Reklama

Nowe bloki nad Balatonem w Warszawie? Mieszkańcy zaniepokojeni, spółdzielnia wyjaśnia, że chodzi o grunty

Bloki nad jeziorkiem Balaton na Gocławiu? Tego obawiają się mieszkańcy, którzy nas zaalarmowali. Planuje je spółdzielnia we współpracy z deweloperem. Ale w spółdzielni słyszymy, że tak naprawdę chodzi o przejęcie gruntów na własność. I w tym ma pomóc deweloper.
Poglądowe zdjęcie inwestycji
Mieszkańcy obawiają się, że bloki ograniczą teren zielony nad jeziorkiem Balaton.

Autor: Mapy ukośne UM Warszawa

Nad jeziorkiem Balaton, na Gocławiu, mogą powstać nowe bloki? O planach spółdzielni Gocław-Lotnisko poinformowali nas mieszkańcy. W harmonogramie najbliższego walnego zgromadzenia członków (to najwyższa władza spółdzielni), znalazł się podpunkt nr 11, czyli głosowanie zgody na potencjalną inwestycję. 

Podano konkretną działkę, która jest dość spora (51 467 mkw.), stąd zakłopotanie mieszkańców. Co ważne, tereny znajdują się w sąsiedztwie sztucznego jeziorka, będącego zieloną oazą dla okolicznych lokatorów. Biorąc pod uwagę dość gęstą zabudowę, blok mógłby powstać - zdaniem mieszkańców - w miejscu boiska do koszykówki. To jednak spekulacje, bo dokładnej lokalizacji nie wskazano. Nie wiadomo też czy chodzi o jeden blok, czy o kilka.

mapa planowanej inwestycji
Wspomniana działka na której może powstać blok / Mapy UM Warszawa

Mieszkańcy pytają

- Spółdzielnia jak zawsze bez konsultacji próbuje działać – alarmuje nas jeden z mieszkańców. Na grupie osiedla napisał długi wpis. Oto jego fragment: „Teraz jest czas na działanie, a nie płacze w momencie wjazdu koparek jak przy okazji inwestycji przy Umińskiego w miejscu Biedronki w momencie, w którym wszystko już dawno ustalone”. 

Wspomniana Biedronka znalazła się tu nie bez przyczyny. Pod koniec roku opisaliśmy, jak sklep zniknął, ponieważ spółdzielnia we współpracy z deweloperem postanowiła zastąpić go nowym blokiem. To nie wszystkim się spodobało.

Komentarz sygnalisty dotyczący potencjalnej nowej inwestycji był szeroko dyskutowany. W konsekwencji pismo z wieloma pytaniami trafiło na skrzynkę zarządu spółdzielni 23 kwietnia. Najpierw wysłane przez jedną osobę, potem przez kolejne. Od tego czasu nikt nie uzyskał odpowiedzi. 

Blok nad Balatonem i współpraca z deweloperem

W tej historii jest jeszcze jedna ważna kwestia. 

W grudniu ubiegłego roku zarząd spółdzielni Gocław-Lotnisko, za zgodą rady nadzorczej, podpisał umowę z deweloperem, firmą Profbud, która miałaby pomóc w uregulowaniu kwestii własnościowych, a potem rozpocząć budowę. W uchwale zarządu podano znów ten sam, ogromny teren o powierzchni ponad 51 tys. mkw. Czytamy tam, że „Rada Nadzorcza (…) wyraża zgodę na zawarcie przez Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Gocław-Lotnisko” z Grupą Profbud Sp. z o. o. umowy warunkowej na realizację inwestycji (...)”. 

Jedynym warunkiem jest uzyskanie praw do gruntu obecnie należącego do miasta.

Co może znaleźć się na działce? Skontaktowaliśmy się z prezesem spółdzielni. Potwierdza, że zawarto umowę z deweloperem, jednak jest zdumiony tym, jak o tej współpracy piszą mieszkańcy. 

- Za chwile usłyszy Pan, że Sienkiewicz chce zbudować blok na środku jeziorka. To bzdura - mówi w rozmowie z nami Janusz Sienkiewicz, prezes SM Gocław-Lotnisko, wyraźnie przejęty sytuacją. 

Jak przekonuje, na walnym zgromadzeniu, które odbędzie się za kilka dni, chce szczegółowo omówić tę sprawę. 

Wspomniana działka, która miałaby trafić pod ewentualną zabudowę, jest warta według niego ponad 200 mln zł. Obecnie należy do miasta. Zgodnie z prawem przejęcie na własność kosztowałoby ok. 51 mln zł. Spółdzielnia próbowała walczyć o bonifikatę, ale przegrała w sądzie. A na tak wysoką wpłatę za grunty nie pozwolą zapewne sami spółdzielcy z innych osiedli, stąd pomysł na współpracę z deweloperem.

W skrócie deweloper miałby sądzić się o bonifikatę, a w zamian stałby się generalnym wykonawcą nowej inwestycji. Bo spółdzielnia faktycznie planuje budowę. 

- Inwestorem byłaby spółdzielnia, a Profbud generalnym wykonawcą. Ale gdzie, co, jak i czy ewentualnie? - tego na razie nie wiemy. Gdyby coś miało powstać to na pewno nie w miejscu boiska do koszykówki ze względu na warunki zacienienia sąsiedniego bloku - przekonuje prezes Sienkiewicz. Dokładnej lokalizacji ewentualnej inwestycji nie zdradza. 

Tłumaczy też, że to działanie dla dobra mieszkańców. Jego zdaniem to jedyny sposób, by rozwiązać problem z gruntami należącymi do miasta. Bo przecież urzędnicy mogą sami zdecydować o postawieniu w tym miejscu nowego budynku. Na koniec dodaje, że sprawa i tak należy do mieszkańców. Bo to oni, jako walne zgromadzenie, zadecydują. 

Decyzja w sprawie rozpoczęcia inwestycji nie zapadła. Zgodnie ze statutem spółdzielni zgodę musi wyrazić większość podczas walnego zgromadzenia. To, z racji wielkości spółdzielni, rozbito na kilka dni. Odbędzie się od 8 do 21 maja. Tymczasem grupa mieszkańców, którzy sprzeciwiają się potencjalnej zabudowie, cały czas rośnie. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama