- Wspólną decyzją wszystkich grup kibicowskich z dniem dzisiejszym zawieszamy doping i oprawy na domowych meczach Legii Warszawa. Nie będziemy jak na razie również na te mecze przychodzić - napisali w mediach społecznościowych kibice z grupy Nieznani Sprawcy.
Dla osób śledzących losy piłkarskiej Legii bojkot kibiców nie powinien być niespodzianką. Takie działania były zapowiadane od miesięcy. Pierwsze ostrzeżenie dla zarządu klubu pojawiły się w lutym, gdy kibice wypisali na swoich mediach społecznościowych szereg błędów organizacyjnych, popełnionych w ostatnim czasie przez prezesa Legii i osoby odpowiedzialne za tworzenie składu drużyny.
Na początku czerwca, po zakończonym sezonie, Nieznani Sprawcy zachęcali do wstrzymania się z zakupem karnetów na następny rok. Teraz, około tydzień przed pierwszym meczem sezonu 2025/26, kibice zapowiedzieli, że nie będą przychodzić na domowe mecze, tym samym nie będzie podczas nich opraw i zorganizowanego dopingu.
Legię czeka kolejny sezon „dziadostwa i przeciętniactwa”?
Bojkot kibiców jest wyrazem sprzeciwu wobec działań kierownictwa Legii, które od dawna jest krytykowane za, nieudolne według wielu osób, zarządzanie drużyną, brak transferów, oszczędzanie i podejmowanie decyzji bez ich wcześniejszego planowania.
- Nie godzimy się na kolejny sezon dziadostwa i przeciętniactwa. Na tydzień przed startem rozgrywek drużyna, która zajęła w poprzednim sezonie 5. miejsce w ligowej tabeli, praktycznie nie została wzmocniona. Nie wiemy, co dzieje się z pieniędzmi zarobionymi w lidze konferencji. Wpływy z dnia meczowego i kilkunastu kompletów również nie zasiliły, jak widać, konta na potencjalne transfery - można przeczytać na internetowych profilach Nieznanych Sprawców.
Warszawska drużyna w ostatnich latach przeżywa najgorszą serię pod względem wyników w lidze w XXI w. Zajęcie piątego miejsca w ubiegłym sezonie PKO BP Ekstraklasy to drugi najgorszy wynik na krajowym podwórku w tym stuleciu. Fredi Bobic, piastujący w Legii stanowisko Head of Football Operations, zapowiadał letnią rewolucję i wymianę nawet 10-15 zawodników. Tak się jednak nie stało - za tydzień Wojskowi zagrają pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Europy, a dotychczas klub przeprowadził tylko jeden transfer.
Zarządzający mówią oczywiście, że drużyna została wzmocniona dzięki licznym powrotom piłkarzy z wypożyczeń. Są to jednak zawodnicy, którzy już raz zawiedli i poziom gry np. Marco Burcha, Migouela Alfareli czy Jeana-Pierre’a Nsame mocno odbiegał od pozwalającego na walkę o mistrzostwo Polski.
Pierwszy sprawdzian przed nimi już za tydzień - Legia zagra u siebie z FK Aktobe w ramach 1. rundy eliminacji Ligi Europy, a już trzy dni później powalczy na wyjeździe o Superpuchar Polski z Lechem Poznań.
Bojkot wycelowany w zarząd - kibice wciąż będą wspierać drużynę
Kibiców Legii najbardziej dziwi fakt ciągłego oszczędzania i braku długoterminowych planów rozwoju drużyny. Niektórzy mówią nawet, że pieniądze w Legii „znikają”. O zarobkach klubu w zeszłym sezonie było głośno dzięki dobrej grze w europejskich pucharach. Wiele zwycięstw i dotarcie do ćwierćfinału Ligi Konferencji pozwoliło zarobić ok. 11 mln euro. Dodatkowo, w zeszłym sezonie stadion przy Łazienkowskiej zanotował drugą najlepszą średnią frekwencję na domowych meczach w Ekstraklasie, prawie 25 tysięcy widzów. Dni meczowe to duża część przychodów, więc i z tego tytułu do klubowej kasy trafiło bardzo dużo pieniędzy, które jednak nie zostały w żaden sposób zainwestowane w rozwój drużyny.
Ultrasi Legii jasno zaznaczają, że ich strajk jest wycelowany w zarząd, a nie w drużynę. Choć nie pojawią się na meczach domowych, wciąż będą jeździć na wyjazdy.
- Informujemy również, że nasz “strajk ostrzegawczy” nie jest w żaden sposób wymierzony w drużynę. Będziemy na wyjazdach i jak co roku zrobimy wszystko, aby Legia Warszawa czuła nasze wsparcie. Jednak miarka się przebrała. Dlatego do odwołania nie chodzimy na mecze, nie kupujemy ani karnetów, ani subskrypcji - podsumowują swój post kibice Legii.
Co pustki na stadionie oznaczają dla klubu?
Choć brak jeszcze oficjalnych danych za sezon 2024/25, z pewnością można stwierdzić, że Legia zanotowała ogromne przychody z dnia meczowego. W sezonie 2023/2024 z tego tytułu do klubowej kasy wpłynęło 52,4 mln złotych, co stanowiło ok. 20% wszystkich przychodów klubu. W ubiegłym sezonie kwoty mogły być jeszcze wyższe, ponieważ Legia zagrała rekordową liczbę meczów w europejskich pucharach, a w Ekstraklasie zanotowała drugą najlepszą średnią frekwencję na stadionie.
Utrata zaufania kibiców to więc miliony złotych straty ze sprzedaży biletów i karnetów, gastronomii oraz klubowych gadżetów. Jak pisali Nieznani Sprawcy, nie chcą oni ponownie dać się oszukać, ponieważ klub, ich zdaniem, znów nie zainwestuje zarobionych pieniędzy w rozwój drużyny. Taki strajk to dla nich jedyny sposób na walkę z zarządem.
- Nie dajcie się naciągnąć. Znowu będziemy zapełniać stadion i robić super atmosferę, a klub kupi kolejnych nieudaczników za pięć dwunasta. Czekamy. Na razie zachęcamy wszystkich kibiców Legii do wstrzymania się z zakupem karnetów. Niech klub zacznie robić realne kroki i budować drużynę, która będzie walczyć o mistrzostwo Polski. Na razie mamy po raz kolejny prowizorkę i cyrk - pisali kibice miesiąc temu.
- Z pełną świadomością informujemy. Naszą jedyną cywilizowaną bronią jest zrezygnowanie z kupna biletów i karnetów. Jeśli będziemy zmierzać dalej w tą samą stronę, nowy sezon rozpocznie się PRZY PUSTYCH TRYBUNACH - zapowiadali jeszcze w lutym Nieznani Sprawcy.
Napisz komentarz
Komentarze