Morderstwo w Warszawie i fala dezinformacji
Niedawnej tragedii, do jakiej doszło na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, towarzyszyło niepokojące zjawisko. W odróżnieniu od grupki studentów, którzy relacjonowali między sobą wydarzenia ze środy 7 maja, większość Polaków o tym makabrycznym morderstwie dowiedziała się z komunikatu służb lub doniesień medialnych. Mimo oczywistego chaosu informacyjnego, przez pewien czas nie był znany nawet wiek ofiary, do opinii publicznej niemalże od razu przekazano dwa komunikaty: sprawcą był młody mężczyzna oraz że był Polakiem. Niestety ta druga informacja, podawana niezależnie przez policję i dziennikarzy, niemalże natychmiast została podana w wątpliwość.
Najlepiej ten dziwny mechanizm wyparcia obrazują komentarze internautów pod policyjnym komunikatem. O godzinie 19:55, na platformie X stołeczna policja przekazała, że: „do zdarzenia doszło ok. godz. 18:40, to wtedy na teren Kampusu Uniwersytetu Warszawskiego wtargnął mężczyzna i zaatakował siekierą znajdujące się tam osoby. To 22-letni obywatel Polski”. Komentujący żądali podania narodowości sprawcy, wszak teoretycznie obywatelem Polski można być niezależnie od narodowości, inni od razu dopatrywali się oszustwa ze strony służb, czy wreszcie krycia sprawcy, który „wiadomo”, że musi być Ukraińcem.

To właśnie ta narracja, jakoby mordercą był nie Mieszko R., a poszukiwany ukraiński przestępca Dmytro Budchyk, przez wiele godzin stała się tą dominującą. Fałszywe informacje odnośnie napaści zaczęły rozszerzać się po mediach społecznościowych, zwłaszcza na platformie X. Dla wielu osób cierpiących na efekt potwierdzenia względem swoich uprzedzeń do obcokrajowców, te rewelacje były właśnie tym, czego oczekiwali. Bezbronna Polka zamordowana siekierą przez okrutnego Ukraińca. Nawet wyciek nieocenzurowanych materiałów wideo i zdjęć sprawcy nie zatrzymały tej fali dezinformacji.
Antyukraińska narracja to nie przypadek
Okazuje się, że nie był to tylko przypadek spontanicznej ksenofobii, której w internecie, zwłaszcza na platformie X, jest dosyć dużo, a celowe działanie.
- Nie jest to pierwszy przykład zdarzenia, które jest niesłusznie przypisywane obywatelowi Ukrainy. Wcześniej robiono to, chociażby z licznymi śmiertelnymi wypadkami drogowymi. Wiadomo, że w naszej przestrzeni medialnej i w internecie działają zewnętrzni dezinformatorzy związani z Rosją czy Białorusią. Niestety mamy też do czynienia z dezinformatorami wewnętrznymi, którzy wykorzystują takie tragedie do własnych celów politycznych czy ideologicznych — komentuje w rozmowie z Raportem Warszawskim Michał Marek, kierownik Zespołu Analiz Zagrożeń Zewnętrznych z NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa Państwowy Instytut Badawczy).
Przeważnie mamy do czynienia z dobrze znanym scenariuszem. Agenci wpływów obcych krajów, głównie inspirowani z Moskwy i Mińska, starają się wykorzystać każdą tragedię czy przestępstwo do stymulowania antyukraińskich nastrojów w Polsce. Do radykalizacji i antagonizowania Polaków wobec Ukraińców. Jednak w przypadku Mieszka R. sytuacja wygląda nieco inaczej.
- Nie dostrzeżono w tym przypadku nadmiernej aktywności podmiotów zewnętrznych. Źródłem dezinformacji, które zapoczątkowało tę fałszywą narrację, był konkretny użytkownik platformy X. Jest to konto anonimowe, budujące swoją obecność medialną w ten właśnie sposób. Użytkownik ten emituje często treści zbieżne z rosyjskim przekazem, aczkolwiek być może z przyczyn ideologicznych. Czy mamy do czynienia z fanatykiem, czy jednostką zaburzoną, albo kimś czującym żal wobec społeczeństwa, tego nie wiemy — dodaje Michał Marek.
Kim jest ów użytkownik X-a? Chodzi o konto nazwane „coolfonpl”. Znane jest ono analitykom z szerzenia rosyjskiej dezinformacji. Dodatkowo propaguje ono skrajnie prawicową narrację, głównie z otoczenia środowiska Grzegorza Brauna. Niewykluczone, że jego działania wynikają wprost z preferencji wyborczych i są nastawione na konkretnego kandydata i partię polityczną. Obecnie użytkownik ten zebrał pokaźną sumę obserwatorów, bo ponad 67 tys., m. in. dzięki wspieraniu struktur „antymainstreamowych”. Jest to zjawisko nad wyraz popularne w środowisku skrajnej prawicy, zwłaszcza w sieci.
Należy zadać pytanie — skoro użytkownik „coolfonpl” jest jednym z bardziej znanych źródeł dezinformacji, to dlaczego jeszcze nie zostały podjęte wobec niego żadne działania?
- W mojej ocenie jego zachowania zasługują na uwagę prokuratury. Mamy do czynienia z cyklicznymi działaniami, których efektem jest wzbudzanie coraz większej nienawiści wobec konkretnej narodowości, co może skończyć się tragedią. I właśnie dlatego uważam, że powinna się temu przyjrzeć prokuratura. Ze strony naszej, jako użytkowników, możemy zgłosić takie konkretne przykłady szerzenia dezinformacji, chociażby do NASK, poprzez portal zglos-dezinformacje.nask.pl. Niestety platformy społecznościowe nie zwalczają pojawiającej się tam dezinformacji wystarczająco skutecznie — komentuje Michał Marek z NASK-a.

Warto zauważyć, że działania coolfona były kierowane przede wszystkim do osób, które już wcześniej przejawiały ksenofobiczne poglądy. Jego fałszywa narracja trafiała na podatny grunt, a dzięki efektowi kuli śnieżnej osoby bardziej sceptyczne były zalewane masą nieprawdziwych informacji z różnych źródłem jednocześnie.
- Zarówno dezinformatorzy wewnętrzni, jak i Rosjanie, starają się stymulować u nas antyukraińskie nastroje. Cel tych działań jest jasny, chodzi o zablokowanie wsparcia, jakie Polska udziela Ukrainie. Do tego dochodzi przekaz polityczny, odwołujący się do m. in. do haseł rzekomej ukrainizacji Polski — wyjaśnia analityk.

Jak bronić się przed manipulacją?
- Aby bronić się przed manipulacją, musimy nauczyć się weryfikować przekazane informacje. Sprawdzać źródła i nie ufać anonimowym informatorom. Zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z wielkimi emocjami, drastycznymi wydarzeniami, które nas mocno polaryzują, musimy weryfikować doniesienia, albo poczekać na oficjalne komunikaty. Tacy dezinformatorzy budują w ludziach poczucie, że wszyscy chcą ich oszukać. Niestety, ale obce służby wykorzystują ten strach, aby nami sterować — dodaje.
Informacyjny chaos dotyczący Mieszka R. oraz jego „faktycznej tożsamości”, czyli Dmytra Budchyka, pokazuje prawdziwość tych słów. Należy pamiętać, że na tego typu nastrojach i dezinformacji korzystają jedynie Rosjanie i osoby z nimi powiązane. Mimo różnic i niekiedy konfliktów kulturowych między Polakami, a Ukraińcami, to Moskwa pozostaje naszym wspólnym wrogiem.
Napisz komentarz
Komentarze