Reklama

Pirat drogowy bezkarny? Pędził ponad 330 km/h po Warszawie. Umorzono śledztwo

Śledztwo w sprawie „MrBadassa” czyli Mariusza H., który w czerwcu pędził warszawską S79 ponad 330 km/h swoim BMW, zostało umorzone. Prokuratura Rejonowa Warszwa-Ochota uznała, że nie doszło do przestępstwa, a do wykroczenia. Przypomnijmy, mężczyzna usłyszał pierwotnie zarzut spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. „To pozerstwo” - komentuje sprawę prok. Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Pirat drogowy bezkarny? Pędził ponad 330 km/h po Warszawie. Umorzono śledztwo
screenshot

Źródło: Mr. Badass

Umorzono śledztwo ws. pirata drogowego

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota zdecydowała się umorzyć postępowanie wobec pirata drogowego Mariusza H., znanego w sieci jako „MrBadass”. 33-letni mężczyzna pod koniec czerwca miał jechać swoim BMW M6 nawet 350km/h po warszawskiej S79. Całe to zdarzenie zostało nagrane i opublikowane na koncie na Instagramie przez 38-letniego mężczyznę, pasażera.

Kierowca usłyszał zarzut spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym, za co mogło mu grozić nawet osiem lat więzienia.

- Policja przestrzeliła ze swoim zgłoszeniem. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z art. 92a par. 1 kodeksu wykroczeń, czyli przekroczeniem prędkości o ponad 30 km/h i winno to zachowanie być oceniane przez pryzmat kodeksu wykroczeń, a nie kodeksu karnego. Uznaliśmy, że to działanie — ta szybka jazda — nie stanowiła bezpośredniego niebezpieczeństwa sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, a tylko i wyłącznie było to potencjalne niebezpieczeństwo — wyjaśnia prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Nie ma znaczenia dla określenia przestępstwa z art. 174 par. 1 kodeksu karnego, z jaką prędkością poruszał się pojazd, którym kierował ten potencjalny sprawca. Dlatego biorąc pod uwagę, iż mamy tutaj do czynienia tylko i wyłącznie z działaniem podczas kierowania z dużą prędkością, przekraczającą ogólnie przyjęte normy, kilkukrotnie w tym miejscu, gdzie poruszał się sprawca, uznaliśmy, że jest to wykroczenie i po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu te same materiały będą stanowiły podstawę wywiedzenia wniosku do sądu rejonowego o ukaranie za wykroczenie. Tym zajmie się już policja — dodaje prok. Skiba.

Sprawa została przekazana policji. To oznacza, że pirat drogowy nie odpowie co prawda karnie, acz możliwe będzie zabranie mu prawa jazdy.

Na liczniku miał 400 km/h — to pozerstwo pod Instagrama

Na filmie licznik BMW pokazywał prędkość prawie 400 km/h, acz śledczy podejrzewają, że kierowca na potrzeby nagrania zamontował nakładkę, która pokazywała wyższe osiągi. W rzeczywistości zegary seryjnego modelu BMW M6 nie przekraczają wartości 330km/h, jednak możliwe jest zmodyfikowanie samochodu. Dokładna prędkość ma być dopiero ustalona.

- Dobrze, że tak skończyło się to pozerstwo. Mimo że nie było to przestępstwo, a tylko wykroczenie mam nadzieję, że niezawisły sąd w sposób odpowiedni potraktuje Mariusza H., który przekroczył prędkość o taką wartość i tak dobrym samochodem — dodał rzecznik prokuratury. 

Przypomnijmy, że dwupasmową drogą ekspresową możemy poruszać się maksymalnie 120 km/h. Przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h na drodze ekspresowej skutkuje mandatem od 1500 zł do 5 tys. zł (w przypadku recydywy) oraz nałożeniem od 13 do 15 punktów karnych.

„Prędkość śmierci”

Jan Mencwel, radny Miasto Jest Nasze, nie ma wątpliwości: – To jak przykładanie pistoletu do głowy i pociąganie za spust – mówi. 

– Przy tej prędkości to niemal pewna śmierć, nie tylko dla kierowcy, ale i innych użytkowników drogi. Za taki film powinno się odbierać prawo jazdy dożywotnio, ale w Polsce to nierealne - ocenia radny.

Radny przypomina, że od lat walczą z plagą nielegalnych wyścigów, ale brakuje woli politycznej. – Prezydent Trzaskowski i minister Siemoniak obiecywali fotoradary. Gdzie one są? – pyta retorycznie.

Fotoradary pod kontrolą miasta – obietnice bez pokrycia?

We wrześniu 2024 roku Rafał Trzaskowski i Tomasz Siemoniak zapowiadali, że samorządy odzyskają kontrolę nad fotoradarami. Miał to być sposób na walkę z piratami drogowymi. Niedługo minie rok, a nic się nie zmieniło.

– Odcinkowy pomiar prędkości w tunelu pod Południową Obwodnicą działa świetnie. To najbezpieczniejszy odcinek w Polsce. Dlaczego nie rozszerzyć tego na całe miasto?  – przypomina Mencwel.

Tymczasem „Mr. Badass” i jemu podobni wciąż czują się bezkarni. Czy Warszawa musi czekać na kolejny tragiczny w skutkach wypadek, by wreszcie coś się zmieniło?

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama