Pilotażowy program pt. „Warszawa chroni” zakończył się w miniony piątek, 11 października. Była to swoista odpowiedź władz na liczne problemy oraz bolączki miasta. Punktem kulminacyjnym akcji były wielkie testy systemu alarmowego, zorganizowane na terenie całej Warszawy.
Warto dodać, że ich skala była bezprecedensowa. Charakterystyczny sygnał, wydobywający się z ok. 400 syren, mieli usłyszeć niemalże wszyscy mieszkańcy miasta. O trwających ćwiczeniach informowano również za pośrednictwem alertu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB), Warszawskiego Systemu Powiadomień 19115 (WSP) czy za pośrednictwem mediów. Niemniej wyniki testu są ponure: alarmu niemal nie słyszał prawie nikt.
Wniosek jest prosty - system nie spełnia swojej roli
Po zakończeniu testu sygnału alarmowego warszawiacy zostali poproszeni o wypełnienie specjalnej ankiety. Mieszkańcy mogli określić w niej poziom słyszalności syren w miejscu, w którym wtedy przebywali. Większość z nich wskazała, że sygnał z syren był niesłyszalny lub słabo słyszalny.
Jak zapewniają urzędnicy, na podstawie uzyskanych z ankiet informacji wyznaczone zostaną miejsca wymagające instalacji nowych syren dotyczy przestrzeni otwartych. W listopadzie powstać ma także mapa słyszalności syren na terenie stolicy. Jednak należy pamiętać, że dotyczy to tylko instalacji należących do miasta. Pozostały sprzęt znajduje się w gestii Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
„Syreny [...] ze względu na wiek i stare technologie nie pozwalają na automatyczne raportowanie statusu alarmu na poszczególnych syrenach. Miasto zarekomenduje służbom wojewody pilny przegląd i modernizację systemu” - czytamy na stronie Urzędu Miasta.
.png)
Nie tylko syreny
Innym wnioskiem z niezadowalających wyników testów, jest to, że nie można polegać tylko i wyłącznie na sygnałach dźwiękowych. Zwłaszcza w największym i najgłośniejszym mieście w kraju. Konieczna jest również budowa alternatywnych kanałów alarmowania mieszkańców, także tych przebywających w obiektach zamkniętych - nie tylko domach.
Kolejnym problemem jest to, że obecny system obsługuje i administruje wiele różnych podmiotów. Procedura przekazywania komunikatów niepotrzebnie wydłuża czas informowania mieszkańców. Rozwiązanie? Ratusz obiecuje wnioskować do ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji o zbudowanie centralnego, modułowego systemu ostrzegania i alarmowania, dostępnego dla każdego szczebla zarządzania kryzysowego.
„Taki system powinien – po jednokrotnym wprowadzeniu komunikatu o zagrożeniu – uruchamiać wszystkie dostępne na danym obszarze kanały informowania (np. Cell Broadcast, RSO, WSP, media) i urządzenia ostrzegawcze (np. syreny)” - dodają urzędnicy. Uproszczone mają być także procedury współpracy z innymi podmiotami, np. operatorami sieci komórkowych. Zbadana ma być także możliwość włączenia do systemu powiadamiania np. cyfrowych tablic informacyjnych na drogach, systemów informacji pasażerskiej czy nośników cyfrowych reklam.
Na koniec pozostają jeszcze obiekty wielkopowierzchniowe, tj. centra handlowe, lotniska, dworców kolejowych, etc. oraz wieżowce. Miasto proponuje, aby w ich przypadku wdrożyć automatyczne przekazywanie informacji, z centrali do zarządców obiektów.
Prezydent Rafał Trzaskowski zapewnia, że teraz miasto będzie współpracować z MSWiA nad udoskonaleniem systemu.
Napisz komentarz
Komentarze