Umorzono śledztwo ws. pirata drogowego
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota zdecydowała się umorzyć postępowanie wobec pirata drogowego Mariusza H., znanego w sieci jako „MrBadass”. 33-letni mężczyzna pod koniec czerwca miał jechać swoim BMW M6 nawet 350km/h po warszawskiej S79. Całe to zdarzenie zostało nagrane i opublikowane na koncie na Instagramie przez 38-letniego mężczyznę, pasażera.
Kierowca usłyszał zarzut spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym, za co mogło mu grozić nawet osiem lat więzienia.
- Policja przestrzeliła ze swoim zgłoszeniem. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z art. 92a par. 1 kodeksu wykroczeń, czyli przekroczeniem prędkości o ponad 30 km/h i winno to zachowanie być oceniane przez pryzmat kodeksu wykroczeń, a nie kodeksu karnego. Uznaliśmy, że to działanie — ta szybka jazda — nie stanowiła bezpośredniego niebezpieczeństwa sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, a tylko i wyłącznie było to potencjalne niebezpieczeństwo — wyjaśnia prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
— Nie ma znaczenia dla określenia przestępstwa z art. 174 par. 1 kodeksu karnego, z jaką prędkością poruszał się pojazd, którym kierował ten potencjalny sprawca. Dlatego biorąc pod uwagę, iż mamy tutaj do czynienia tylko i wyłącznie z działaniem podczas kierowania z dużą prędkością, przekraczającą ogólnie przyjęte normy, kilkukrotnie w tym miejscu, gdzie poruszał się sprawca, uznaliśmy, że jest to wykroczenie i po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu te same materiały będą stanowiły podstawę wywiedzenia wniosku do sądu rejonowego o ukaranie za wykroczenie. Tym zajmie się już policja — dodaje prok. Skiba.
Sprawa została przekazana policji. To oznacza, że pirat drogowy nie odpowie co prawda karnie, acz możliwe będzie zabranie mu prawa jazdy.
Na liczniku miał 400 km/h — to pozerstwo pod Instagrama
Na filmie licznik BMW pokazywał prędkość prawie 400 km/h, acz śledczy podejrzewają, że kierowca na potrzeby nagrania zamontował nakładkę, która pokazywała wyższe osiągi. W rzeczywistości zegary seryjnego modelu BMW M6 nie przekraczają wartości 330km/h, jednak możliwe jest zmodyfikowanie samochodu. Dokładna prędkość ma być dopiero ustalona.
- Dobrze, że tak skończyło się to pozerstwo. Mimo że nie było to przestępstwo, a tylko wykroczenie mam nadzieję, że niezawisły sąd w sposób odpowiedni potraktuje Mariusza H., który przekroczył prędkość o taką wartość i tak dobrym samochodem — dodał rzecznik prokuratury.
Przypomnijmy, że dwupasmową drogą ekspresową możemy poruszać się maksymalnie 120 km/h. Przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h na drodze ekspresowej skutkuje mandatem od 1500 zł do 5 tys. zł (w przypadku recydywy) oraz nałożeniem od 13 do 15 punktów karnych.
„Prędkość śmierci”
Jan Mencwel, radny Miasto Jest Nasze, nie ma wątpliwości: – To jak przykładanie pistoletu do głowy i pociąganie za spust – mówi.
– Przy tej prędkości to niemal pewna śmierć, nie tylko dla kierowcy, ale i innych użytkowników drogi. Za taki film powinno się odbierać prawo jazdy dożywotnio, ale w Polsce to nierealne - ocenia radny.
Radny przypomina, że od lat walczą z plagą nielegalnych wyścigów, ale brakuje woli politycznej. – Prezydent Trzaskowski i minister Siemoniak obiecywali fotoradary. Gdzie one są? – pyta retorycznie.
Fotoradary pod kontrolą miasta – obietnice bez pokrycia?
We wrześniu 2024 roku Rafał Trzaskowski i Tomasz Siemoniak zapowiadali, że samorządy odzyskają kontrolę nad fotoradarami. Miał to być sposób na walkę z piratami drogowymi. Niedługo minie rok, a nic się nie zmieniło.
– Odcinkowy pomiar prędkości w tunelu pod Południową Obwodnicą działa świetnie. To najbezpieczniejszy odcinek w Polsce. Dlaczego nie rozszerzyć tego na całe miasto? – przypomina Mencwel.
Tymczasem „Mr. Badass” i jemu podobni wciąż czują się bezkarni. Czy Warszawa musi czekać na kolejny tragiczny w skutkach wypadek, by wreszcie coś się zmieniło?
Napisz komentarz
Komentarze