Około 500 osób z ponad 200 rodzin straciło miejsce do życia w wyniku pożaru kompleksu budynków mieszkalnych w podwarszawskich Ząbkach. Od czwartku, 3 lipca, pracują na miejscu służby. Do strażaków i policjantów dołączyli prokuratorzy i biegli z zakresu pożarnictwa. Właściciele ocalałych mieszkań wracają, by zabrać swoje rzeczy.
To jeden z największych pożarów w historii. Co o nim wiemy, po kilku dniach?
Konkretne fakty - kiedy i co spłonęło?
W internecie, jak to ostatnio bywa, pojawia się wiele dezinformacji na temat pożaru przy ul. Powstańców 62 w Ząbkach. Państwowa Straż Pożarna udzieliła informacji o konkretnych danych.
- W czwartek 3 lipca o godzinie 19:27 wpłynęło zgłoszenie o pożarze poddasza i czwartej kondygnacji w 4-kondygnacyjnym bloku mieszkalnym w miejscowości Ząbki (powiat wołomiński). Pożar objął poddasza dwóch połączonych bloków o wymiarach 80×20 m każdy - piszą strażacy z PSP na Facebooku.
Na miejscu całą noc pracowało ponad stu strażaków. Na szczęście nie ma informacji o ofiarach.
- Strażacy przez całą noc prowadzili działania związane z dogaszaniem pożaru budynku mieszkalnego w Ząbkach. Zlokalizowano i usunięto ukryte zarzewia ognia. Prowadzono również częściową rozbiórkę elementów konstrukcyjnych dachu w celu dokładnego sprawdzenia i wyeliminowania źródeł zagrożenia.
Miejsce zabezpieczało także dwustu policjantów, którzy skupili się na umożliwieniu swobodnego przejazdu straży pożarnej i służbom ratunkowym, niedopuszczeniu osób postronnych do płonącego budynku oraz zaopiekowaniu się i zadbaniu o bezpieczeństwo ewakuowanych z niego osób.
Jak poinformował wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski, wszystkie instalacje w budynku uległy zniszczeniu. Mimo że niższe kondygnacje nie zostały tak zniszczone, jak kondygnacje wyższe, które w głównej mierze objął pożar, cały obiekt przez najbliższe kilka, kilkanaście miesięcy nie będzie się nadawał do użytkowania.

Na miejscu wciąż wiele służb
Kilka dni po pożarze na miejscu wciąż pracuje wiele służb. Policjanci prowadzą czynności pomocowe, jak i procesowe polegające między innymi na przesłuchaniach świadków, oględzinach budynku z zewnątrz oraz klatek schodowych, jak również umożliwieniu mieszkańcom wejścia do swoich lokali, by mogli zabrać z nich najpotrzebniejsze rzeczy.
- W najbliższych dniach niektóre z czynności będą kontynuowane. Policjanci pozostaną w miejscu pogorzeliska tak długo, jak będzie to konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim obecnym tam osobom oraz wykonania czynności procesowych niezbędnych dla ustalenia przyczyn pożaru. W tym celu pracować będą prokuratorzy, biegli z zakresu pożarnictwa oraz policyjne zespoły oględzinowe - poinformowała warszawska Policja.
O powstrzymanie się od rozpowszechniania niesprawdzonych informacji i pozostawienie zbadania sprawy służbom apeluje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- Po wczorajszym pożarze bloku w Ząbkach pojawiają się pseudoeksperci i samozwańczy „fachowcy od wszystkiego”, siejący zamęt na temat przyczyny pożaru. Apeluję o powstrzymanie się od jakichkolwiek spekulacji na ten temat. Policyjni technicy zabezpieczą ślady, które dokładnie zostaną zbadane przez biegłych z zakresu pożarnictwa. To na podstawie ich opinii i ekspertyz będzie można dojść do tego co faktycznie było przyczyną pożaru - napisał w piątek na platformie X Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy MSWiA.

Prokuratura wszczęła śledztwo. Sprawę bada ABW
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która w poniedziałek, 7 lipca, wydała oficjalny komunikat.
- 4 lipca 2025 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie pożaru budynku przy ul. Powstańców 62 w Ząbkach w dniu 3 lipca 2025 r. Śledztwo prowadzone jest w kierunku czynu z art. 163 § 1 pkt 1 k.k., czyli sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach - pisze prokuratura.
W komunikacie można przeczytać, że dotychczas przesłuchano około 150 osób. Są to mieszkańcy budynku dotkniętego pożarem, a także naoczni świadkowie zdarzenia. Dwa dni po pożarze, przy pomocy drona, specjaliści przeprowadzili oględziny budynku z zewnątrz oraz wszystkich czterech klatek schodowych.
- Prowadzone są również oględziny poszczególnych pomieszczeń z użyciem skanera 3D, dzięki czemu możliwe jest wykonanie tych czynności przez operatora zdalnie, bez konieczności wchodzenia do pomieszczenia. Oględzinowane pomieszczenia zostały wytypowane przez biegłego jako istotne dla ustalenia źródła pożaru i jego przebiegu - czytamy w komunikacie.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformował, że sprawę zbada też ABW.
- Naturalną rzeczą jest, że tego typu zdarzenia są też w zainteresowaniu służb specjalnych. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez cały czas zbierają informacje na temat takich zdarzeń, analizują je i weryfikują pod kątem ewentualnej dywersji. Ostrzegam przed dezinformacją i fake newsami pojawiającymi się w tym temacie - napisał na platformie X Jacek Dobrzyński.
Rządowa pomoc dla poszkodowanych
Dzień po pożarze premier Donald Tusk zwołał spotkanie, gdzie rozmawiał m. in. z komendantem głównym Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Józefem Galicą, szefem KPRM Janem Grabcem, ministrem spraw wewnętrznych i administracji Panem Tomaszem Siemoniakiem oraz przedstawicielami władz samorządowych i służb.
Rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował, że wszyscy poszkodowani w pożarze dostaną pomoc finansową. W pierwszym komunikacie brak było konkretów, jednak w poniedziałek o przelanych już pieniądzach poinformował wojewoda mazowiecki. Mariusz Frankowski przekazał, że każde gospodarstwo otrzyma po 8 tys. złotych zapomogi.
Wojewoda dodał też, że w poniedziałek cztery hostele – części spółek Skarbu Państwa – udostępniły swoje powierzchnie. Z propozycji skorzystało 97 osób. Województwo zbiera dane, ile dzieci będzie chciało skorzystać z różnych form wypoczynku na terenie innych samorządów na Mazowszu.
Strażacy ratowali też zwierzęta. Wyjątkowe poszukiwania kota
W obliczu tak wielkiej tragedii dla ludzi łatwo zapomnieć o innych poszkodowanych, jak zwierzęta domowe. Tym aspektem akcji ratowniczej podzielili się strażacy z OSP Ząbki, którzy opisali historię poszukiwania jednego z kotów.
- Już podczas akcji ratowniczo-gaśniczej strażacy wynosili nie tylko psy, ale i... świnki morskie oraz inne zwierzaki. Niestety – z kotami to już zupełnie inna liga. To sprytne, niezależne istoty, z którymi nie ma miękkiej gry - rozpoczynają historię w poście na Facebooku strażacy.
Wyłapywanie pozostawionych kotów trwało jeszcze po zakończeniu akcji gaśniczej. W sobotę, dwa dni po pożarze, udało się znaleźć dwa koty z górnych pięter bloku. Jedna historia jednak szczególnie poruszyła strażaków.
- Przyszedł do nas bardzo zamyślony, zmartwiony pan. Powiedział, że jego kot nadal biega gdzieś po górze, a w domu wszyscy za nim bardzo tęsknią – zwłaszcza dziecko. Zaczęliśmy rozmawiać, słuchaliśmy, jak opowiada o tym, że pożar przekreślił ich plany urlopowe... I wtedy, patrząc na jego minę, słuchając tonu głosu – postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota. Po prostu musimy go znaleźć - można przeczytać na Facebooku OSP Ząbki.
Złapanie kota wymagało kilku prób i współpracy między jednostkami. Ostatecznie, bohaterką okazała się być Natalia z OSP Kobyłka.
- Natalia złapała uciekiniera już po kilku minutach, po tym jak zamknęła się z nim na balkonie i stoczyła z nim naprawdę srogą walkę – sam na sam. Kot nie zamierzał się poddać bez walki, ale i Natalia nie odpuszczała. Wyszła z niej zwycięsko – wynosząc go z balkonu jak trofeum - opisują strażacy.
Po kilku minutach od wiadomości o sukcesie poszukiwań na miejscu zjawił się właściciel zwierzaka. Może jego obecność i mruczenie choć trochę poprawi samopoczucie rodziny.
Napisz komentarz
Komentarze