Od kilku tygodni zagęszcza się atmosfera wokół planów budowy kładki na Cytadelę Warszawską. Tysiące mieszkańców Żoliborza Oficerskiego sprzeciwia się planom Muzeum Wojska Polskiego i Ministerstwa Obrony Narodowej. W petycji, którą obecnie podpisało ponad 2,5 tys. osób, domagają się oni jednej rzeczy — porzucenia planów budowy obiektu. Niestety wiele wskazuje na to, że społeczny opór pojawił się zbyt późno. Muzeum otrzymało wszystkie zgody, podpisało umowy z wykonawcą, przygotowało harmonogram prac oraz zapewniono finansowanie. Budowa kładki jest niemalże pewna.
Kilka słów wyjaśnienia
Jak wiadomo, w sierpniu 2023 roku otwarto oficjalnie nową siedzibę Muzeum Wojska Polskiego (MWP). Placówka przeniosła się do gmachu na terenie Cytadeli Warszawskiej. Obecnie na jej teren prowadzi pięć wejść, m.in. Brama Straceń przy Wybrzeżu Gdyńskim czy Brama Żoliborska przy ul. Dymińskiej. Jednak projekt zakłada budowę szóstego.
Miałoby powstać od strony zabytkowej działobitni. Mieszkańcy, idąc od strony Alei Wojska Polskiego, mieliby do Cytadeli dostać się za pomocą nowej kładki ustawionej na palach, górującej nad parkiem Fosa i Stokami Cytadeli. Projekt przygotowała znana pracownia architektoniczna WXCA, wygrywając w międzynarodowym konkursie na zagospodarowanie terenów Cytadeli. Warto dodać, że miało to miejsce jeszcze w 2009 roku.
Zdaniem dyrekcji muzeum kładka będzie najkrótszą drogą do kompleksu muzealnego. Całość projektu modernizacji i rozbudowy Cytadeli, w tym dwóch kazamatów i kładki, kosztować ma ok. 46,6 mln zł brutto. Samo przejście dla pieszych kosztuje ok. 7,2 mln zł.
Więcej o samej inwestycji pisaliśmy w tym artykule.
Spór o kładkę. Silny opór i brak komunikacji
Budowa kładki wzbudziła ostry sprzeciw mieszkańców. Obawiają się oni, że finalizacja projektu doprowadzi w konsekwencji — pośrednio lub bezpośrednio — do zniszczenia wyjątkowego Parku Fosa, który dla wielu jest oazą ciszy w miejskim zgiełku. W tym celu wystosowano m. in. petycję, której autorzy wzywają MWP oraz MON do porzucenia placów budowy. W momencie opublikowania tego tekstu petycję podpisało już ponad 2,5 tys. osób.

Mieszkańcy, poza uratowaniem parku, jak i lubianego placu zabaw przy działobitni, oburzeni są także brakiem informacji co do postępów inwestycji. Jak czytamy w petycji, o projekcie kładki większość z żoliborzan dowiedziała się dopiero podczas posiedzenia dzielnicowej Komisji ds. Infrastruktury, Bezpieczeństwa i Ochrony Środowiska, które odbyło się 10 kwietnia br. Oficjalnie jednak kładka planowana była od samego początku, czyli od 17 lat.
Tym samym nasuwa się pytanie — kto jest odpowiedzialny za brak odpowiedniej komunikacji? Władze muzeum? Dzielnicy? MON? A może sami mieszkańcy?
- Nie chciałbym uderzać wprost, acz wystarczy sobie chronologicznie odliczyć lata urzędowania poprzednich władz, które odpowiadają za inicjowanie tej budowy. Winę za to, że mieszkańcy dopiero teraz, w ostatniej chwili dowiedzieli się o budowie kładki, nie ponosi dyrektor Pacek, a poprzednie władze MWP (Paweł Żurkowski, przy. red.) oraz MON-u (Mariusz Błaszczak). One te kwestie zaniedbały — komentuje Tomasz Mielcarz z Miasto Jest Nasze, zastępca burmistrza Żoliborza.
Warto dodać, że pan wiceburmistrz na początku sam podpisał się pod petycją nakazującą wstrzymanie budowy kładki. Zdanie jednak zmienił. Podobnie jest z obecnymi, jak i poprzednimi władzami Żoliborza. Ani były już burmistrz Paweł Michalec, ani obecna Renata Kozłowska zdaniem mieszkańców nie podjęli działań, mających na celu poinformowanie mieszkańców o inwestycji. Zarzuca się im także brak organizacji konsultacji społecznych.
Chcąc załagodzić nastroje, nowy dyrektor MWP, gen. Bogusław Pacek zdecydował się zorganizować otwarte spotkanie dla wszystkich zainteresowanych mieszkańców.

Spotkanie z mieszkańcami było raczej z grzeczności. Kładka i tak powstanie
Spotkanie odbyło się w czwartek, 22 maja. Zaproszeni zostali nie nie tylko żoliborzanie, ale również cała dyrekcja muzealna oraz architekt Szczepan Wroński, autor kontrowersyjnego projektu kładki. Plan był prosty — wysłuchać argumentów za oraz przeciw budowie kładki i wspólnie wypracować kompromis.
Jednak po niemal czterogodzinnej dyskusji, momentami bardzo burzliwej, nie sposób odnieść wrażenia, że spotkanie miało bardziej charakter kurtuazyjny. Było bardziej sposobem na uspokojenie wściekłych mieszkańców, poprzez wyjaśnienie im sensu budowy kładki. To, że obiekt powstanie jest niemal pewne. Ewentualne zmiany wobec inwestycji musiałyby zostać podjęte co najmniej na poziomie ministerialnym, a wykonawcy trzeba by wypłacić odszkodowanie w związku z odstąpieniem od umowy.
- Powiedziałem mieszkańcom prawdę. Nie mam żadnego prawnego obowiązku organizowania takiego spotkania. Moi przełożeni w MON-ie również tego nie oczekiwali. To była moja decyzja i prośba wobec mieszkańców, ponieważ chcę z nimi rozmawiać. Niestety, ale ta sytuacja była sprawdzianem naszego obywatelskiego zaangażowania. Jak jest wyłożony plan zagospodarowania przestrzennego, to idźmy i opiniujmy. Teraz mamy już przygotowane środki, podpisane umowy i wydane zgody, które zostały podpisane przed władze dzielnicy. Polityków, którzy sami żoliborzanie wybrali. Przecież konsultacji społecznych nie wykonuje inwestor, a władze lokale — komentuje prof. gen. Bogusław Pacek, dyrektor MWP.
Dyrektor Pacek zapowiedział również, że postara się zorganizować drugie spotkanie w czerwcu, w którym będą tym razem uczestniczyć przedstawiciele resortu obrony narodowej. Rozmowa z delegacją ma odbyć się w formacie 4 x 4, tj. czterech zwolenników i przeciwników. Niemniej szansa realnej zmiany jest bardzo znikoma. Prace nad kładką i kazamatami zaczynają się bowiem już niedługo, bo od 1 lipca br.
- Nie wiem, czy mieszkańcy, nawet po spotkaniu z przedstawicielami MON-u, będą w stanie powstrzymać tę inwestycję. Być może istnieją jakieś kruczki prawne. Na pewno na takie działania jest zbyt późno i będą one wiązać z kosztami, chociażby odszkodowania dla wykonawcy budowy. Zgodnie z prawem i procedurami, opór mieszkańców na tak zaawansowanym poziomie budowy, nie jest żadną przesłanką do jej wstrzymania. Gdybym ja teraz pojął decyzję, że kładka nie powstaje, miałbym zarzuty prokuratorskie — dodaje dyrektor Pacek.
Mieszkańcy nie zamierzają się poddać i dalej będą prowadzić swój protest. Przełom w tej sprawie, na który zdecydowanie liczą oponujący żoliborzanie, może nastąpić dopiero w czerwcu, po spotkaniu z przedstawicielami MON-u.
Petycję można podpisać tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze