka była luksusem. Ale kiedy nie ma już wokół akademików takiej społeczności i kultury tak jak kiedyś... Studiowanie jest dość samotne. Pewnie pandemia tutaj zagrała główne skrzypce.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama
Reklama