Warszawska radna Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska była świadkiem niebezpiecznej sytuacji w tramwaju linii 20. Do incydentu doszło pomiędzy przystankiem Dw. Wileński 08 a pętlą Ratuszowa-ZOO w piątek, 11 października 2024, około godziny 19.
- Jechałam w drugim wagonie tego tramwaju wraz ze starszą panią oraz młodą kobietą. Był to tramwaj starego typu, w którym wagony są rozdzielone, a trapezowaty kształt końcówki wagonu sprawia, że ostatnie drzwi są odchylone w kierunku osi i niewidoczne dla kierowcy. Starsza pani chciała wyjść z tramwaju na przystanku Dw. Wileński, jednak kierowca nie zauważył tego i zamknął drzwi, przycinając jej rękę wraz z torebką na zewnątrz – relacjonuje Agata Diduszko-Zyglewska.
Jak pisze w swojej interpelacji radna, kobieta zaczęła wołać o pomoc, gdyż tramwaj ruszył, a drzwi uwięziły jej rękę w bolesny sposób. Wtedy radna wraz z inną pasażerką pojazdu wkroczyły do akcji. Próbowały uwolnić kobietę, naciskając czerwony przycisk alarmowy nad drzwiami, a także machać do kierowcy, by się zatrzymał. Ten jednak nie reagował. Dopiero gdy pojazd zatrzymał się na czerwonym świetle, pasażerki użyły pokrętła awaryjnego, otwierając drzwi.
- Ręka była opuchnięta i widać było silne objawy niedokrwienia dłoni, ale na szczęście pani mogła nią ruszać. Była to skrajnie niebezpieczna sytuacja, analogiczna do tej, w której jakiś czas temu na skutek nieuwagi kierowcy tramwaju zabite zostało czteroletnie dziecko. Gdyby starsza pani wsiadała, a nie wysiadała, ta historia mogła się zakończyć równie tragicznie. Gdyby była sama w wagonie i przejechałaby z przyciętą ręką, cały przystanek uszkodzenie mogłoby być o wiele poważniejsze – relacjonuje dalej radna.
Radna chce bezpieczniejszych tramwajów. „Podobna sytuacja może się w przyszłości powtórzyć”
Poszkodowana seniorka całą sytuacją była przerażona. Dopiero na pętli radna wraz z pasażerką zapytały kierowcę tramwaju, dlaczego nie reagował. Jak zaznacza, był on trzeźwy i świadomy, jednak była to jego ostatnia godzina pracy. Był zmęczony, a do tego niedoświadczony, gdyż pracował dopiero od miesiąca. Zaznaczył też, że nie widzi tego, co dzieje się przy tylnych drzwiach, a zwłaszcza gdy jest ciemno. Nie zareagował też na sygnał alarmowy, gdyż jak twierdził, brzmiał on tak samo jak ten, gdy ktoś chce otworzyć drzwi na żądanie.
- Te wyjaśnienia kierowcy oznaczają niestety, że podobna sytuacja może się w przyszłości powtórzyć, z narażeniem zdrowia lub życia pasażerów, którzy wieczorem korzystają z ostatnich drzwi tramwaju – zaznacza radna.
W związku z tą niebezpieczną sytuacją radna Agata Diduszko-Zyglewska zaapelowała do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o pilną interwencję. Chce ona, by miasto sprawdziło bezpieczeństwo w tramwajach i zweryfikowało, które modele mają wady mogące doprowadzić do podobnych incydentów w przyszłości.
Napisz komentarz
Komentarze