Reklama

Nielegalne przejścia przez tory na styku Żoliborza i Woli. Czy potrzeba nowej kładki?

Chociaż kładek i mostów łączących Żoliborz i Wolę nie brakuje, warszawiakom nadal jest mało. Okazuje się, że dzikie przejścia kolejowe to nie tylko realia Polski powiatowej, ale i serca stolicy. W tym przypadku problem jest szerszy, bo mieszkańcy często decydują się na przejście w miejscach skrajnie niebezpiecznych.
zdjęcie ilustracyjne
Nielegalne przejścia przez tory na styku Żoliborza i Woli. Czy potrzeba nowej kładki?

Autor: Pixabay

Czy to nadal centrum Warszawy?

Wbrew obiegowej opinii Warszawa jest przecięta nie przez jedną, a dwie rzeki — i nie, nie chodzi o Wisłostradę. Pierwszą z nich, Wisłę, doskonale zna każdy Polak. To dzięki niej w stolicy powstały tak charakterystyczne kontrasty jak Śródmieście ze swoim parkiem wieżowców oraz Praga z kamienicami z epoki czy małomiasteczkowy Wawer oraz biznesowa, światowa Wola. 

Druga rzeka dzieli Warszawę prostopadle do pierwszej. Składa się ona z morza stali, kabli i kamienia — mowa oczywiście o rozcinającej miasto linii kolejowej. Chociaż jest ona mniej znana i imponująca, to przekraczanie jej w niedozwolonych miejscach jest równie niebezpieczne. Mimo to, mieszkańcy Woli i Żoliborza, lubujący się w spacerach po lesie i kontakcie z dziką naturą, zdają się ignorować zagrożenie. 

mapa
Dzikie przejścia są widoczne gołym okiem / źródło: Google Maps

Nielegalne przekraczanie torowiska na terenie Lasku na Kole nie jest zjawiskiem nowym. Skakanie przez tory jest w tych okolicach tak popularne, że nawet zdjęcia satelitarne Googla z łatwością pozwolą nam wskazać miejsca przekraczania linii. Skoro więc warszawiacy wskazali już miejsca, w których chcą pokonywać torowisko, to czy PKP PLK może wyjść tym oczekiwaniom naprzeciw? Mniej więcej w ten sposób pomyślała Anna Grzelak, wolska radna. W sprawie budowy potencjalnego przejścia zgłosiła się do władz dzielnicy.

Czy Dzielnica Wola dostrzega problem braku legalnego przejścia pomiędzy dwoma częściami Lasku na Kole na wysokości wiaduktu al. Prymasa Tysiąclecia? Tory kolejowe są w tym miejscu nagminnie przekraczane nielegalnie, co przy obecnym poziomie ruchu kolejowego na tym odcinku stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców i mieszkanek bądź też pasażerów kolei- pisała w dokumencie wysłanym do urzędu dzielnicy.

Kontaktując się z samorządem Woli, usłyszeliśmy twierdzącą odpowiedź — problem jest znany, acz rozwiązać go mogą jedynie kolejarze. Niestety Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP PLK rozwiewa wszelkie nadzieje na jakąkolwiek zmianę. - Wniosków o budowę przejścia do tej pory nie było — odpowiada.

- Należy zwrócić uwagę, że przechodzenie przez tory przez tzw. dzikie przejścia jest bardzo niebezpieczne. Miejsca te są regularnie patrolowane przez Straż Ochrony Kolei. Rocznie na dochodzi do około 200 zdarzeń najtragiczniejszych w skutkach, dlatego, aby przejść na drugą stronę torów, należy zawsze wybierać legalne, oznakowane przejścia — dodaje Jakubowski.

- W Lasku na Kole jest sześć zidentyfikowanych nielegalnych przejść przez linię kolejową. Każde z nich jest zdiagnozowanym zagrożeniem dla osób nielegalnie chodzących po torowisku. Niestety nie można zamknąć linii kolejowej, nie ma możliwości ustawienia ogrodzenia na całej jej długości. Nieracjonalnym ekonomicznie byłoby budowanie sześciu kładek dla pieszych w lesie - bo mieszkańcy zrobili sobie w tym miejscu przejście przez tory. Zapewne na takie kładki mało kto chciałby wchodzić, skoro da się sprawnie przejść przez torowisko w poziomie terenu (jest to oczywiście zakazane) - dodaje Marcin Jakubik, rzecznik prasowy dzielnicy Wola.

Komfort życia kontra rozsądek

W swojej interpelacji radna Grzelak pochyliła się także nad bolączkami lokalnej społeczności. Jak czytamy w tekście, uciążliwość w pokonywaniu torowiska dotyka w szczególności mieszkańców ul. Burakowskiej. I chociaż Żoliborz jest niemalże na wyciągnięcie ręki, bowiem do sąsiedniej ul. Anny German jest niecałe 200 metrów, tak obwodowa linia kolejowa skutecznie uniemożliwia jakąkolwiek przeprawę. Rozwiązaniem miałaby być kładka, jest tylko jeden problem, a nazywa się PKP Warszawa Powązki.

mapa
Kładka miałaby długość ok. 200 metrów / źródło: Google Maps

W odległości ok. 340 m nad szerokim torowiskiem wznosi się kładka dla pieszych, łącząca dwa perony stacji Warszawa Powązki. Jakkolwiek dla mieszkańców Burakowskiej dodatkowe połączenie infrastruktury pieszej, a może i nawet rowerowej, byłoby świetnym udogodnieniem, tak ich prośby nie spotkają się raczej z aprobatą władz Woli, Żoliborza oraz PKP PLK. 

- Sprawę oczywiście przeanalizujemy, acz nie sądzę, aby władze dzielnicy zdecydowały się na budowę kolejnej kładki, tak blisko istniejącej infrastruktury - komentuje Marcin Jakubik, rzecznik prasowy Woli.

Budowa przeprawy w tym miejscu została zarekomendowana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Było to jednak w 2018 roku, zanim powstała kładka PKP. Dodatkowo w podobnej odległości co kładka, znajdują się dwa pełnoprawne mosty, z dwoma pasami ruchu w obie strony. Mowa oczywiście o Powązkowskiej i al. Jana Pawła II. 

Chociaż budowa dodatkowej przeprawy zdecydowanie przyczyniłaby się do poprawy atrakcyjności Powązek i Żoliborza Południowego, koszty realizacji tej inwestycji nie są tego warte. Mimo wszystko pamiętać należy, że decyzja co do kładki nie została ostatecznie podjęta. Warszawa, ze swoją historią kontrowersyjnych i drogich inwestycji być może zaskoczy nas i tym razem?

mapa
W bezpośredniej okolicy potencjalnej kładki są dwa mosty, z chodnikami dla pieszych oraz... inna kładka PKP Powązki / źródło: Google Maps
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama