„Biedni Prażanie też chcą jeść to, co już od dawna jedzą normalni ludzie”
Gdy bohaterka serialu „Aniela” (w tej roli Małgorzata Kożuchowska) trafia z „prestiżowego” Mokotowa do „Pekinu” na Przyczółku Grochowskim, kamera pokazuje brudne klatki schodowe, agresywnych sąsiadów i „dresiarzy”.
– Ja p**ę! Ludzie! Czy wy musicie być tacy stereotypowi w tej patologii? – krzyczy Kożuchowska, stojąc na „balonie” galeriowca.
Taki obraz dzielnicy nie dziwi tych, którzy znają Pragę tylko z popkultury. Ale czy serial Netflixa ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?
– Absolutnie nie. To normalne osiedle, jak każde inne w Warszawie – mówi Marek Borkowski, radny Grochowa z klubu PiS. – Artyści musieli przejaskrawić, żeby zrobić sensację. I nieopatrznie padło na ten budynek.
Wizerunek osiedla pojawiał się już w takich produkcjach jak: „Ślepnąc od świateł”, „Stawiam na Tolka Banana”, „Cześć, Tereska” i wielu innych. Zawsze jednak ukazywano Pragę-Południe, jako dzielnicę ludzi ubogich, łamiących prawo czy też niebezpiecznych.

„Jaki Pekin, nie pobijesz mnie w rapsach za Chiny”
Przyczółek Grochowski to ikona powojennego modernizmu – zaprojektowany przez Oskara i Zofię Hansenów, miał być "idealnym osiedlem robotniczym". Dziś mieszka tu głównie młode pokolenie: rodziny z dziećmi, specjaliści, przyjezdni. Z uwagi na swoją obszerną kubaturę został nazwany potocznie „Pekinem”.
– Od lat nie ma tu już „dresiarzy biegających między blokami” – przyznaje Adam Jankowski, radny dzielnicy z klubu KO i przewodniczący rady osiedla. – Statystyki policyjne pokazują, że to jedno z bezpieczniejszych miejsc w Warszawie – dodaje.
Przyglądam się policyjnym statystykom i faktycznie - Komisariat Praga-Południe ma dwa razy mniej odnotowanych pobić niż na Woli i Bemowie. Kieszonkowców też jest mniej niż na Ursynowie, Wilanowie i Mokotowie. Gdzie więc pies został pogrzebany?
Problemem pozostaje wizerunek. – To smutne, że kolejny raz Przyczółek służy za tło dla historii o „upadku” – dodaje Jankowski. Zdaniem radnego warto byłoby poprawić „czarny PR” osiedla, a także uporządkować teren i wyremontować to, co się da.
Pawilony w ruinie, ale czy to wina biedy?
Spór o wizerunek osiedla wybuchł na nowo przy okazji serialu, ale całkiem niedawno pisaliśmy na Raporcie Warszawskim o możliwej sprzedaży zdewastowanych pawilonów handlowych przy ul. Ostrzyckiej. Mieszkańcy obawiają się, że trafią w ręce dewelopera.
– Nie mamy środków na remont, ale nie chcemy wyburzenia – tłumaczą przedstawiciele spółdzielni.
Problemem są rosnące koszty (podatek wzrósł z 122 tys. zł do 728 tys. zł rocznie) i azbest w ścianach.
Czy to dowód na „biedę” dzielnicy? Netflix grosza na swoje produkcje raczej nie szczędzi.
Tymczasem serial znów utrwala mit o „złej Pradze”. – To łatwy stereotyp. Scenarzyści nie szukają prawdy, tylko idą utartym schematem, który sprawdzał się przy innych produkcjach – podsumowuje Jankowski.
Czy więc Praga-Południe to nadal „strefa zagrożenia”? Spacerując po osiedlu, trudno znaleźć ślady serialowej „patologii”. Za to widać place zabaw, zieleń i ludzi, którzy po prostu żyją – zupełnie jak w każdej innej części miasta.
A jakie Wy macie doświadczenia? Podzielcie się w ankiecie poniżej artykułu.
Napisz komentarz
Komentarze